- Gdybym w 2010 roku wiedział, że doczekam takiego premiera, nie wyszedłbym z Platformy - oświadczył Janusz Palikot w reakcji na expose Ewy Kopacz. Zapowiedział, że Twój Ruch poprze rząd. Inne kluby opozycyjne nie pozostawiły jednak na expose i rządzie suchej nitki. - Rząd jest stary, skompromitowany podsłuchami, urozmaicony koleżeńskimi i partyjnymi roszadami - mówiła Anna Zalewska z PiS. - To nie expose, to testament - oświadczył z kolei szef SLD Leszek Miller.
Zaskoczeniem podczas środowej debaty był entuzjazm szefa Twojego Ruchu Janusza Palikota, który zapowiedział, że jego klub - piętnastoosobowy, przerzedzony po odejściu dużej grupy parlamentarzystów - poprze rząd Ewy Kopacz.
- Chciałem powiedzieć pani premier: jak Boga kocham, żałuję, że pani nie rządzi od 2007 roku. Naprawdę, nie żartuję. Więcej: gdybym w 2010 roku wiedział, że doczekam takiego premiera i takiego expose, to bym nie wyszedł z Platformy w 2010 roku - oświadczył Palikot, niegdyś polityk PO.
Na sformułowanie "jak Boga kocham" w ustach Palikota część posłów zareagowała śmiechem. Zdaniem szefa TR , Kopacz w expose wyraziła wiele fundamentalnych i zasadniczych dla tej partii postulatów, wiele "współcześnie potrzebnych rozwiązań społecznych". - Niezależnie od tego, że to jest w części też nasz program i czuję się w tym sensie trochę ogołocony z tego programu, ale tak jest - pani go dziś ogłosiła i to jest dobry program w bardzo wielu kwestiach - oświadczył lider Twojego Ruchu. Palikot mówił też, że dziwi go "duża bezradność" opozycji po expose Kopacz. - To były takie wystąpienia ludzi niepotrafiących sobie poradzić i polemizujących z nieistniejącą rzeczywistością, z duchami - ocenił wystąpienia przedstawicieli innych klubów opozycyjnych. Szef Twojego Ruchu zadeklarował współpracę legislacyjną z koalicją PO-PSL. Jako przykład podał projekt "Firma na próbę", zakładający ulgowe traktowanie przedsiębiorców przez pierwsze 90 dni działalności. Dodał, że kolejne projekty, które powinny być poparte przez koalicję PO-PSL, to m.in.: zagwarantowanie realnej odpowiedzialności urzędników za błędy i tzw. "milcząca zgoda" - która ma ograniczyć formalności związane z procesem inwestycyjnym w Polsce i skrócić czas oczekiwania na decyzję o pozwoleniu na budowę.
"Stary, skompromitowany rząd"
Ostro o rządzie Kopacz wypowiedziała się w imieniu PiS posłanka Anna Zalewska. - Rząd jest stary, skompromitowany podsłuchami i urozmaicony koleżeńskimi i partyjnymi roszadami - mówiła Zalewska. Stwierdziła, że w expose nie wybrzmiały wystarczające argumenty mogące świadczyć o odpowiedzialności i kompetencjach rządu. - Brakuje jeszcze jednego: moralnych podstaw do pełnienia tak zaszczytnej funkcji - powiedziała polityk PiS w debacie nad expose. - W Smoleńsku reprezentowała pani rząd i Sejm - zwróciła się Zalewska do Kopacz, która jako minister zdrowia w rządzie Tuska była na miejscu katastrofy smoleńskiej. - Okazało się, że nie tylko nie wypełniła pani swoich zadań, ale po prostu kłamała. Polscy lekarze nie uczestniczyli w sekcjach zwłok, a ich wyniki były fałszowane, nie przekopano ziemi na głębokość jednego metra, nie było podstaw do zakazu otwierania trumien. Tej przeszłości zmienić pani nie można; to po prostu moralna dyskwalifikacja - powiedziała Zalewska. Stwierdziła też, że w rządzie są osoby kojarzone z aferami: od hazardowej, przez Amber Gold, do ostatniej - z podsłuchami polityków. - Do pełnienia funkcji w polskim rządzie potrzeba nie tylko merytorycznego przygotowania, ale i przyzwoitości; tego niestety nie dostrzegamy, dlatego zagłosujemy przeciwko (udzieleniu wotum zaufania) - zapowiedziała posłanka PiS. Zwracając się do Kopacz jako szefowej rządu i b. marszałek Sejmu - nawiązując do wystosowanego przez premier apelu o "sto dni współpracy" - Zalewska powiedziała, że jako "kobieta z opozycji" chce mówić o współpracy i prosi, by Kopacz zrealizowała choć jedną obietnicę.
Dodała, że PiS uzna, iż współpraca została nawiązana, jeśli od następnego posiedzenia Sejm zacznie pracować nad przygotowanym przez PiS tzw. pakietem demokratycznym. Tak partia ta nazywa odrzucony w lutym tego roku przez Sejm swój projekt zmian w regulaminie Izby dający więcej uprawnień opozycji parlamentarnej, m.in. zwiększający jej wpływ na kształtowanie porządku obrad. Zalewska stwierdziła też, że w sejmowym wystąpieniu Kopacz "oprócz populistycznie powtarzanych od siedmiu lat zapewnień i obietnic, była niekonsekwentna". Dodała, że szefowa rządu "z jednej strony mówiła o kontynuacji, a zaraz potem, że trzeba wiele zmienić, nie pokazując jak". - To znaczy, że było dobrze, czy źle? - pytała posłanka PiS. - Czyżby fakt, że Donald Tusk wyjeżdża, to szansa na realizację tego, co nie dało się zrealizować przez siedem lat? - kontynuowałą. Według Zalewskiej premier Kopacz zrzuciła z siebie odpowiedzialność za przedstawione zadania, m.in. wyznaczając datę ich realizacji na 2016 rok.
"To testament"
Suchej nitki na expose Kopacz nie zostawił Leszek Miller. - To nie jest expose, które można brać poważnie z uwagi m.in. na horyzont, który został przez panią (Ewę Kopacz) nakreślony. To raczej koalicyjny rachunek sumienia, wykaz tego, co było zapowiadane do zrobienia, a czego koalicja nie zrobiła i już nie zrobi - powiedział lider SLD.
Dodał, że wystąpienie Kopacz to nie było expose, lecz testament. Szef Sojuszu powiedział, że po 10 latach polskiej obecności w UE celem jest szybkie zlikwidowanie dystansu dzielącego nas od najwyżej rozwiniętych państw europejskiej cywilizacji, dystansu "w poziomie i jakości życia naszych obywateli". - Polska w ciągu tych 10 lat osiągnęła PKB na mieszkańca równy 65 proc. średniej unijnej, to dopiero piąty wynik od końca, wyprzedzamy tylko takie kraje jak Węgry, Łotwa, Rumunia i Bułgaria. W dwudziestce najbiedniejszych regionów Europy jest aż pięć polskich - wskazywał.
Podkreślił, że polska gospodarka konkuruje z innymi przede wszystkim tanią siłą roboczą, a na to nakładają się poważne problemy społeczne. - Prawie 1,3 mln dzieci nie ma dostępu do podstawowych dóbr, 21 proc. polskich dzieci żyje poniżej minimum ubóstwa, 60 proc. mieszkańców żyje od pensji do pensji, od zasiłku do zasiłku, od emerytury do emerytury. Ponad dwumilionowe bezrobocie, niski wzrost gospodarczy, masowe emigracje, zadłużenie finansów publicznych, niskie płace, bieda, która często ma twarz dziecka - wyliczał Miller. Jak mówił, "to wszystko składa się na prawdziwy obraz polskich przemian, a nie ten lukrowany i pudrowany".
"Wielki katalog zaniedbań"
Jarosław Gowin z Polski Razem przekonywał, że Kopacz przedstawiła w expose szereg słusznych celów do zrealizowania, ale nie pokazała wyliczeń, skąd wziąć na to pieniądze.
Zdaniem Gowina, Kopacz zaprezentowała jednocześnie "druzgoczącą krytykę działań rządu Tuska, na którą on nie zasługuje". - Całe expose to jeden wielki katalog zaniedbań. To jest też oczywiście katalog ogólnie słusznych celów - ocenił.
Gowin podkreślił, że ten katalog byłby o wiele bardziej przekonujący, gdyby "towarzyszyły mu jakiekolwiek wyliczenia i gdyby zdecydowana większość tych obietnic nie była złożona na barki następnego parlamentu, następnego rządu". Mimo to - podkreślił - jeśli propozycja premier dotycząca współpracy z opozycją jest aktualna, to on ją przyjmuje i jest gotów do współpracy ponad podziałami. Jako godne pochwały określił propozycje dotyczące podniesienia ulg podatkowych na dzieci czy przyznanie urlopów rodzicielskich wszystkim rodzicom. - Podoba nam się tym bardziej, że jest wprost zaczerpnięty z programu Polski Razem - mówił.
Zachęcił Kopacz do wykorzystania innych propozycji Polski Razem czyli m.in. bonów edukacyjnych i wychowawczych. Gowin pochwalił też pomysły dotyczące ordynacji podatkowej i nowych zasad prowadzenia działalności gospodarczej. Skrytykował natomiast Kopacz za brak zapowiedzi odchudzenia administracji, ograniczenia zadłużenia państwa czy wyrównania szans polskich i zagranicznych inwestorów poprzez opodatkowanie zagranicznych korporacji.
"Nie im gorzej, tym lepiej"
Expose Kopacz bronili podczas środowej debaty przedstawiciele koalicji.
Wicepremier, szef PSL Janusz Piechociński przekonywał, że expose to nie tylko kontynuacja koalicji, ale propozycja pozytywnego scenariusza dla Polski, rozpisanego także na okres po 2015 roku. Lider ludowców ocenił, że w wystąpieniu znalazło się 10 istotnych i potrzebnych obszarów, w których rząd pokazuje racjonalność i konsekwencję. Piechociński zaznaczył, że trzeba "motywować Polaków do aktywności" i wspierać polską przedsiębiorczość w czym - jak przekonywał - ma pomóc wzmocnienie szkolnictwa zawodowego. Mówiąc o expose Piechociński ocenił, że "to propozycja dla wszystkich ludzi dobrej woli, którzy nie tylko potrafią przeszkadzać innym w przemówieniach, ale także dają wkład pracy parlamentarnej i terenowej". W emocjonalnym wystąpieniu, zwracając się do opozycji, wicepremier powiedział: - Z jaką łatwością państwo chcecie przekreślić te 25 lat (wolności), 10 lat obecności w UE, 15 lat obecności w NATO. Z jaką łatwością chcecie też przekreślać ten codzienny sukces Polaków. Przecież Polska się zmienia na lepsze. Żadni krytykanci i pesymiści nie przekreślą tego dorobku, przekonacie się już wkrótce w wyborach. Jego zdaniem Polsce potrzebna jest mądra przedsiębiorczość. - Żeby skuteczniej ścigać się ze światem, żeby być szóstą, piątą za kilka lat, gospodarką w UE, trzeba motywować Polaków do wspólnoty i aktywności - podkreślił szef PSL. Zwrócił uwagę na konieczność rozwoju eksportu, "dobre osadzenie w globalizacji", otwieranie nowych rynków. Ocenił, że w expose jest równowaga "pomiędzy tym co trzeba gospodarce i przedsiębiorczości, a tym co trzeba społeczeństwu". - Jest też człowiek jako źródło przyszłego, polskiego, narodowego sukcesu - mówił Piechociński. Kierując słowa do polityków opozycji, szef PSL powiedział także, że z niechęcią patrzą oni na wszelkie rozwiązania. - Chcę powiedzieć z całą mocą: nie im gorzej, tym lepiej, bo o Polskę i Polaków tu chodzi, a nie o wynik opozycji w tych czy innych nadchodzących wyborach - podkreślił prezes ludowców.
"Mocne wystąpienie"
Szef klubu PO Rafał Grupiński, chwaląc expose Kopacz, mówił, że trzy najważniejsze cele nowego rządu to: bezpieczeństwo państwa i obywateli, wzrost dobrobytu polskich rodzin oraz wzrost zaufania do instytucji publicznych. - Mawiano przed laty, że uprawianie polityki przypomina trochę głaskanie tygrysa. Pani premier rozpoczęła bardzo mocno swoje wystąpienie i to nie pod względem akcentów czy emocji, tylko bardzo mocno, ponieważ wystosowała apel do polskich polityków o to, aby zakończyć poziom sporów, zbyt wysoki, który dotąd dominował w naszej rzeczywistości politycznej, w tej Wysokiej Izbie; żeby zakończyć wojnę polsko-polską w tym wymiarze, a toczyć spory merytoryczne. I odniosła natychmiastowy skutek - mówił Grupiński. - Pan prezes Kaczyński podjął ten apel, podszedł do przewodniczącego Rady Europejskiej (Donalda Tuska) i życzył mu powodzenia. To jest dobry prognostyk co do przyszłości naszej polityki - ocenił szef klubu PO. Według niego środowe wystąpienie szefowej rządu było bardzo konkretne i zwarte. - Usłyszeliśmy dzisiaj dobre zapowiedzi w bardzo dobrym wystąpieniu, które są niezwykle ważne i dobrze zarysowane (...) - mówię tutaj o Polsce, a nie o partykularnym interesie danej formacji partyjnej - stwierdził.
Zadeklarował, że Platforma i PSL chcą nie tylko dobrze pracować przez najbliższy rok, "zgodnie z wytycznymi pani premier", ale także ponownie zasłużyć na zaufanie społeczne, zaufanie wyborców.
Autor: MAC//rzw / Źródło: PAP