Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce prowadzi śledztwo w sprawie śmierci 27-latka ugodzonego nożem. Do poszkodowanego dwa razy przyjeżdżał zespół ratownictwa medycznego. Za pierwszym razem ratownicy założyli mu opatrunek uciskowy i zostawili go w domu, za drugim konieczna była już reanimacja. Mężczyzna się wykrwawił.
Do tragedii doszło w nocy z 5 na 6 grudnia w miejscowości Gleba w gminie Kadzidło w województwie mazowieckim. Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce prowadzi śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci 27-letniego Przemysława G.
Kłótnia, przepychanki, ugodzenie nożem
Do tragedii doszło podczas spotkania towarzyskiego w domu Przemysława G., w którym udział brał członek jego rodziny i jego znajomy. Pomiędzy mężczyznami wywiązała się awantura.
- Doszło do kłótni i przepychanki, podczas których Przemysław G. został ugodzony nożem kuchennym w prawe podudzie. Przybyli na miejsce zdarzenia ratownicy medyczni założyli pokrzywdzonemu opatrunek uciskowy i pozostawili na miejscu - przekazała Elżbieta Edyta Łukasiewicz, rzecznik prasowa ostrołęckiej prokuratury.
Po upływie około godziny 27-letni Przemysław G. zaczął skarżyć na bóle brzucha i zasłabł. Na miejsce ponownie przyjechała załoga pogotowia ratunkowego. Zespół ratownictwa medycznego podjął czynności reanimacyjne.
- Okazały się one nieskuteczne. Przemysław G. zmarł - dodała Łukasiewicz. Po przeprowadzeniu sekcji zwłok 27-letniego mężczyzny lekarz patomorfolog stwierdził ranę prawego podudzia. Przyczyną zgonu mężczyzny było wykrwawienie.
Śledztwo dwutorowe
Prokuratura bada dwa wątki. - Śledztwo koncentruje się na wyjaśnieniu okoliczności powstania rany podudzia u Przemysława G. oraz oceny prawidłowości postępowania zespołu ratownictwa medycznego, który jako pierwszy udzielał pokrzywdzonemu pomocy lekarskiej - podała prokuratura.
- Będziemy ustalać, czy podjęli oni właściwe decyzje na miejscu zdarzenia, w domu pokrzywdzonego. Czy nie doszło do zaniedbań czy naruszeń obowiązków ratowniczych - wyjaśniła rzecznik ostrołęckiej prokuratury.
Dotychczas nikt nie usłyszał zarzutów. Przesłuchani zostali świadkowie, którzy byli na miejscu zdarzenia, jednak to nie wyjaśniło okoliczności, w których doszło do zranienia Przemysława G., bowiem zeznania są rozbieżne. Podczas zdarzenia w domu przebywało jeszcze dwóch członków rodziny poszkodowanego, jednak nie byli oni bezpośrednimi świadkami awantury.
Prokuratura wystąpiła o udostępnienie dokumentacji dotyczącej pracy ratowników medycznych.
Autor: nina/ks/kwoj / Źródło: TVN24 Białystok
Źródło zdjęcia głównego: Pixabay