50 lat od wybuchu bomby w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Opolu. Zamach przeprowadzili bracia Kowalczykowie

Źródło:
PAP

6 października 1971 roku w auli Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu wybuchła bomba podłożona przez braci Jerzego i Ryszarda Kowalczyków. Do zdarzenia doszło w przeddzień uroczystości z okazji Dnia Milicjanta. Była to jedna z największych prób ataku na przedstawicieli władz po upadku podziemia antykomunistycznego. W środę w Opolu odbyły się uroczystości upamiętniające czyn braci.

Organizatorzy zamachu pochodzili z Rząśnika koło Wyszkowa na Mazowszu. Starszy, urodzony w 1937 roku, Ryszard już w szkole średniej wzbudził zainteresowanie bezpieki. Został przyłapany na rozwieszaniu wykonanych przez siebie plakatów antykomunistycznych. Był też przesłuchiwany pod zarzutem słuchania Radia Wolna Europa. Młodszy o pięć lat Jerzy już w latach sześćdziesiątych planował podjęcie większych działań wymierzonych w system komunistyczny. W lasach otaczających rodzinną miejscowość zbierał trotyl z niewybuchów oraz porzuconej tam amunicji z okresu II wojny światowej. Na poglądy obu braci ogromny wpływ miały wydarzenia marca 1968 roku, a "ostatecznym argumentem" na rzecz zorganizowania zamachu były masakry na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku.

W 1963 roku Ryszard Kowalczyk ukończył studia fizyczne w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Opolu. W kolejnych latach był pracownikiem naukowym uczelni, a w 1971 roku uzyskał stopień doktora. Na tej samej uczelni pracował jego brat. Był tokarzem zatrudnionym w Katedrze Fizyki. Wyższa Szkoła Pedagogiczna była najważniejszą uczelnią regionu, a to sprawiało, że kształciła nie tylko przyszłych nauczycieli, ale również kadry miejscowych władz komunistycznych. Z punktu widzenia braci Kowalczyków była więc potencjalnym celem zamachu wymierzonego w system PRL.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO

Ładunki wybuchowe na obchodach z okazji rocznicy powstania MO

W głównej auli opolskiej uczelni odbywały się liczne uroczystości z udziałem władz. Takie obchody miały zostać zorganizowane w październiku 1971 roku z okazji rocznicy powstania Milicji Obywatelskiej i organów bezpieczeństwa Polski Ludowej w 1944 roku. W trakcie akademii miano odznaczać funkcjonariuszy milicji biorących udział w tłumieniu strajków na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku. 7 października 1971 roku w auli świętować miał między innymi podpułkownik Julian Urantówka, komendant wojewódzki MO w Opolu. W czasie wydarzeń grudniowych - pełniąc obowiązki komendanta wojewódzkiego MO w Szczecinie - wydawał rozkazy strzelania ostrą amunicją do protestujących robotników.

W dniach poprzedzających obchody Jerzy Kowalczyk umieścił ładunki wybuchowe w kanale ogrzewania, w korytarzu oraz pod aulą. Bracia doskonale znali plany budynku, ponieważ mieściła się w nim także Katedra Fizyki WSP. Ryszard próbował zniechęcić Jerzego do przeprowadzenia zamachu, ale pomagał mu w obliczeniu ilości trotylu koniecznego do zniszczenia auli. Bracia świadomie wybrali na moment wybuchu porę, w której gmach uczelni był całkowicie pusty. Wybuch w auli WSP nastąpił o godz. 0.40, 6 października 1971 roku. Straty oszacowano na około cztery miliony ówczesnych złotych. Sala i kilka okolicznych pomieszczeń zostało zniszczonych.

- Skala zaskoczenia władz była ogromna. Początkowo nie wiedziano, jakie były powody wybuchu, szczególnie że doszło do niego w miejscowości spokojnej, jeśli chodzi o wystąpienia przeciwko władzom PRL - powiedział doktor Grzegorz Waligóra, historyk z wrocławskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.

Sprawie wyjaśnienia okoliczności zamachu nadano najwyższy priorytet. Działania koordynowali dyrektor Biura Śledczego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Tadeusz Kwiatkowski oraz jego przełożeni, ministrowie spraw wewnętrznych Franciszek Szlachcic i jego następca Wiesław Ociepka. Początkowo śledztwo nie przyniosło jednak żadnych efektów. Ich brak sprzyjał pojawianiu się licznych plotek. Mieszkańcy Opola mówili, że zamach zorganizowały środowiska mniejszości niemieckiej, które były niezadowolone z powodu ograniczenia możliwości wyjazdu do RFN.

Przesłuchano niemal 600 osób

W grudniu 1971 roku rozpoczęły się regularne przesłuchania studentów oraz pracowników WSP. Ogółem przesłuchano niemal 600 osób. Niektórzy z nich godzili się na współpracę z SB. Mając na uwadze fakt, że w pobliżu auli mieściła się Katedra Fizyki WSP, śledczy doszli do wniosku, że za październikową eksplozję odpowiadał ktoś z pracowników uczelni, osoba, która w sposób swobodny mogła korzystać z jej pomieszczeń. Na miejscu eksplozji znaleziono drucik służący do zdalnego odpalenia ładunku. Wszystko wskazywało, że przewód prowadził do pomieszczeń Katedry Fizyki. Analiza informacji o jej pracownikach skłoniła bezpiekę do wysnucia wniosku, że odpowiedzialni za zamach mogą być bracia Kowalczykowie lub jeden z nich.

Od końca 1971 roku Kowalczyków rozpracowywała siatka agentów, a informacje o nich, poprzez osobiste kontakty, mieli zbierać tajni współpracownicy SB. Odbyto z nimi ponad 200 spotkań, co zaowocowało uzyskaniem 112 informacji na temat braci. Kluczowe okazały się informacje uzyskane przez tajną współpracowniczkę o kryptonimie Kasia, która związała się z Jerzym Kowalczykiem. - Bracia stali się głównymi podejrzanymi w śledztwie dopiero w styczniu 1972 roku - stwierdził doktor Waligóra. We wspólnym mieszkaniu braci zainstalowano podsłuchy. "To ich rozmowy bezwiedne, bez świadomości, że są podsłuchiwani, doprowadziły do zguby. Okazały się one później dowodem koronnym. Rozmawiali niefrasobliwie, chociaż powściągliwie, raczej zdaniami niepełnymi, a jednak na podstawie tych rozmów SB zorientowała się, że to oni mogli zniszczyć pomieszczenie" - zauważył Jacek Wegner w monografii "Bez świadków obrony. Historia Jerzego i Ryszarda Kowalczyków".

ZOBACZ RÓWNIEŻ W TVN24 GO: Jan P. Matuszyński: w sprawie Grzegorza Przemyka to, co wydaje się na pierwszy rzut oka oczywiste, to wcale nie jest, zawsze jest drugie dno

Pod koniec lutego 1972 roku Kowalczykom postawiono zarzuty o udział w wysadzeniu auli WSP oraz planowanie kolejnych zamachów, o których dowiadywano się na podstawie podsłuchanych rozmów. 29 lutego Jerzy i Ryszard Kowalczykowie zostali aresztowani, po czym przewiezieni do Komendy Wojewódzkiej MO, gdzie umieszczono ich w oddzielnych pomieszczeniach znajdujących się w piwnicach. Tego samego dnia funkcjonariusze SB przeszukali mieszkania krewnych oraz znajomych aresztowanych. Jednocześnie rozpoczęto akcję propagandową. - Braci Kowalczyków przedstawiano jako bandytów lub terrorystów, którzy dążyli do zamordowania jak największej liczby ludzi, mimo iż wybuch bomby nastąpił, gdy budynek WSP był pusty. Późniejszy proces został niezwykle nagłośniony - powiedział Grzegorz Waligóra.

Po pobycie w areszcie tymczasowym podejrzanych przewieziono do więzienia mokotowskiego w Warszawie. W kwietniu 1972 roku Jerzy Kowalczyk przyznał się do wysadzenia auli. W czasie kolejnych przesłuchań wyjawił przebieg przygotowań do detonacji, przyznając się także do zbierania niewybuchów z czasów II wojny światowej za pomocą własnoręcznie skonstruowanego wykrywacza metali. Stwierdził, że gromadził w magazynie materiały wybuchowe, które miały być użyte już w marcu 1971 roku, kiedy to w auli WSP w Opolu gościł premier PRL Józef Cyrankiewicz.

Jednocześnie trwały przesłuchania drugiego z braci, Ryszarda. "Ryszard przyjął taktykę ukazywania Jerzego jako krnąbrnego młodszego brata. Być może sądził, że taki jego obraz choć trochę przychylniej usposobi esbeków. Ostatecznie nieposłuszny, uparty młody człowiek - rozumował zapewne - to nie to samo co dywersant, przestępca, kryminalista" - pisał Wegner.

W maju 1972 roku po trzech miesiącach przesłuchań, które negatywnie odbiły się na stanie psychiki Ryszarda, wyjawił on, że popierał pomysł wysadzenia auli. "Od 1970 r. Jerzy zaczął czynić przygotowania […] zasięgał u mnie rady i korzystał z mojej pomocy m.in. co do konstruowania urządzenia do wykrywania niewypałów, obliczenia ciśnienia przy wybuchu, temperatury topnienia trotylu, skonstruowania urządzenia odpalającego" - powiedział w trakcie jednego z przesłuchań.

Prokuratorzy zażądali dla braci kary śmierci

28 sierpnia 1972 roku w Sądzie Wojewódzkim w Opolu rozpoczął się proces obu braci. Jerzemu Kowalczykowi postawiono zarzuty wysadzenia auli WSP oraz wzięcia udziału w innych przestępstwach, między innymi w podpaleniu budowli we wsi Rząśnik. Oskarżony przyznał się do zarzutów, tłumacząc, że wydarzenia w nocy z 5 na 6 października były swoistą "manifestacją antyustrojową". Z kolei Ryszard Kowalczyk, oskarżony o pomoc w przygotowaniu eksplozji, odwołał wszystkie swoje dotychczasowe zeznania.

Prokuratorzy zażądali dla braci kary śmierci, argumentując, że powodując wysadzenie auli, nie liczyli się oni z ewentualnymi ofiarami w ludziach. 8 września 1972 roku Sąd Wojewódzki uznał Kowalczyków za winnych wybuchu. Jerzy został skazany na karę śmierci, a Ryszard dostał 25 lat pozbawienia wolności. W grudniu 1972 roku wyroki zostały utrzymane w mocy przez Sąd Najwyższy. Wysokie wyroki zasądzone na sprawców wzbudziły protesty wśród niezależnej opinii publicznej w Polsce i w krajach zachodnich. Petycję, w której domagano się złagodzenia kar, podpisało sześć tysięcy Polaków, w tym ludzie kultury i Kościoła.

W styczniu 1973 roku Rada Państwa złagodziła wyrok na Jerzego Kowalczyka, skazując go - podobnie jak jego brata - na 25 lat więzienia. "Opozycja kształtująca się od 1976 r. opowiadała się za innymi formami działalności niż takie, które można uznać za terrorystyczne, ale zdecydowano się stanąć w obronie braci Kowalczyków" - podkreślił doktor Waligóra. W latach osiemdziesiątych z inicjatywy działaczy opozycji demokratycznej, między innymi członków Solidarności oraz Komitetów Obrony Więzionych za Przekonania, tworzonych przez działaczy Konfederacji Polski Niepodległej domagających się uwolnienia więźniów politycznych, prowadzono akcję społeczną pod hasłem "Uwolnić braci Kowalczyków".

Wspomniane działania przyniosły efekt - bracia zostali warunkowo zwolnieni z więzień: Ryszard w 1983, Jerzy w 1985 roku. W następnych latach nie skasowano im wyroków, co umożliwiałoby ich rehabilitację. W 1991 roku z inicjatywy prezydenta Lecha Wałęsy skazanie Ryszarda Kowalczyka uległo zatarciu, dzięki czemu - w świetle polskiego prawa - stał się on osobą niekaraną. Jak ocenił doktor Waligóra, bracia byli jednak niemal zupełnie zapomniani. - Pamiętajmy, że do dziś ich czyn wywołuje wiele kontrowersji wśród mieszkańców Opola. Gdy w 2006 roku próbowano upamiętnić ich czyn przez zawieszenie tablicy na gmachu Uniwersytetu Opolskiego, z powodu protestów nie doszło do realizacji tych zamierzeń - dodał historyk.

Dopiero w 2010 roku przy Pomniku Poległych Stoczniowców w Gdańsku z inicjatywy działaczy Wolnych Związków Zawodowych i NSZZ "Solidarność" Anny Walentynowicz i Andrzeja Gwiazdy odsłonięto pamiątkową tablicę poświęconą braciom Kowalczykom. W 2016 roku sali w Opolskim Urzędzie Wojewódzkim nadano imię Jerzego i Ryszarda Kowalczyków. Bracia zostali także odznaczeni prezydenckimi Krzyżami Kawalerskimi Orderu Odrodzenia Polski. Ryszard Kowalczyk zmarł w nocy z 16 na 17 października 2017 roku.

Uroczystości upamiętniające czyn braci

W środę w Opolu odbyły się uroczystości upamiętniające czyn braci.

Jak poinformowało biuro prasowe wojewody opolskiego, uroczystości rozpoczęły się od złożenia kwiatów i zapalenia znicza na grobie Ryszarda Kowalczyka, który spoczywa w Alei Zasłużonych cmentarza komunalnego w Opolu. Następnie kwiaty złożono pod tablicą upamiętniającą czyn braci Kowalczyków w gmachu opolskiego urzędu wojewódzkiego. W uroczystościach, oprócz wojewody i przedstawicieli IPN, uczestniczyli członkowie "Solidarności" i córka Ryszarda Kowalczyka.

"Przypomnijmy, że w nocy z 5 na 6 października 1971 r. bracia Jerzy i Ryszard Kowalczykowie, pracownicy Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu, zdetonowali wcześniej podłożone ładunki wybuchowe w auli Uczelni w proteście przeciwko planowanemu odznaczeniu w niej funkcjonariuszy MO i SB, którzy wyróżnili się brutalnością w masakrze robotników na Wybrzeżu w 1970 r. W ten sposób ci bohaterscy mieszkańcy Opola odważyli się zaprotestować przeciwko mordowaniu przez władze komunistyczne cywilnej ludności" - poinformowało biuro prasowe wojewody, który był organizatorem upamiętnienia.

Autorka/Autor:pp//now

Źródło: PAP

Pozostałe wiadomości

Zakończyły się rozmowy delegacji USA i Ukrainy w sprawie wojny wywołanej przez Rosję. "Dyskusja była produktywna i konkretna, poruszyliśmy kluczowe kwestie, w tym kwestię energii" - poinformował minister obrony Ukrainy Rustem Umierow, który stał na czele zespołu z Kijowa. Na poniedziałek zaplanowane są rozmowy delegacji Waszyngtonu i Moskwy.

"Poruszyliśmy kluczowe kwestie". Zakończyły się rozmowy USA-Ukraina

"Poruszyliśmy kluczowe kwestie". Zakończyły się rozmowy USA-Ukraina

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, Reuters

O wywiadzie Karola Nawrockiego jako Tadeusza Batyra nie było ani słowa w dossier, które dostał prezes PiS Jarosław Kaczyński. Tym, które miało ostrzegać przed tym, co może wyjść na jaw w jego sprawie - powiedziała "W kuluarach" Agata Adamek. Jak zauważył Konrad Piasecki, ta sprawa to "historia, która ożywiła w tym tygodniu kampanię prezydencką".

"Wychodzi na jaw coś, o czym prezes nie miał pojęcia"

"Wychodzi na jaw coś, o czym prezes nie miał pojęcia"

Źródło:
TVN24

Przedterminowe wybory w Kanadzie odbędą się 28 kwietnia. Premier Mark Carney ocenił, że potrzebuje "silnego mandatu", aby pracować na rzecz rozwoju i zjednoczenia Kanady. - Stajemy w obliczu największego kryzysu w naszym życiu z powodu nieuzasadnionych działań handlowych prezydenta (USA Donalda) Trumpa i jego gróźb wobec naszej suwerenności - ocenił.

Kanada rozwiązała parlament. Premier przyspiesza wybory

Kanada rozwiązała parlament. Premier przyspiesza wybory

Źródło:
PAP, Reuters

Ewidentnie Jarosław Kaczyński robi to, co zawsze wychodziło mu najlepiej, czyli tańczy na trumnach - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 europoseł Lewicy Krzysztof Śmieszek, nawiązując do wypowiedzi prezesa PiS w związku ze śmiercią Beaty Skrzypek. Senator KO i były minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski odniósł się natomiast do sprawy i zarzutów wobec byłego szefa MON Mariusza Błaszczaka, co ocenił jako "nieprawdopodobną historię".

"Kaczyński uprawia swoistego rodzaju danse macabre"

"Kaczyński uprawia swoistego rodzaju danse macabre"

Źródło:
TVN24

Tylko w zeszłym roku policja zlikwidowała kilkadziesiąt nielegalnych laboratoriów wytwarzających narkotyki. Dokładnie chodzi o syntetyczne pochodne katynonu, czyli substancji, po które najczęściej sięgają nastolatki. Kusi ich stosunkowo niska cena i łatwy dostęp. Widać to w policyjnych kartotekach i na szpitalnych oddziałach toksykologii.

Coraz więcej dzieci zażywa "kokainę dla ubogich"

Coraz więcej dzieci zażywa "kokainę dla ubogich"

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

Amerykański wysłannik do spraw Bliskiego Wschodu Steve Witkoff powiedział w niedzielę, że Stany Zjednoczone chcą negocjować z Iranem w sprawie jego programu nuklearnego. - Nie musimy rozwiązywać wszystkiego militarnie - przekonywał w wywiadzie dla Fox News.

Stany Zjednoczone chcą negocjować z Iranem

Stany Zjednoczone chcą negocjować z Iranem

Źródło:
PAP

Papież Franciszek wrócił do Watykanu po pięciu tygodniach walki z ciężkim obustronnym zapaleniem płuc w rzymskiej Poliklinice Gemelli. Rozpoczęta w niedzielę rekonwalescencja ma według zaleceń lekarzy trwać co najmniej dwa miesiące. Plany związane z początkiem nowego etapu pontyfikatu Franciszka zależą od jego procesu powrotu do zdrowia.

Rozpoczyna się nowa faza pontyfikatu papieża Franciszka

Rozpoczyna się nowa faza pontyfikatu papieża Franciszka

Źródło:
PAP

Sąd zdecydował o zastosowaniu tymczasowego aresztowania wobec burmistrza Stambułu Ekrema Imamoglu, głównego politycznego rywala prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana. W związku z jego zatrzymaniem od środy w różnych częściach kraju trwają protesty. Tureckie ministerstwo spraw wewnętrznych formalnie odsunęło w niedzielę od władzy aresztowanego burmistrza.

Burmistrz Stambułu aresztowany. Odrzuca decyzję sądu i wzywa do kontynuowania protestów

Burmistrz Stambułu aresztowany. Odrzuca decyzję sądu i wzywa do kontynuowania protestów

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, Reuters

Premier Donald Tusk stwierdził w niedzielę, że "komentatorzy" uznający prokurator Ewę Wrzosek za "politycznie zaangażowaną", "imponowali powściągliwością, kiedy na prezesów sądów, trybunałów, banków, mediów i prokuratury PiS mianował radykalnie neutralnych fachowców".

Tusk pisze o krytykach Wrzosek. "Imponowali powściągliwością"

Tusk pisze o krytykach Wrzosek. "Imponowali powściągliwością"

Źródło:
tvn24.pl

Dość ciepła pogoda niedługo ustąpi miejsca ochłodzeniu. Jaka temperatura czeka nas w nadchodzących tygodniach? Sprawdź, co przewiduje Tomasz Wasilewski w swojej prognozie długoterminowej na kolejne 16 dni.

Pogoda na 16 dni: czeka nas zimny prysznic

Pogoda na 16 dni: czeka nas zimny prysznic

Źródło:
tvnmeteo.pl
Bez klapy bagażnika, z drewnianym dachem. Tak rodziła się królowa polskich szos

Bez klapy bagażnika, z drewnianym dachem. Tak rodziła się królowa polskich szos

Źródło:
tvn24.pl
Premium
Taktyka tysiąca małych ciosów. W Azji powstanie nowe mocarstwo?

Taktyka tysiąca małych ciosów. W Azji powstanie nowe mocarstwo?

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Dyskusja o szczepieniach na błonicę - po wykryciu pierwszego od lat przypadku tej choroby - stała się dla środowisk antyszczepionkowych pretekstem do szerzenia kolejnej teorii. Ich zdaniem nagłaśnianie tematu błonicy to sposób na wypromowanie pakietu krztuścowego. Eksperci ostrzegają przed tą dezinformacją.

Błonica a pakiet krztuścowy. Jest różnica? Jest

Błonica a pakiet krztuścowy. Jest różnica? Jest

Źródło:
Konkret24

W najnowszym "Kadrze na kino" Ewelina Witenberg podsumowała najważniejsze wydarzenia ze świata filmu i muzyki w mijającym tygodniu. W programie między innymi o płomiennym love story "Queer" z Danielem Craigiem - byłym odtwórcą Jamesa Bonda - w roli głównej oraz o aktorskiej wersji baśni o Królewnie Śnieżce i siedmiu krasnoludkach.

Love story byłego Bonda, aktorska "Śnieżka", gwiazda Hollywood w cieniu protestów

Love story byłego Bonda, aktorska "Śnieżka", gwiazda Hollywood w cieniu protestów

Źródło:
tvn24.pl