50 lat od wybuchu bomby w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Opolu. Zamach przeprowadzili bracia Kowalczykowie

Źródło:
PAP

6 października 1971 roku w auli Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu wybuchła bomba podłożona przez braci Jerzego i Ryszarda Kowalczyków. Do zdarzenia doszło w przeddzień uroczystości z okazji Dnia Milicjanta. Była to jedna z największych prób ataku na przedstawicieli władz po upadku podziemia antykomunistycznego. W środę w Opolu odbyły się uroczystości upamiętniające czyn braci.

Organizatorzy zamachu pochodzili z Rząśnika koło Wyszkowa na Mazowszu. Starszy, urodzony w 1937 roku, Ryszard już w szkole średniej wzbudził zainteresowanie bezpieki. Został przyłapany na rozwieszaniu wykonanych przez siebie plakatów antykomunistycznych. Był też przesłuchiwany pod zarzutem słuchania Radia Wolna Europa. Młodszy o pięć lat Jerzy już w latach sześćdziesiątych planował podjęcie większych działań wymierzonych w system komunistyczny. W lasach otaczających rodzinną miejscowość zbierał trotyl z niewybuchów oraz porzuconej tam amunicji z okresu II wojny światowej. Na poglądy obu braci ogromny wpływ miały wydarzenia marca 1968 roku, a "ostatecznym argumentem" na rzecz zorganizowania zamachu były masakry na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku.

W 1963 roku Ryszard Kowalczyk ukończył studia fizyczne w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Opolu. W kolejnych latach był pracownikiem naukowym uczelni, a w 1971 roku uzyskał stopień doktora. Na tej samej uczelni pracował jego brat. Był tokarzem zatrudnionym w Katedrze Fizyki. Wyższa Szkoła Pedagogiczna była najważniejszą uczelnią regionu, a to sprawiało, że kształciła nie tylko przyszłych nauczycieli, ale również kadry miejscowych władz komunistycznych. Z punktu widzenia braci Kowalczyków była więc potencjalnym celem zamachu wymierzonego w system PRL.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO

Ładunki wybuchowe na obchodach z okazji rocznicy powstania MO

W głównej auli opolskiej uczelni odbywały się liczne uroczystości z udziałem władz. Takie obchody miały zostać zorganizowane w październiku 1971 roku z okazji rocznicy powstania Milicji Obywatelskiej i organów bezpieczeństwa Polski Ludowej w 1944 roku. W trakcie akademii miano odznaczać funkcjonariuszy milicji biorących udział w tłumieniu strajków na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku. 7 października 1971 roku w auli świętować miał między innymi podpułkownik Julian Urantówka, komendant wojewódzki MO w Opolu. W czasie wydarzeń grudniowych - pełniąc obowiązki komendanta wojewódzkiego MO w Szczecinie - wydawał rozkazy strzelania ostrą amunicją do protestujących robotników.

W dniach poprzedzających obchody Jerzy Kowalczyk umieścił ładunki wybuchowe w kanale ogrzewania, w korytarzu oraz pod aulą. Bracia doskonale znali plany budynku, ponieważ mieściła się w nim także Katedra Fizyki WSP. Ryszard próbował zniechęcić Jerzego do przeprowadzenia zamachu, ale pomagał mu w obliczeniu ilości trotylu koniecznego do zniszczenia auli. Bracia świadomie wybrali na moment wybuchu porę, w której gmach uczelni był całkowicie pusty. Wybuch w auli WSP nastąpił o godz. 0.40, 6 października 1971 roku. Straty oszacowano na około cztery miliony ówczesnych złotych. Sala i kilka okolicznych pomieszczeń zostało zniszczonych.

- Skala zaskoczenia władz była ogromna. Początkowo nie wiedziano, jakie były powody wybuchu, szczególnie że doszło do niego w miejscowości spokojnej, jeśli chodzi o wystąpienia przeciwko władzom PRL - powiedział doktor Grzegorz Waligóra, historyk z wrocławskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.

Sprawie wyjaśnienia okoliczności zamachu nadano najwyższy priorytet. Działania koordynowali dyrektor Biura Śledczego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Tadeusz Kwiatkowski oraz jego przełożeni, ministrowie spraw wewnętrznych Franciszek Szlachcic i jego następca Wiesław Ociepka. Początkowo śledztwo nie przyniosło jednak żadnych efektów. Ich brak sprzyjał pojawianiu się licznych plotek. Mieszkańcy Opola mówili, że zamach zorganizowały środowiska mniejszości niemieckiej, które były niezadowolone z powodu ograniczenia możliwości wyjazdu do RFN.

Przesłuchano niemal 600 osób

W grudniu 1971 roku rozpoczęły się regularne przesłuchania studentów oraz pracowników WSP. Ogółem przesłuchano niemal 600 osób. Niektórzy z nich godzili się na współpracę z SB. Mając na uwadze fakt, że w pobliżu auli mieściła się Katedra Fizyki WSP, śledczy doszli do wniosku, że za październikową eksplozję odpowiadał ktoś z pracowników uczelni, osoba, która w sposób swobodny mogła korzystać z jej pomieszczeń. Na miejscu eksplozji znaleziono drucik służący do zdalnego odpalenia ładunku. Wszystko wskazywało, że przewód prowadził do pomieszczeń Katedry Fizyki. Analiza informacji o jej pracownikach skłoniła bezpiekę do wysnucia wniosku, że odpowiedzialni za zamach mogą być bracia Kowalczykowie lub jeden z nich.

Od końca 1971 roku Kowalczyków rozpracowywała siatka agentów, a informacje o nich, poprzez osobiste kontakty, mieli zbierać tajni współpracownicy SB. Odbyto z nimi ponad 200 spotkań, co zaowocowało uzyskaniem 112 informacji na temat braci. Kluczowe okazały się informacje uzyskane przez tajną współpracowniczkę o kryptonimie Kasia, która związała się z Jerzym Kowalczykiem. - Bracia stali się głównymi podejrzanymi w śledztwie dopiero w styczniu 1972 roku - stwierdził doktor Waligóra. We wspólnym mieszkaniu braci zainstalowano podsłuchy. "To ich rozmowy bezwiedne, bez świadomości, że są podsłuchiwani, doprowadziły do zguby. Okazały się one później dowodem koronnym. Rozmawiali niefrasobliwie, chociaż powściągliwie, raczej zdaniami niepełnymi, a jednak na podstawie tych rozmów SB zorientowała się, że to oni mogli zniszczyć pomieszczenie" - zauważył Jacek Wegner w monografii "Bez świadków obrony. Historia Jerzego i Ryszarda Kowalczyków".

ZOBACZ RÓWNIEŻ W TVN24 GO: Jan P. Matuszyński: w sprawie Grzegorza Przemyka to, co wydaje się na pierwszy rzut oka oczywiste, to wcale nie jest, zawsze jest drugie dno

Pod koniec lutego 1972 roku Kowalczykom postawiono zarzuty o udział w wysadzeniu auli WSP oraz planowanie kolejnych zamachów, o których dowiadywano się na podstawie podsłuchanych rozmów. 29 lutego Jerzy i Ryszard Kowalczykowie zostali aresztowani, po czym przewiezieni do Komendy Wojewódzkiej MO, gdzie umieszczono ich w oddzielnych pomieszczeniach znajdujących się w piwnicach. Tego samego dnia funkcjonariusze SB przeszukali mieszkania krewnych oraz znajomych aresztowanych. Jednocześnie rozpoczęto akcję propagandową. - Braci Kowalczyków przedstawiano jako bandytów lub terrorystów, którzy dążyli do zamordowania jak największej liczby ludzi, mimo iż wybuch bomby nastąpił, gdy budynek WSP był pusty. Późniejszy proces został niezwykle nagłośniony - powiedział Grzegorz Waligóra.

Po pobycie w areszcie tymczasowym podejrzanych przewieziono do więzienia mokotowskiego w Warszawie. W kwietniu 1972 roku Jerzy Kowalczyk przyznał się do wysadzenia auli. W czasie kolejnych przesłuchań wyjawił przebieg przygotowań do detonacji, przyznając się także do zbierania niewybuchów z czasów II wojny światowej za pomocą własnoręcznie skonstruowanego wykrywacza metali. Stwierdził, że gromadził w magazynie materiały wybuchowe, które miały być użyte już w marcu 1971 roku, kiedy to w auli WSP w Opolu gościł premier PRL Józef Cyrankiewicz.

Jednocześnie trwały przesłuchania drugiego z braci, Ryszarda. "Ryszard przyjął taktykę ukazywania Jerzego jako krnąbrnego młodszego brata. Być może sądził, że taki jego obraz choć trochę przychylniej usposobi esbeków. Ostatecznie nieposłuszny, uparty młody człowiek - rozumował zapewne - to nie to samo co dywersant, przestępca, kryminalista" - pisał Wegner.

W maju 1972 roku po trzech miesiącach przesłuchań, które negatywnie odbiły się na stanie psychiki Ryszarda, wyjawił on, że popierał pomysł wysadzenia auli. "Od 1970 r. Jerzy zaczął czynić przygotowania […] zasięgał u mnie rady i korzystał z mojej pomocy m.in. co do konstruowania urządzenia do wykrywania niewypałów, obliczenia ciśnienia przy wybuchu, temperatury topnienia trotylu, skonstruowania urządzenia odpalającego" - powiedział w trakcie jednego z przesłuchań.

Prokuratorzy zażądali dla braci kary śmierci

28 sierpnia 1972 roku w Sądzie Wojewódzkim w Opolu rozpoczął się proces obu braci. Jerzemu Kowalczykowi postawiono zarzuty wysadzenia auli WSP oraz wzięcia udziału w innych przestępstwach, między innymi w podpaleniu budowli we wsi Rząśnik. Oskarżony przyznał się do zarzutów, tłumacząc, że wydarzenia w nocy z 5 na 6 października były swoistą "manifestacją antyustrojową". Z kolei Ryszard Kowalczyk, oskarżony o pomoc w przygotowaniu eksplozji, odwołał wszystkie swoje dotychczasowe zeznania.

Prokuratorzy zażądali dla braci kary śmierci, argumentując, że powodując wysadzenie auli, nie liczyli się oni z ewentualnymi ofiarami w ludziach. 8 września 1972 roku Sąd Wojewódzki uznał Kowalczyków za winnych wybuchu. Jerzy został skazany na karę śmierci, a Ryszard dostał 25 lat pozbawienia wolności. W grudniu 1972 roku wyroki zostały utrzymane w mocy przez Sąd Najwyższy. Wysokie wyroki zasądzone na sprawców wzbudziły protesty wśród niezależnej opinii publicznej w Polsce i w krajach zachodnich. Petycję, w której domagano się złagodzenia kar, podpisało sześć tysięcy Polaków, w tym ludzie kultury i Kościoła.

W styczniu 1973 roku Rada Państwa złagodziła wyrok na Jerzego Kowalczyka, skazując go - podobnie jak jego brata - na 25 lat więzienia. "Opozycja kształtująca się od 1976 r. opowiadała się za innymi formami działalności niż takie, które można uznać za terrorystyczne, ale zdecydowano się stanąć w obronie braci Kowalczyków" - podkreślił doktor Waligóra. W latach osiemdziesiątych z inicjatywy działaczy opozycji demokratycznej, między innymi członków Solidarności oraz Komitetów Obrony Więzionych za Przekonania, tworzonych przez działaczy Konfederacji Polski Niepodległej domagających się uwolnienia więźniów politycznych, prowadzono akcję społeczną pod hasłem "Uwolnić braci Kowalczyków".

Wspomniane działania przyniosły efekt - bracia zostali warunkowo zwolnieni z więzień: Ryszard w 1983, Jerzy w 1985 roku. W następnych latach nie skasowano im wyroków, co umożliwiałoby ich rehabilitację. W 1991 roku z inicjatywy prezydenta Lecha Wałęsy skazanie Ryszarda Kowalczyka uległo zatarciu, dzięki czemu - w świetle polskiego prawa - stał się on osobą niekaraną. Jak ocenił doktor Waligóra, bracia byli jednak niemal zupełnie zapomniani. - Pamiętajmy, że do dziś ich czyn wywołuje wiele kontrowersji wśród mieszkańców Opola. Gdy w 2006 roku próbowano upamiętnić ich czyn przez zawieszenie tablicy na gmachu Uniwersytetu Opolskiego, z powodu protestów nie doszło do realizacji tych zamierzeń - dodał historyk.

Dopiero w 2010 roku przy Pomniku Poległych Stoczniowców w Gdańsku z inicjatywy działaczy Wolnych Związków Zawodowych i NSZZ "Solidarność" Anny Walentynowicz i Andrzeja Gwiazdy odsłonięto pamiątkową tablicę poświęconą braciom Kowalczykom. W 2016 roku sali w Opolskim Urzędzie Wojewódzkim nadano imię Jerzego i Ryszarda Kowalczyków. Bracia zostali także odznaczeni prezydenckimi Krzyżami Kawalerskimi Orderu Odrodzenia Polski. Ryszard Kowalczyk zmarł w nocy z 16 na 17 października 2017 roku.

Uroczystości upamiętniające czyn braci

W środę w Opolu odbyły się uroczystości upamiętniające czyn braci.

Jak poinformowało biuro prasowe wojewody opolskiego, uroczystości rozpoczęły się od złożenia kwiatów i zapalenia znicza na grobie Ryszarda Kowalczyka, który spoczywa w Alei Zasłużonych cmentarza komunalnego w Opolu. Następnie kwiaty złożono pod tablicą upamiętniającą czyn braci Kowalczyków w gmachu opolskiego urzędu wojewódzkiego. W uroczystościach, oprócz wojewody i przedstawicieli IPN, uczestniczyli członkowie "Solidarności" i córka Ryszarda Kowalczyka.

"Przypomnijmy, że w nocy z 5 na 6 października 1971 r. bracia Jerzy i Ryszard Kowalczykowie, pracownicy Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu, zdetonowali wcześniej podłożone ładunki wybuchowe w auli Uczelni w proteście przeciwko planowanemu odznaczeniu w niej funkcjonariuszy MO i SB, którzy wyróżnili się brutalnością w masakrze robotników na Wybrzeżu w 1970 r. W ten sposób ci bohaterscy mieszkańcy Opola odważyli się zaprotestować przeciwko mordowaniu przez władze komunistyczne cywilnej ludności" - poinformowało biuro prasowe wojewody, który był organizatorem upamiętnienia.

Autorka/Autor:pp//now

Źródło: PAP

Pozostałe wiadomości

W czołowym zderzeniu samochodów na obwodnicy Kłodzka zginęły dwie osoby. Droga w czwartkowy wieczór była całkowicie zablokowana.

Kłodzko. Tragiczny wypadek na obwodnicy, nie żyją dwie osoby

Kłodzko. Tragiczny wypadek na obwodnicy, nie żyją dwie osoby

Źródło:
Telewizja Kłodzka, TVN24

Zdzisław Krasnodębski, od 10 lat europoseł PiS, tym razem nie znalazł się na listach kandydatów tej partii w wyborach do Parlamentu Europejskiego. "Obecnie rozwiązujemy kontrakt" - napisał. Dodał, że w takiej sytuacji będzie mógł "swobodnie formułować swoje opinie o grze zespołu", w którym znajdował się przez dekadę i "o dobrych i złych decyzjach".

"Rozwiązujemy kontrakt". Zdzisław Krasnodębski nie wystartuje z list PiS-u w eurowyborach

"Rozwiązujemy kontrakt". Zdzisław Krasnodębski nie wystartuje z list PiS-u w eurowyborach

Źródło:
tvn24.pl, "Gazeta Wyborcza"

Rosja prowadzi działania hybrydowe. Ostatnio dotknęły one Polski, Niemiec, Litwy, Łotwy, Estonii, Czech i Wielkiej Brytanii - czytamy w oświadczeniu wydanym przez NATO w czwartek po południu. Pakt Północnoatlantycki podkreśla w nim, że sojusznicy "wspierają i wykazują solidarność" z krajami, które doświadczają działań Moskwy.

Rosja prowadzi "szkodliwe działania na terytorium Sojuszu". Oświadczenie NATO

Rosja prowadzi "szkodliwe działania na terytorium Sojuszu". Oświadczenie NATO

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Viktor Orban jest koniem trojańskim Władimira Putina w Unii Europejskiej. A Mateusz Morawiecki - przepraszam, że to mówię - ale zachowuje się jak "pożyteczny idiota" - powiedział w "Kropce nad i" w TVN24 Robert Biedroń, współprzewodniczący Nowej Lewicy i europoseł. Odniósł się ten sposób do relacji byłego polskiego premiera i szefa węgierskiego rządu. Polityk mówił też, że Andrzej Duda nie wybierze polskiego komisarza w Unii Europejskiej po wyborach 9 czerwca, bo te kompetencje ma rząd.

Biedroń: Ileż można sprzyjać Putinowi w tej retoryce?

Biedroń: Ileż można sprzyjać Putinowi w tej retoryce?

Źródło:
TVN24

Pogoda w kolejnych dniach długiego majowego weekendu może zrobić się niebezpieczna. W wielu regionach Polski należy spodziewać się burz. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej przedstawił prognozę zagrożeń.

Będzie słychać grzmoty. Mieszkańcy tych miejsc powinni zachować szczególną ostrożność

Będzie słychać grzmoty. Mieszkańcy tych miejsc powinni zachować szczególną ostrożność

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Niczego nie wykluczam, bo mamy do czynienia z kimś, kto niczego nie wyklucza - powiedział prezydent Francji Emmanuel Macron pytany przez "The Economist" o to, czy nadal nie wyklucza wysłania wojsk na Ukrainę. Jak dodał, "Francja jest krajem, który przeprowadzał interwencje militarne, także w ostatnim czasie". - Gdyby Rosjanie przedarli się przez linię frontu, gdyby pojawiła się prośba ze strony Ukrainy, zasadne byłoby zadanie sobie tego pytania - stwierdził.

Macron o wysłaniu wojsk na Ukrainę, "gdyby Rosjanie się przedarli"

Macron o wysłaniu wojsk na Ukrainę, "gdyby Rosjanie się przedarli"

Źródło:
"The Economist", tvn24.pl

Turcja zatrzymała w czwartek wymianę handlową z Izraelem - przekazała agencja Bloomberg, powołując się na informacje z kręgów rządowych w Turcji. Podano, że zawieszony został cały eksport i import. Israel Katz, szef izraelskiej dyplomacji, odnosząc się do Recepa Tayyipa Erdogana, stwierdził, że "tak zachowuje się dyktator, lekceważący interesy narodu tureckiego".

Turcja wstrzymała wymianę handlową z Izraelem

Turcja wstrzymała wymianę handlową z Izraelem

Źródło:
PAP

Premier Donald Tusk skrytykował Mateusza Morawieckiego, który w prorosyjskim węgierskim tygodniku "Mandiner" miał stwierdzić, że "Bruksela stanowi zagrożenie dla demokracji europejskiej". Wcześniej Morawiecki powiedział o Viktorze Orbanie, że jest jego "przyjacielem". Były premier na wpis obecnego szefa rządu zareagował w czwartek wieczorem.

Morawiecki na okładce węgierskiego tygodnika. Wpis Tuska i odpowiedź byłego premiera

Morawiecki na okładce węgierskiego tygodnika. Wpis Tuska i odpowiedź byłego premiera

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl, PAP

Na wojny domowe czas był wtedy, gdy wokół był pokój. Dziś, gdy za naszymi granicami jest wojna, przestrzeni na wzajemne wyniszczanie się wewnątrz już nie ma. Za długo próbowano dzielić Polskę na dwa obozy - powiedział w orędziu z okazji Dnia Flagi RP marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Dodał, że "bezpieczną, mądrą i stabilną będzie tylko jedna Polska bardzo różnych Polek i Polaków".

"Jedna Polska bardzo różnych Polek i Polaków". Orędzie Szymona Hołowni

"Jedna Polska bardzo różnych Polek i Polaków". Orędzie Szymona Hołowni

Źródło:
TVN24

Listy Prawa i Sprawiedliwości do europarlamentu to nic innego, jak tylko tratwa ratunkowa, a może nawet arka Noego dla złodziei, dla przestępców - mówiła w "Faktach po Faktach" Katarzyna Kotula (Lewica). Nieobecność Daniela Obajtka na czwartkowej konwencji PiS nie jest związana z tym, że 2 maja to dzień Polaków za granicą - stwierdziła Aleksandra Leo (Polska 2050-Trzecia Droga). Karol Karski (PiS) wyjaśnił z kolei, czemu na konwencji zabrakło Jacka Kurskiego.

"Tratwa ratunkowa" czy "silne, dobre listy"?

"Tratwa ratunkowa" czy "silne, dobre listy"?

Źródło:
TVN24

Było po godzinie drugiej w nocy, gdy pijany 28-latek wjechał fiatem punto w jeden z budynków w Nakle nad Notecią (woj. kujawsko-pomorskie), uszkadzając przy tym przyłącze gazowe. W związku z rozszczelnieniem instalacji, konieczna była ewakuacja mieszkańców.  

Kierowca w nocy wjechał w budynek, uszkodził przyłącze gazowe. Ewakuowano 37 osób

Kierowca w nocy wjechał w budynek, uszkodził przyłącze gazowe. Ewakuowano 37 osób

Źródło:
tvn24.pl

W Bieszczadach, między szczytami Obnoga a Krzemień, w czwartek wybuchł pożar. Z ogniem walczyło prawie 100 osób, zarówno z ziemi, jak i z powietrza. W akcji brał udział śmigłowiec Straży Granicznej.

W Bieszczadach płonęły połoniny. Śmigłowiec i prawie 100 osób w akcji

W Bieszczadach płonęły połoniny. Śmigłowiec i prawie 100 osób w akcji

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24, tvnmeteo.pl, PAP

W poszukiwaniu lepszej pogody Polacy rzucili się na nieruchomości w Hiszpanii. Dla części to też pomysł na zarobek. Eksperci przestrzegają jednak przed pułapkami, które czyhają na kupujących. Samego słońca też można mieć dość. - Przy 50 stopniach po prostu nie da się pracować, wiele biur jest zamkniętych. Polacy mają o to pretensje - mówi była pracownica biura nieruchomości. Niemile zaskoczyć potrafi też zima.

Domy za cenę kawalerki i raj na ziemi. Polacy "tak zafiksowani, że przestają widzieć wady"

Domy za cenę kawalerki i raj na ziemi. Polacy "tak zafiksowani, że przestają widzieć wady"

Źródło:
tvn24.pl

Sześć firm chce się podjąć przebudowy i zazielenienia 2,5 hektara ulic i placów w rejonie Złotej i Zgody. Miasto analizuje oferty, które wpłynęły. - Najkorzystniejszą złożyła firma Skanska - podał ratusz.

Sześć firm chce przebudować Złotą i jej okolicę

Sześć firm chce przebudować Złotą i jej okolicę

Źródło:
tvnwarszawa.pl

13 okręgów wyborczych i wiele znanych twarzy wśród kandydatów, a także sporo kontrowersji. Tak przedstawiają się listy wyborcze do Parlamentu Europejskiego. W czwartek minął termin zgłaszania list kandydatów. Prezentujemy najciekawsze polityczne rywalizacje w każdym z okręgów.

Najciekawsze wyborcze starcia. O mandaty europosłów walczą "znane, sprawdzone nazwiska"

Najciekawsze wyborcze starcia. O mandaty europosłów walczą "znane, sprawdzone nazwiska"

Źródło:
TVN24, PAP

Chcemy rozpocząć dyskusję na temat przyszłej konstytucji dla Europy - powiedział w czwartek kandydat Lewicy w wyborach do Parlamentu Europejskiego Robert Biedroń. Jak dodał, "nie może być tak, że Polki mają mniej praw niż Francuzki, Belgijki czy Holenderki". Szefowa sztabu, ministra ds. równości Katarzyna Kotula, poinformowała, że Lewica zebrała pod swoimi listami 350 tysięcy podpisów.

"Polki mają mniej praw niż Francuzki, Belgijki czy Holenderki". Lewica proponuje "konstytucję dla Europy"

"Polki mają mniej praw niż Francuzki, Belgijki czy Holenderki". Lewica proponuje "konstytucję dla Europy"

Źródło:
PAP

Nie powiedział ani słowa, nie chciał zdradzić motywów działania, był kompletnie zaskoczony naszym widokiem - mówi o zatrzymaniu 16-latka w związku z próbą podpalenia synagogi Nożyków w Warszawie rzecznik Komendy Stołecznej Policji. Prokuratura złożyła wniosek, by nastolatek odpowiadał jak dorosły. Może mu grozić nawet 10 lat więzienia.

Próba podpalenia synagogi. Prokuratura chce, by 16-latek odpowiadał jak dorosły

Próba podpalenia synagogi. Prokuratura chce, by 16-latek odpowiadał jak dorosły

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prawo i Sprawiedliwość zaprezentowało na konwencji w Kielcach swoich kandydatów do Parlamentu Europejskiego. W wydarzeniu nie wzięli udziału były prezes Orlenu Daniel Obajtek i były prezes TVP Jacek Kurski.

PiS zaprezentowało "lokomotywy" do Parlamentu Europejskiego. W Kielcach zabrakło Obajtka i Kurskiego

PiS zaprezentowało "lokomotywy" do Parlamentu Europejskiego. W Kielcach zabrakło Obajtka i Kurskiego

Źródło:
TVN24, PAP
W ostatniej chwili zabrali ją z drogi do domu pomocy społecznej

W ostatniej chwili zabrali ją z drogi do domu pomocy społecznej

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Stacja TVN24 była w kwietniu najchętniej oglądanym kanałem informacyjnym w kraju, osiągając 6,05 procent udziału w widowni w grupie ogólnej (widzowie powyżej 4. roku życia) - wynika z danych Nielsen TV Audience Measurement. Konkurencję pozostawiły w tyle także "Fakty" TVN.

Rewelacyjne wyniki TVN24 i "Faktów" TVN. Dziękujemy widzom!

Rewelacyjne wyniki TVN24 i "Faktów" TVN. Dziękujemy widzom!

Źródło:
tvn24.pl

Z okazji jubileuszu Ogólnopolskiego Konkursu Fotografii Reporterskiej - Grand Press Photo internauci mogą wskazać Zdjęcie XX-lecia. Głosować można do 10 maja. Wyboru można dokonać spośród 19 Zdjęć Roku z poprzednich edycji konkursu.

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Źródło:
TVN24