Tadeusz M, operator dźwigu, który przewrócił się na budowie dworca w Poznaniu, pozostanie w areszcie - zdecydował w czwartek poznański sąd. W wyniku przewrócenia się dźwigu jedna osoba zginęła, jedna została ranna.
Mężczyzna został aresztowany tydzień temu, prokuratura postawiła mu zarzut spowodowania katastrofy budowlanej ze skutkiem śmiertelnym. Decyzję o aresztowaniu zaskarżył jego adwokat.
Mógłby mataczyć
Sąd uznał, że mężczyzna powinien pozostać w areszcie, na wolności mógłby mataczyć, a składane przez niego wyjaśnienia są niespójne. Podejrzanemu grozi wysoka kara, a areszt ma zapobiec ewentualnemu wpływaniu na świadków zdarzenia. Mężczyzna spędzi w areszcie trzy miesiące.
Dźwig przewrócił się w 12 grudnia. Rannych zostało dwóch robotników, jeden z nich zmarł. Operator maszyny w chwili zatrzymania był nietrzeźwy, badanie alkotestem wykazało, że miał ok. 2,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Twierdził, że wypił alkohol po wypadku, ze zdenerwowania.
Prokuratura czeka na wyniki
Jak poinformowała w czwartek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, prokuratura cały czas czeka na wyniki badań, które mogłyby potwierdzić lub obalić tę wersję.
Zdaniem prokuratury dźwig był sprawny. Ze wstępnych ustaleń wynika, że mężczyzna w trakcie pracy nie dostosował przeciwwagi do podnoszonego ciężaru lub ciężar, który dźwig podniósł, był za duży. Podczas wypadku doszło do naruszenia konstrukcji dworca. Wkrótce po katastrofie prace na budowie zostały wznowione, jednak poza miejscem zdarzenia.
Tadeuszowi M. grozi do 12 lat więzienia.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24