Okręgowa Komisja Wyborcza w Koszalinie wydała w czwartek opinię na temat protestu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości dotyczącego okręgu senackiego numer 100. Jej przewodniczący wniósł o "pozostawienie protestu bez dalszego biegu".
PiS wnioskowało do Sądu Najwyższego o ponowne przeliczenie głosów w sześciu okręgach: nr 100, nr 75, nr 12, nr 92, nr 95, nr 96. Zarzuca, że doszło w nich do "niewłaściwego zakwalifikowania głosów jako nieważnych, podczas gdy głosy te powinny zostać uznane za ważne".
Opinię dla Sądu Najwyższego dotyczącego okręgu numer 100 wydał w czwartek przewodniczący Okręgowej Komisji Wyborczej w Koszalinie.
Na samym początku wyraził "swoje wątpliwości co do jego statusu" w zainicjowanym postępowaniu. Powołując się na kodeks wyborczy, zauważył, że uczestnikami postępowania są: wnoszący protest, przewodniczący właściwej komisji wyborczej albo jego zastępca i Prokurator Generalny.
"Analiza tego przepisu prowadzi do wniosku, że owym uczestnikiem mogę być co najwyżej z powodu pełnienia przeze mnie funkcji przewodniczącego komisji wyborczej. Analiza treści protestu wydaje się jednak przekonywać o tym, że zastrzeżenia wnoszącego protest w żadnym razie nie dotyczą komisji wyborczej, której jestem przewodniczącym, a jedynie bliżej nieskonkretyzowanych obwodowych komisji wyborczych" - zwrócił uwagę.
Dodał przy tym, że mimo wszystko "czuje się zobowiązany do wykonania" skierowanej do niego prośby, "na wypadek, gdyby został uznany za uczestnika postępowania" i wnosi o "wezwanie wnoszącego protest do uzupełnienia braku formalnego protestu (...) poprzez wymienienie uczestników postępowania".
Zaznaczył, że w przypadku nieuwzględnienia wniosku lub uzupełnienia wskazanego braku wnosi o "pozostawienie protestu bez dalszego biegu albowiem nie spełnia on warunków określonych w art. 241 ust.3 k.w", a w konsekwencji "sprzeciwia się przeprowadzeniu dowodu z oględzin kart do głosowania (...)".
"Wybitnie życzeniowy charakter"
Przewodniczący OKW ocenił, że "z treści uzasadnienia protestu wynika, że wnioskodawca nie posiada jakiejkolwiek wiedzy, ani tym bardziej nie wskazał jakichkolwiek dowodów na okoliczności wskazane w zarzucie, tj. że karty do głosowania, na których oddano głosy nieważne przez postawienie na nich więcej niż jednego znaku 'x' lub nie postawiono żadnego takiego znaku, zostały sfałszowane".
Napisał, że "z drugiego dopiero akapitu uzasadnienia protestu można domniemywać (choć takie domniemanie jest jak najbardziej w realiach tej sprawy obalalne), że protest ten opiera się na zarzucie popełnienia przestępstwa określonego w art. 248 pkt.3 lub pkt 4 k.k". Dodał, że sugerują to takie określenia zawarte we wniosku jak "ewentualnych naruszeń w kwalifikowaniu głosów".
Zaznaczył jednak, że "konkretnego zarzutu wnioskodawca wprost nie wyartykułował".
"Swoje twierdzenia wywodzi jedynie z domniemań i dowolnym założeniu, że co najmniej 10 procent z uznanych za nieważne głosów były głosami ważnymi i oddane zostały one na kandydata na senatora zgłoszonego przez komitet wyborczy, którego jest on pełnomocnikiem, co z kolei zmieniłoby wynik wyborów" - napisał przewodniczący OKW.
Ocenił, że takie twierdzenie ma "wybitnie życzeniowy charakter". Podkreślił, że "z urzędu nie jest mu wiadomo o czymkolwiek, co wzbudzić mogłoby jakiekolwiek wątpliwości co do pracy którejkolwiek z obwodowych komisji wyborczych".
"Wnioskodawca nie przedłożył żadnych konkretnych dowodów, z których miałoby wynikać, że faktycznie w sposób wadliwy zakwalifikowano jako głosy nieważne głosy ważne. Tym bardziej, co oczywiste, nie wskazał na jakiekolwiek dowody wykazujące, iż takich wadliwych ocen i to na niekorzyść kandydata komitetu wyborczego, reprezentowanego przez protestującego, było co najmniej 320 (ilość głosów, którymi wygrał kontrkandydat)" - napisał.
Protest wyborczy dotyczący okręgu numer 100
Okręg numer 100 obejmuje Koszalin i okolice. Rywalizowało w nim trzech kandydatów. Mandat zdobył poseł PO Stanisław Gawłowski - startujący z własnego komitetu - który otrzymał 44 956 głosów. Na drugim miejscu znalazł się Krzysztof Nieckarz z KW PiS, którego poparło 44 636 wyborców. Krzysztof Berezowski, także startujący z własnego komitetu, zdobył 43 933 głosy. Oddano 3344 głosów zakwalifikowanych jako nieważne.
Krzysztof Sobolewski, pełnomocnik Komitetu Wyborczego Prawo i Sprawiedliwość przytoczył we wniosku dane PKW, z których wynika, że różnica głosów między Gawłowskim a Nieckarzem wyniosła zaledwie 320, co stanowi 0,23 procent wszystkich głosów oddanych w tym okręgu. Pełnomocnik KW PiS uzasadnia, że "niespotykana", "wyjątkowo mała" różnica w liczbie uzyskanych przez dwóch kandydatów głosów, może uchodzić za margines błędu i być spowodowana pomyłkami przy kwalifikowaniu głosów jako nieważnych lub błędami w protokołach.
PKW o proteście wyborczym dotyczącym okręgu nr 75
W czwartek rano opinię o okręgu numer 75, którego dotyczy jeden z protestów PiS, wydała Państwowa Komisja Wyborcza. - Okoliczności, które zostały wskazane w tym proteście naszym zdaniem nie uprawniają do podjęcia decyzji o powtórzenie wyborów - przekazał szef PKW Wiesław Kozielewicz.
Sprawy rozpatrywane w nowo powołanej izbie
Każdy protest wyborczy zaopiniuje trzyosobowy skład w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Zgodnie z procedurą Sąd Najwyższy zwraca się PKW o wyjaśnienia i materiały w sprawie protestów. Następnie PKW przygotowuje i przyjmuje stanowisko w sprawie zgłoszonych protestów. Po rozpoznaniu protestu trzyosobowy skład Izby Kontroli i Spraw Publicznych wydaje opinię w sprawie zasadności zarzutów i ewentualnie, czy miały wpływ na wynik wyborów. Po rozpoznaniu wszystkich protestów - na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW oraz opinii w sprawie protestów - Sąd Najwyższy rozstrzyga o ważności wyborów. Rozstrzygnięcie ma formę uchwały podjętej w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, nie później niż w 90 dniu po dniu wyborów.
Autor: js//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24