Premier Donald Tusk przeprosił w czwartek w Sejmie rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej i oświadczył, że bierze na siebie pełną odpowiedzialność za działania państwa polskiego i podległych rządowi służb w Smoleńsku i w Moskwie po katastrofie z 10 kwietnia 2010 r.
Swoje wystąpienie w Sejmie premier rozpoczął od stwierdzenia, że czwartkowa debata ws. katastrofy smoleńskiej powinna być poprzedzona słowem "przepraszam".
- Mówię przepraszam, bo zdaję sobie sprawę, że przy pracy 2 tysięcy osób mogły zdarzyć się błędy i pomyłki. Dziś nie jestem w stanie rozstrzygnąć w jakim momencie do tych pomyłek mogło dojść - powiedział Tusk.
Podkreślił, że państwowi urzędnicy, w tym ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz, wykonywali swoje obowiązki najlepiej jak potrafili. - Chcę do tych przeprosin dołączyć słowa uznania, dla tych którzy tam pojechali (do Moskwy, gdzie trafiły ciała ofiar katastrofy smoleńskiej - red.) - powiedział Tusk.
Odpowiedzialność za działania rządu
Szef rządu powiedział, że bierze pełną odpowiedzialność za działania państwa polskiego i podległych rządowi służb w Smoleńsku i w Moskwie po katastrofie z 10 kwietnia 2010 roku.
- Siłą rzeczy brałem wówczas i biorę dzisiaj na siebie pełną odpowiedzialność za działania państwa polskiego i służb podległych polskiemu rządowi wówczas w Smoleńsku i w Moskwie po katastrofie. Tej odpowiedzialności nikt ze mnie nie zdejmie i ja tego nie oczekuję - oświadczył premier.
Zaangażowanie w sprawę katastrofy
Donald Tusk przekonywał, że od pierwszych chwil po katastrofie smoleńskiej dziesiątki, setki a później tysiące ludzi - urzędników państwowych, lekarzy, żołnierzy, prokuratorów, policjantów - było "zaangażowanych w operację, przed jaką stanęło państwo polskie".Premier zaznaczył, że najgłośniej krytykują zachowanie rządu ci, których nie było w Moskwie.- Mają do tego wątpliwie moralne prawo - stwierdził premier. Jego zdaniem, pomyłki i błędy nie obciążają tych, którzy pracowali w Moskwie i Smoleńsku, w tym Kopacz i Arabskiego. - Biorę pełną odpowiedzialność za działania służb, także za pomyłki - zaznaczył premier. "Nie wszystkim starczyło odwagi"Jak mówił w Sejmie Tusk, "kilka dni po katastrofie smoleńskiej, właściwie od samego początku, najgłośniej krytykowali zachowania urzędników państwowych i całego państwa ci, którzy nie pojawili się w Moskwie". - Mogę wymienić listę urzędników państwowych, którzy powinni się znaleźć z różnych względów w Moskwie, ale nie starczyło im ani odwagi, ani determinacji, żeby przez wiele dni pomagać rodzinom przy identyfikacji - dodał premier.Premier dodał, że przy tak trudnej sprawie mogły zdarzyć się błędy. - Jeszcze raz powtórzę, mogę wyrazić uznanie dla tych, którzy wykraczając poza swoje urzędowe obowiązki, poświęcili cały swój czas, pracowali po kilkanaście godzin na dobę, wyłącznie w celu pomocy rodzinom i być może zrobili w związku z tym błędy - podkreślił szef rządu.Apel o koniec "wojny ws. katastrofy smoleńskiej"W swoim wystąpieniu premier zaapelowł o zakończenie "wojny w sprawie katastrofy smoleńskiej", "bo jej ofiarami będą wszyscy Polacy".- Ta sprawa zasługuje na więcej niż na polityczną młóckę, dlatego być może to jest ten dzień, kiedy powinniśmy sobie wyraźnie powiedzieć, pracujemy, pracujemy w skupieniu, nie musimy ustępować własnym argumentom, ale kończymy wojnę w sprawie katastrofy - mówił szef rządu.Teza o zamachu groźna dla państwaDonald Tusk powiedział w swoim wystąpieniu w Sejmie, że założenie tezy o zamachu, zabójstwie czy spisku pod Smoleńskiem "jest rzeczą groźną" dla osób w tę tragedię zaangażowanych oraz dla państwa polskiego. - Z punktu widzenia nie tylko osób zaangażowanych w ten dramat, ale całego państwa polskiego i polskiego społeczeństwa, jest rzeczą groźną założenie pewnej tezy - a ona pojawiła się w pierwszych godzinach po katastrofie - a więc tezy o zamachu, o zabójstwie, o spisku - powiedział szef rządu."Atakowany szczególnie brutalnie"Premier ocenił także, że w ciągu ponad dwóch lat, które minęły od katastrofy, był jedną z osób "atakowanych szczególnie brutalnie". - Przez te dwa lata każdego dnia powtarzałem sobie i moim współpracownikom - jest cierpienie, ktoś ma poczucie większej straty, musimy to wytrzymać. I dlatego nikt z nas, ani przez moment nie próbował wykorzystać czy to pracy komisji, czy jakichkolwiek innych ustaleń, by odpowiedzieć polityczną tezą na polityczną tezę - zaznaczył Donald Tusk.
Autor: km//gak / Źródło: PAP, tvn24.pl