"Białoruska lista katyńska" została odnaleziona - twierdzi internetowe wydanie "Gazety Wyborczej". I dodaje, że lista zawiera nazwiska 1996 Polaków wywiezionych przez NKWD do Mińska i prawdopodobnie rozstrzelanych. Z tym, że publikacja jest "listą białoruską" nie zgadza się Anna Dzienkiewicz z Ośrodka Karta, wieloletnia szefowa Indeksu Represjonowanych. - To wykaz, który jest już znany - uważa.
Jak pisze serwis internetowy "GW", odkrycia dokonała profesor Natalia Lebiediewa, która odnalazła nazwiska Polaków w Rosyjskim Wojskowym Archiwum Państwowym.
Lista zawiera 1996 nazwisk Polaków, którzy zostali przewiezieni z więzień na obszarze włączonym do radzieckiej Białorusi do więzień zarządu NKWD w Mińsku. Tam prawdopodobnie zostali rozstrzelani na rozkaz Stalina.
Odręcznie wpisane imiona i nazwiska
Skan listy "Wyborcza" opublikowała na swojej stronie internetowej. Są to wpisane odręcznie w tabele imiona i nazwiska wraz z "otczestwem" (imieniem tworzonym od nazwiska ojca). Tabele zawierają też infrormacje, skąd i dokąd wieziono więźniów.
Jak powiedziała "Wyborczej" profesor Lebiediewa, listę odnalazła w archiwach 15. Brygady Wojsk Konwojowych, która w 1940 r. stacjonowała na Białorusi i przewoziła więźniów NKWD do stolicy republiki.
Nieporozumienie?
Tymczasem jak powiedziała w rozmowie z tvn24.pl Anna Dzienkiewicz, szefowa Indeksu Represjonowanych w Ośrodku Karta, publikacja "Wyborczej" może okazać się nieporozumieniem.
Nazwiska znajdujące się na rzekomej liście są bowiem zbieżne z tymi widniejącymi w wykazie osób przewożonych w latach 1939-1940 przez konwoje specjalne 15. brygady wojsk konwojowych NKWD ZSRR, który to wykaz był już publikowany.
- On prawdopodobnie zawiera część nazwisk osób znajdujących się na "liście białoruskiej" - mówi Dzienkiewicz. Jednak według niej, nie wszyscy wpisani do wykazu trafili do Mińska. Wielu zostało zesłanych do łagrów. - Nie można więc mówić, że prof. Lebiediewa wykaz "odnalazła". Nigdy nie traktowaliśmy go też jako "listy białoruskiej" - dodaje.
Tajemnica listy
Białoruska lista katyńsk to jedna z największych tajemnic zbrodni katyńskiej z 1940 r. Dotyczy 3870 osób z około 22 tys. wszystkich ofiar zbrodni katyńskiej, zamordowanych najprawdopodobniej w więzieniu NKWD w Mińsku. Przypuszczalnie miejscem pogrzebania Polaków są Kuropaty pod Mińskiem (obecnie w granicach miasta), które były terenem pochówku ofiar NKWD w latach 1937-1941.
W latach 1988-1989 przeprowadzono badania cmentarzyska, podczas których znaleziono przedmioty należące do polskich obywateli. Wśród znalezisk, pochodzących z Polski albo z Europy Zachodniej, poza medalikami Matki Boskiej Częstochowskiej, kaloszami polskich firm jak "Rygawar" i "Gentleman", jest męski grzebień, na którym więzień wydrapał słowa: "Ciężkie chwile więźnia. Mińsk 25 IV 1940. Myśl o was doprowadza mnie do szaleństwa. 26 IV. Rozpłakałem się - ciężki dzień".
Rosja i Białoruś: nic nie znaleźliśmy
O ujawnienie nazwisk z białoruskiej listy katyńskiej i wskazanie miejsc pochówku pomordowanych Polska wielokrotnie apelowała do strony rosyjskiej, m.in. za pośrednictwem śp. Andrzeja Przewoźnika, sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa (ostatnio - w marcu 2010 roku). Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji oświadczyło wówczas, że w archiwach nie natrafiono na ślad listy.
W grudniu 2011 roku podczas konferencji prasowej o listę pytany był prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka. Jak wówczas powiedział, "na Białorusi w 1940 r. nie rozstrzelano ani jednego Polaka".
Autor: jk//mat / Źródło: "Gazeta Wyborcza", PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24