W trakcie czwartkowych obrad Sejmu doszło do zamieszania. Po przemówieniu posła KO Cezarego Tomczyka na mównicę wkroczył poseł PiS Przemysław Czarnek, chcąc - jak twierdził - sprostować wypowiedź przedmówcy. Czarnek ignorował polecenia wicemarszałek Sejmu, która chwilę później wyłączyła mu mikrofon. Podobna sytuacja wydarzyła się kilka godzin później.
Przemysław Czarnek mówił w Sejmie tuż po rozpoczęciu obrad po godz. 9, że klub PiS "niezmiennie popiera" projekt uchwały dotyczącej powołania komisji śledczej do zbadania tzw. wyborów kopertowych. Jak stwierdził, wiosną 2020 roku "rząd stanął przed obowiązkiem przygotowania wyborów w arcytrudnych warunkach".
- Podjęliśmy wszystkie możliwe działania zmierzające do tego, żeby te wybory się odbyły, uznaliśmy, że w dobie koronawirusa wybory muszą odbyć się w sposób korespondencyjny. Niestety nie doszło do tych wyborów - mówił. - Wykonywaliśmy nasze obowiązki wynikające z Konstytucji RP - przekonywał. Zwracając się do sejmowej większości, oznajmił: - Chcecie badać legalność działań rządzących, które były ich obowiązkiem.
Czarnek powtórzył, że "klub PiS będzie niezmiennie głosował za powołaniem komisji". - Nauczyliśmy was demokracji, pokazaliśmy wam, jak zrobić wybory, żeby frekwencja w nich była najwyższa w historii - powiedział.
Zamieszanie na mównicy
Po nim na mównicę wszedł Cezary Tomczyk. - Przed chwilą głos zabrała "ikona uczciwości" - Przemysław Czarnek, który rozdawał wille znajomym za pięć złotych - oświadczył. - Polska to nie PiS. To, że traktowaliście Polskę jak swoją własność, to nie znaczy, że to prawda - mówił.
Odnosząc się do wyborów kopertowych, stwierdził: - Przeprowadziliście wybory, a właściwie podjęliście próbę nielegalnie, dokonując zamachu na demokrację w naszym kraju. Za to odpowiecie, panie Czarnek - oznajmił poseł KO.
W tym momencie do mównicy ponownie podszedł Czarnek, przekonując wicemarszałek Sejmu Dorotę Niedzielę, że słowa Tomczyka wymagają sprostowania. Marszałek poprosiła posła PiS do siebie, ale Czarnek nie wykonał polecenia. - Atak personalny wymaga sprostowania - powiedział do mikrofonu, który chwilę później został mu wyłączony. Mimo to Czarnek kontynuował przemowę.
- Panie pośle, proszę do mnie, marszałek Sejmu wzywa pana posła, bardzo proszę do mnie - apelowała przewodnicząca obrad. Czarnek odwrócił się jednak plecami do marszałek i odszedł. - Panie pośle, czy pan może podejść do mnie, wytłumaczę panu moją decyzję - mówiła Niedziela, ale Czarnek ją zignorował.
- To jest właśnie twarz PiS-u - oznajmił chwilę później z mównicy sejmowej Michał Szczerba (KO).
Sójka: warto byłoby wsiąść w samochód i wybrać się do Warty
Do słów Tomczyka o tym, że Czarnek "rozdawał wille znajomym za pięć złotych" odniosła się Katarzyna Sójka z PiS.
- Panie pośle Tomczyk, ja myślę, że program inwestycje w oświacie, żeby nie było takiego obśmiewania, państwo nazywacie ten program "willa plus". Warto byłoby wsiąść w samochód i wybrać się do Warty blisko Sieradza w województwie łódzkim i zapytać się dzieci niepełnosprawnych, czy one uważają, tak jak pan, że warto obśmiewać program, dzięki któremu został zakupiony dla tych dzieci samochód za pół miliona złotych - oznajmiła. - Warto porozmawiać z tymi dziećmi, czy mają takie samo zdanie jak państwo macie na temat tego dobrego programu - dodała, po czym podziękowała posłowi Czarnkowi za jego realizację.
Przemysław Czarnek jako minister edukacji i nauki odwiedził w marcu Wartę (powiat sieradzki) i przekazał miejscowemu Zespołowi Szkół Specjalnych osobowego busa za 514 tysięcy złotych.
Do sprawy odniosła się później także posłanka KO Iwona Hartwich.
- 291 tysięcy osób w Polsce czeka na podwyższenie renty socjalnej - wskazała. - Skoro dał pan samochód to pan wie, że jest trudna sytuacja w Polsce osób niepełnosprawnych. Dlaczego nie był pan orędownikiem renty socjalnej? - pytała byłego ministra edukacji i nauki. Przypomniała, że pod tym projektem podpisało się 200 tysięcy osób.
Poseł Czarnek ponownie przy mównicy
Po 12.30 na mównicy ponownie pojawił się Przemysław Czarnek. - Pana posła Tomczyka proszę, żeby jadąc do Sieradza, przejechał przez Wartę, zajechał do zespołu szkół specjalnych i zapytał, czy ten mercedes za 550 tysięcy złotych dalej wozi dzieci niepełnosprawne do szkoły w Warcie, w jego okręgu, o który nie zadbał - powiedział poseł PiS.
Po nim do mównicy podszedł Cezary Tomczyk. - To jest jednak dość szokujące, że ludzie tacy jak pan minister Czarnek po tym, co robili w polskim państwie, chcą jakąkolwiek grupę społeczną albo w ogóle kogokolwiek, pouczać odnośnie uczciwości. Gdyby można było zbudować antytezę uczciwości, to byłby to minister Czarnek. To, co pan zrobił w sprawie willi plus, to, co pan zrobił w sprawie przekazania majątku państwowego de facto swoim kolegom, ludziom związanym z PiS-em, to nie jest tylko czyn absolutnie niemoralny, niegodny ministra edukacji. To jest czyn, który wymaga rozliczenia przez niezależną prokuraturę - oświadczył Tomczyk.
W trakcie, gdy przemawiał następny poseł, Sławomir Nitras (KO), Przemysław Czarnek ponownie wszedł na mównicę sejmową.
- Proszę zejść z mównicy - apelowała prowadząca obrady wicemarszałek Monika Wielichowska. Przed powrotem na swoje miejsce poseł PiS wygłosił wobec niej kilka słów krytyki dotyczących stylu prowadzenia obrad, po czym zszedł z mównicy, nie czekając na odpowiedź Wielichowskiej. - Szanowny panie pośle, bardzo żałuję, że w ten sposób się pan zachowuje. Odwrócił się pan plecami do wicemarszałka Sejmu - zwróciła się do Czarnka.
Czarnek nie zareagował.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24