Nauczycielka poskarżyła się rodzicom uczennicy, że ta przeszkadza na lekcjach. Matka stwierdziła jednak, że to nauczycielka nęka jej dziecko i weszła w nią z konflikt. Sprawy zaszły tak daleko, że znalazły finał w sądzie. Materiał programu "Polska i świat" w TVN24.
Wszystko zaczęło się , gdy nauczycielka poinformowała Edytę P. o złym zachowaniu jej córki podczas lekcji. Matka stwierdziła, że głośne komentowanie tego, co robią koledzy i nauczyciele, jest częścią wychowania, jakie z mężem przekazują dziecku.
Prześladowanie nauczycielki
- To jest ogromna liczba pism od tych państwa, kierowanych do mnie. W zasadzie każdy dzień zaczynał się od pisma albo od kolejnej skargi - wspomina dyrektor szkoły.
Wtedy zaczął się problem, który trwał tygodniami. Edyta P. śledziła nauczycielkę swojej córki, nagrywała ją w szkole i nie tylko.
- To było przesiadywanie pod gabinetem, nagrywanie sytuacji z życia szkolnego - mówi Bożena Węglarz, dyrektor szkoły podstawowej nr 1 w Nysie. - Były też momenty obrażania nauczycielki, wchodzenia do klasy, przeszkadzania w zajęciach. I świadkami tego były dzieci, to było najgorsze - dodaje.
Sąd: jedynie znieważenie
Prześladowanie nauczycielki nyskiej szkoły stało się niebezpieczne, dlatego sprawa trafiła do prokuratury, która oskarżyła Edytę P. o nękanie nauczycielki i znieważenie jej jako funkcjonariusza publicznego. Po czterech latach, sąd skazał Edytę P. za występek na pół roku prac społecznych, po 20 godzin miesięcznie.
- Sąd uznał że można zarzucić matce jedynie znieważenie. Matka wysiadywała pod salą, wielokrotnie w obecności uczniów podważała kompetencje nauczycielki, i raz wyzwała ją wyzwała. Używała też innych określeń - powiedziała Ewa Kosowska-Korniak z Sądu Okręgowego w Opolu.
"Zaślepienie" rodziców
Nazywanie nauczycielki "wariatką" i napadanie na kolegów z klasy córki najbardziej odbiło się jednak na samym dziecku. Dziewczynkę po czterech miesiącach rodzice przenieśli do innej szkoły. - Dorośli potrafią niestety w zaślepieniu postępować w taki sposób, który kompletnie nie liczy się z dzieckiem - mówi dr Aleksandra Piotrowska, psycholog dziecięcy.
Ale o takich przypadkach psychologowie i dyrektorzy szkół słyszą coraz częściej. - Nie uświadamiają sobie rodzice, że w ten sposób krzywdzą własne dziecko, które będzie dorastać nie mając autorytetów w szkole - podkreśla dr Piotrowska.
Edyta P. już złożyła apelację do najnowszego, łagodnego wyroku sądu. Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że w szkole do której została przeniesiona dziewczynka, doszło do kolejnego konfliktu z nauczycielem.
Autor: mm/kk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu