Najwyższa Izba Kontroli alarmuje: są poważne luki w systemie poszukiwania osób zaginionych a policjanci popełniają błędy, których efektów nie da się naprawić. Tymczasem każdego roku ginie coraz więcej osób, a tajemnicy dwóch tysięcy zniknięć nigdy nie udaje się rozwikłać.
Już same dane statystyczne, które przytaczają inspektorzy NIK w swoim najnowszym raporcie, są zatrważające. Przez ostatnie kilka lat liczba osób zaginionych rosła regularnie o dwa tysiące, aż do czarnego rekordu: 20 845 przypadków w 2014 roku. To mniej więcej tak jakby zginęli wszyscy mieszkańcy Sandomierza, lub podwarszawskiej Kobyłki.
System i błędy ludzi
Raport NIK podkreśla, że policja od kilku lat wkłada dużo wysiłku w stworzenie spójnego systemu poszukiwania zaginionych.
- Procedury bywają jednak zbyt często lekceważone, niedokładnie stosowane a słabo przeszkoleni funkcjonariusze za późno przystępują do akcji, w których decydującą rolę gra czas. Opóźnienia bywają już nie do naprawienia - mówi rzecznik Izby Paweł Biedziak.
Przykładem obrazującym problemy, o których mówi rzecznik, jest głośna historia zaginięcia 19-letniej Iwony Wieczorek. Tutaj policjant, który pięć lat temu przyjmował zgłoszenie o zaginięciu nastolatki, źle ocenił sytuację. Nie nadał tej sprawie pierwszej kategorii w istniejącej już trzystopniowej skali. W konsekwencji policja nie podjęła wielu obowiązkowych działań, które przypisane są do każdej kategorii.
- Dlatego nie przeprowadzono, bezpośrednio po otrzymaniu zawiadomienia, penetracji miejsca, gdzie ostatnio była widziana Iwona Wieczorek z wykorzystaniem sił i środków innych jednostek policji - piszą w raporcie inspektorzy NIK.
Te działania przeprowadzono dopiero trzy dni po zgłoszeniu a psy tropiące wykorzystano dopiero po upływie dalszego tygodnia. Inspektorzy pracowicie wyliczyli dalsze konsekwencje pierwotnego błędu: - nie sprawdzono szpitali, stacji pogotowia ratunkowego. - nie zabezpieczono śladów linii papilarnych, DNA. - nie sprawdzono czy w tam, gdzie zaginęła Iwona Wieczorek, znaleziono zwłoki podobnej osoby. - w policyjnych systemach nie odnotowano jej fotografii, nie wprowadzono danych, że jest poszukiwana. - nie rozpoczęto natychmiast poszukiwań poprzez ogłoszenia w mediach.
I co może najpoważniejsze: policjanci zaczęli szukać nagrań z kamer hoteli, restauracji na ostatniej trasie Iwony Wieczorek dopiero w tydzień od jej zniknięcia. A to oznaczało, że nie było już fizycznych możliwości ich zdobycia. Nagrania są nadpisywane bieżącymi już po kilkunastu godzinach, najdalej kilku dniach. Od pięciu lat los dziewczyny pozostaje nieznany.
Powszechne błędy
Niestety, z badań NIK wynika, że takie lekceważenie jest powszechne wśród policjantów. Błędy związane z nadawaniem właściwej kategorii zaginięcia inspektorzy odkryli w 12 spośród 29 kontrolowanych komend.
- Co najgorsze, najczęściej przypisywano zaginionych do zbyt niskiej kategorii. Osoby, które powinny być uznane za kategorię pierwszą, najwyższą, bo wskazującą na zagrożenie życia lub zdrowia były kwalifikowane do niższej, wymagającej od policji innych i łagodniejszych działań - tłumaczy Paweł Biedziak.
Posępnego obrazu dopełnia jeszcze sondaż, który wśród bliskich osób zaginionych, przeprowadziła Fundacja ITAKA. Aż co trzeci pytany ocenił, że policjanci “sprawiali trudności” podczas zgłaszania zaginięcia.
Puste bazy danych
Również inny, spośród poważnych błędów wykrytych przez NIK, dotyczy bardziej ludzi, niż istniejącego systemu. Mimo sprecyzowania przez komendanta głównego obowiązku, policjanci często nie wprowadzają danych osób zaginionych do centralnego systemu informatycznego.
Różne braki NIK wykryła w 11 proc. wszystkich skontrolowanych spraw. Efekty takich zaniedbań bywały kuriozalne - w Chęcicach zaangażowano do poszukiwań funkcjonariuszy, choć nastolatek został już dawno odnaleziony.
Autorzy raportu podkreślają jednak, że to policja stara się o uszczelnianie systemu.
Stąd jesienią ubiegłego roku, nowelizując ustawę o policji, zadbano o regulacje, dzięki którym można zbudować bazę danych z kodami DNA zaginionych. Jej brak utrudniał błyskawiczne sprawdzenie czy gdzieś w Polsce lub Europie odkryto zwłoki osoby o nieustalonej tożsamości, ale z takim właśnie DNA.
Winny brak szkoleń
Kontrolerzy postawili diagnozę przyczyn licznych nieprawidłowości. Winny jest brak doskonalenia zawodowego policjantów - w siedmiu spośród 29 kontrolowanych komend szkoleń nie było wcale. W kolejnych pięciu uznane one zostały za "niewystarczające".
Podobnie zresztą ocenili je sami policjanci. W anonimowej ankiecie 30 proc. uznało system szkoleń za zły a połowa przyznała, że dostęp do nich jest “niewystarczający”. Z drugiej strony, niemal wszyscy, którzy je przeszli, wysoko ocenili ich przydatność w codziennej służbie.
Mocne strony
NIK-owcy dokładnie prześwietlili 32 przypadki tzw. porwań rodzicielskich i nie znaleźli niemal żadnych uchybień w pracy funkcjonariuszy.
Podobnie wysoko oceniono system "Child Alert", który zakłada uruchomienie natychmiastowej akcji poszukiwawczej, gdy zaginie dziecko. Autorzy raportu docenili również budowę Centrum Poszukiwań Osób Zaginionych, specjalną komórkę, która koordynuje poszukiwania osób zaginionych na terenie całego kraju.
Dysponuje ona specjalnym pojazdem, naszpikowanym elektroniką z dronem pomagającym w przeszukiwaniu terenu zaginięcia.
Wnioski NIK
Raport zawiera również szereg szczegółowych wniosków dla ministra spraw wewnętrznych i komendanta głównego policji. Pierwszy został zobowiązany do wprowadzenia takich zmian w prawie, w wyniku których szpitale będą miały obowiązek informować policję o przyjęciach wszystkich nieprzytomnych osób, których tożsamości nie można potwierdzić.
Komendant powinien usprawnić współpracę Centrum Poszukiwań Osób Zaginionych z funkcjonariuszami na terenie kraju, a także “zintensyfikować szkolenia” tak, aby policjanci nie popełniali błędów jak w przypadku Iwony Wieczorek.
Policja odpowiada
Na raport opublikowany przez NIK odpowiedziała Komenda Główna Policji. Jak podkreśla: regularnie spada liczba zaginięć pozostających bez szczęśliwego finału. Jak tłumaczy policja, na ponad 20 tysięcy zgłoszonych tylko w ubiegłym roku, policja odnalazła ponad 21 tysięcy osób, bo odnajdywano poszukiwanych z poprzednich lat. Od lat 60. liczba zaginionych osób, które są nie zostały do tej pory odnalezione to 3 tysiące osób – informuje KGP.
Komunikat MSW
MSW informuje z kolei, że utworzenie bazy DNA osób zaginionych i ich rodzin to „tylko niektóre z policyjnych działań podjęte w zakresie poszukiwań osób zaginionych”. Jak dodano w komunikacie, działania te „przynoszą efekty, bowiem policjanci odnajdują coraz więcej osób”. Resort podkreśla też, że stale monitoruje działania policji w zakresie poszukiwań osób zaginionych. „Aby jeszcze bardziej usprawnić system poszukiwań osób zaginionych rozważana będzie możliwość, aby placówki służby zdrowia informowały policję m.in. o osobach, które przebywają w szpitalach, a nie mają ustalonej tożsamości i są nieprzytomne” - czytamy w komunikacie. MSW przypomina także, że od 2013 r. w Komendzie Głównej Policji działa Centrum Poszukiwań Osób Zaginionych, funkcjonuje również system alarmowy Child Alert, który uruchamia natychmiastową akcję poszukiwawczą w momencie zaginięcia dziecka.
Autor: Robert Zieliński//plw
Źródło zdjęcia głównego: tvn24