Sąd nie ujawnił, kto jest pokrzywdzonym w sprawie, poza samym wiekiem - oświadczył w czwartek na konferencji prasowej prezes Sądu Okręgowego w Szczecinie Maciej Strączyński. Zabrał głos po ujawnieniu przez media rządowe danych umożliwiających identyfikację tragicznie zmarłego syna posłanki PO Magdaleny Filiks jako ofiary pedofila. Strączyński mówił, że "podawanie informacji z rozprawy toczącej się z wyłączeniem jawności jest karalne".
Syn posłanki Koalicji Obywatelskiej Magdaleny Filiks zmarł 17 lutego. Chłopiec miał 15 lat, popełnił samobójstwo. Nie da się jednoznacznie wyrokować co do przyczyn odebrania sobie życia, śledztwo w sprawie śmierci 15-latka prowadzi szczecińska prokuratura. Według szefa państwowej komisji do spraw pedofili Błażeja Kmieciaka, rządowe media na przełomie roku doprowadziły do identyfikacji syna posłanki jako ofiary skazanego pedofila.
24 stycznia 2023 roku, trzy tygodnie przed śmiercią Mikołaja Filiksa, szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski wszczął postępowania w sprawie ukarania Radia Szczecin oraz TVP Info w związku z "emisją treści umożliwiających identyfikację ofiar pedofila, co w rażący sposób zagrażało dobru małoletnich ofiar przemocy".
Nastolatek był ofiarą pedofila Krzysztofa F., który został zatrzymany we wrześniu 2020 roku pod zarzutem molestowania 13-letniego wtedy chłopca i podawania mu oraz 16-letniej dziewczynie substancji odurzających. Wyrok zapadł w grudniu 2021 roku, F. został prawomocnie skazany i trafił do więzienia. Sprawa nie jest więc nowa, media wcześniej o niej nie informowały, bo proces odbywał się z wyłączeniem jawności ze względu na dobro pokrzywdzonych dzieci. F. pracował jako pełnomocnik marszałka województwa zachodniopomorskiego Olgierda Geblewicza do spraw uzależnień. Geblewicz jest członkiem PO.
Prezes szczecińskiego sądu: dane nie pochodziły z sądu
W czwartek w południe głos w sprawie zabrał prezes Sądu Okręgowego w Szczecinie Maciej Strączyński.
- W związku z opublikowaniem przez środki masowego przekazu danych, które zostały uznane za pozwalające na zidentyfikowanie nieletniego pokrzywdzonego w sprawie, która nazywana jest w tej chwili w mediach sprawą Krzysztofa F., nazwisko, jak państwo wiecie, nie jest podawane, który to sprawca został skazany prawomocnie, a także informacjami, że te dane zostały ujawnione po rozmowie z rzecznikiem prasowym sądu, informuję, że sytuacja wyglądała następująco. Sprawca został tymczasowo aresztowany we wrześniu 2020 roku. W lipcu 2021 roku zapadł wyrok w sądzie rejonowym, a w grudniu 2021 roku zapadł w sądzie okręgowym wyrok prawomocnie skazujący go na karę 4 lat i 10 miesięcy pozbawienia wolności - powiedział na wstępie prezes szczecińskiego sądu.
- Potem przez okres roku nie było zainteresowania żadnego tą sprawą, natomiast w dniu 28 grudnia ubiegłego roku, po świętach, do rzecznika prasowego sądu zgłosił się redaktor Tomasz Duklanowski z Polskiego Radia Szczecin i poprosił o informacje o tej sprawie - kontynuował.
Dodał, że "informacje, które wtedy uzyskał, to było podanie danych o tym, jaki wyrok zapadł, jakiego rodzaju był czyn, jaka kara została orzeczona wobec sprawcy i jedyna informacja natomiast o pokrzywdzonych, jaka została podana, to jest to, że to jest chłopiec w wieku lat 13". - Nie padły żadne inne dane dotyczące pokrzywdzonych, my tych danych nie udzielamy - podkreślił Strączyński.
- Gdy więc następnego dnia, 29 grudnia, ukazały się na stronach Polskiego Radia Szczecin i TVP Info dane o tym, że chodziło o dzieci znanej parlamentarzystki, oświadczam państwu, że te informacje nie pochodziły z sądu i nie pochodziły od rzecznika prasowego, jak również, że do czasu, aż te informacje zostały ujawnione, redakcja TVP Info nie kontaktowała się z sądem. Skontaktowała się już po opublikowaniu tej informacji, podobnie jak wszystkie inne redakcje, które się zainteresowały sprawą wtedy, kiedy już te dwa materiały w dniu 29 grudnia pojawiły się w internecie na stronach Polskiego Radia Szczecin i TVP Info - wyjaśnił.
Strączyński: podawanie informacji z rozprawy toczącej się z wyłączeniem jawności jest karalne
Prezes szczecińskiego sądu został zapytany, co to znaczy, że sprawa jest utajniona i dlaczego. - Sprawa została prowadzona z wyłączeniem jawności dla dobra pokrzywdzonych. Gdy mamy do czynienia z przestępstwem takim jak czyn lubieżny wobec nieletniego, to sprawa taka jest prowadzona z wyłączeniem jej jawności z dwóch powodów: po pierwsze ze względu na obyczajowość, żeby tego typu informacji nie publikować, bo wiemy, że są to informacje wrażliwe, po drugie, dla dobra pokrzywdzonych - powiedział Strączyński.
Dodał, że "dlatego sąd nigdy nie podaje żadnych danych dotyczących tego, kto jest pokrzywdzony w sprawie i w tym przypadku też nigdy tego nie ujawnił, poza samym wiekiem".
Zapytany, czy ujawnienie informacji z utajnionego procesu jest przestępstwem, odparł, że "podawanie informacji z rozprawy toczącej się z wyłączeniem jawności jest karalne". Dodał, że "za wyjątkiem samej treści wyroku, ponieważ wyrok jest jawny".
Prezes sądu mówił również, że "nie dajemy w takich sytuacjach zezwoleń na dostęp do akt, dlatego, że jeżeli wyłączono jawność rozprawy z tego typu przyczyn, to wiadomo, że odczytanie protokołu, to jest ujawnienie przebiegu tej rozprawy". - Dlatego nie udziela się wtedy dostępu do akt - zaznaczył.
Zapytany, kto łamie prawo - dziennikarz, który ujawnia te informacje, czy osoba, która mu je udostępnia, powiedział, że "w tym przypadku, jeżeli miało miejsce ujawnienie materiałów z rozprawy, która była prowadzona z wyłączeniem jawności, to przestępstwo popełnił ten, kto te dane ujawnił". - Natomiast nie jestem w stanie oczywiście stwierdzić, w jaki sposób tego typu informacje z takiej sprawy mogą się wydostać - dodał.
- Pamiętać trzeba, że jeżeli mamy do czynienia ze sprawą, która dotyczy na przykład czynu lubieżnego wobec nieletniego, to tego typu sprawa przechodzi przez ręce policji, prokuratury, sądu pierwszej instancji, sądu odwoławczego, obecnie również Sądu Najwyższego. Treść wyroku znana jest Służbie Więziennej, bo przecież sprawca odbywa karę i w tej chwili też jest w zakładzie karnym, cały czas od momentu aresztowania. Znają te dane obrońcy i ewentualnie osoby, którym te wszystkie persony związane ze sprawą te informacje przekażą - wyjaśniał prezes Sądu Okręgowego w Szczecinie.
- Niemniej ujawnianie informacji z przebiegu rozprawy, która toczy się z wyłączeniem jawności, co do zasady jest karalne - powtórzył.
Strączyński przekazał także, że Rzecznik Praw Dziecka wystąpił o akta sprawy 30 grudnia zeszłego roku i "zostały mu one wysłane". - Jest on osobą uprawnioną do tego, żeby wystąpić o przysłanie mu akt sprawy - dodał.
Odpowiedź szczecińskiego sądu
Wcześniej, 7 marca, odpowiadając na pytania Konkretu24, czy sąd udostępnił akta postępowania lub inne informacje o wyroku wobec Krzysztofa F. celem publikacji przez media, sędzia Sądu Okręgowego w Szczecinie Michał Tomala poinformował, że "akta postępowania nie były udostępniane".
"O informację o treści zapadłego wyroku zwróciło się jedno ze szczecińskich mediów do rzecznika prasowego Sądu - SSO Tomasz Szaja. Nie zostały wówczas ujawnione żadne dane identyfikujące skazanego, jak i pokrzywdzonych. O akta sprawy zwrócił się Rzecznik Prawa Dziecka w dniu 30 grudnia 2022 roku" - przekazał Tomala.
Gdy Konkret24 zapytał, kiedy szczecińskie medium poprosiło rzecznika sądu o treść wyroku, sędzia Tomala odpisał: "Z otrzymanej od Pana Sędziego Tomasza Szaja informacji wynika, że w dniu 28 grudnia 2022 r. zwrócił się do Niego dziennikarz o udzielenie informacji na temat zapadłego wyroku, podając jednocześnie sygnaturę akt sprawy".
Suski o "powtórzeniu informacji po informacji z prokuratury"
Od czasu pogrzebu tragicznie zmarłego syna Magdaleny Filiks telewizja rządowa próbuje zrzucić odpowiedzialność za ujawnienie, że był on ofiarą pedofila, na posła PO Piotra Borysa. Jednak dobę wcześniej informacje pozwalające zidentyfikować ofiarę podał Tomasz Duklanowski, redaktor naczelny Radia Szczecin i autor pierwotnej publikacji na ten temat.
CZYTAJ WIĘCEJ: Rządowe media ujawniły informacje o ofierze pedofila. TVP próbuje zrzucać odpowiedzialność na posła PO
W środę rano w telewizji rządowej do sprawy odniósł się poseł PiS Marek Suski. Pracownik mediów rządowych wspomniał, że w trakcie wtorkowej konferencji "wziął udział polityk, którzy przypadkiem, czy nie - czy nie przemyślał kwestii - dzień po ujawnieniu tej sprawy przez Tomasza Duklanowskiego na antenie Radia Szczecin - podał precyzyjne informacje dotyczące afiliacji politycznej, które pomogły jak rozumiem internautom między innymi zidentyfikować ofiarę, a to jest to, o co dokładnie PO oskarża Radio Szczecin".
- Oczywiście bronią swoich ludzi, nie tylko tych, którzy popełnili przestępstwa, innych przecież też - do końca Nowaka bronili, bronią Grodzkiego, żeby nie zrzekł się immunitetu. To metoda ich działania, pójścia w zaparte. My jesteśmy niewinni, winni są dziennikarze, którzy powtórzyli tą informację po informacji z prokuratury i informacji przekazanej przez ich posła. No i skierowuje się po prostu atak nienawiści - skomentował Suski.
Prokuratura: pytanie redakcji jednego z lokalnych mediów wpłynęło w październiku 2020 roku
W odpowiedzi na pytania TVN24 dotyczące postępowania w sprawie Krzysztofa F., rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Alicja Macugowska-Kyszka poinformowała w czwartek, że "tutejsza Prokuratura na pytanie redakcji jednego z lokalnych mediów dotyczące udzielenia informacji o sprawie Krzysztofa F., które do tut. Prokuratury wpłynęło w dniu 13 października 2020 r. - w odpowiedzi potwierdziła, iż jest prowadzone postępowanie wobec wyżej wymienionego, wskazując jednocześnie, iż z uwagi na dobro postępowania nie udziela żadnych informacji co do jego przedmiotu i zakresu". "Nie udzielono także żadnych informacji odnośnie osób pokrzywdzonych" - dodała.
Rzeczniczka prokuratury przekazała także, że "postępowanie dotyczące śmierci pokrzywdzonego Mikołaja F. prowadzi Prokuratura Okręgowa w Szczecinie". "W ramach prowadzonego śledztwa intensywnie realizowane są zaplanowane przez prokuratora czynności oraz trwa gromadzenie materiału dowodowego, w oparciu o który realizowane są kolejne czynności procesowe oraz wyznaczane dalsze kierunki śledztwa. W prowadzonym postępowaniu badane są wszystkie sygnały i okoliczności, które mogą przyczynić się do wszechstronnego wyjaśnienia zdarzenia będącego jego przedmiotem" - poinformowała Macugowska-Kyszka. Dodała, że "z uwagi na charakter sprawy oraz dobro toczącego się w tej sprawie postępowania przygotowawczego Prokuratura aktualnie nie udziela szczegółowych informacji w zakresie metodyki postępowania, jego zakresu oraz poczynionych dotąd ustaleniach faktycznych".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24