Poseł PiS Marian Tomasz Goliński zginął w wypadku samochodowym. Prowadzony przez niego ford mondeo zderzył się czołowo z tirem. Według wstępnych ustaleń policji do kolizji doprowadził inny kierowca, który wyprzedzał ciężarówkę i zawadził o auto Golińskiego. Poszukuje go policja.
Do śmiertelnego wypadku doszło w miejscowości Andrzejów Duranowski koło Sochaczewa (Mazowieckie), na drodze krajowej nr 50 około godz. 2 w nocy.
- W kierunku Warszawy jechały trzy samochody: tir, toyota i ciężarowe volvo. Według zeznań kierowcy volvo, który był świadkiem wypadku, toyota chciała wyprzedzić ciężarówkę i zawadziła o jadący z przeciwka ford mondeo Golińskiego. Kierowca forda stracił panowanie nad kierownicą i czołowo się zderzył się z tirem - relacjonował rzecznik radomskiej policji Tadeusz Kaczmarek.
Policja poszukuje kierowcy toyoty, który uciekł z miejsca wypadku. Ustalono już, że nie wrócił na noc do domu.
Leśnik - parlamentarzysta
Goliński miał 60 lat. Był członkiem klubu parlamentarnego PiS, posłem III, V i VI kadencji. Pełnił funkcję wiceprezesa Zarządu Okręgowego PiS w Zachodniopomorskiem oraz skarbnika w Prezydium Klubu Parlamentarnego PiS. Zasiadał m.in. w komisjach Finansów Publicznych i Komisji Ochrony Środowiska.
Z zawodu był leśnikiem. Był też przez wiele lat burmistrzem Szczecinka. Na swojej stronie internetowej pisał o sobie: "Wiele lat pracowałem w lesie i samorządzie. Nauczyłem się tam szacunku dla dokonań poprzedników. Poznałem smak trudnej, ale porządnej pracy wykonywanej wspólnie z innymi. Moje decyzje są zawsze odpowiedzialne i uczciwe, bo wiem, że mają wpływ na życie obecnych i przyszłych pokoleń. I to się nie zmieni."
Marian Goliński osierocił żonę i czworo dzieci.
Źródło: tvn24