Leszek Piotrowski, były senator, poseł, wiceminister sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka i od 2007 roku pełnomocnik męża Barbary Blidy, nie żyje. Mecenas zmarł dziś rano w sanatorium w Ciechocinku. Miał 72 lata.
O śmierci adwokata poinformowała Okręgową Radę Adwokacką w Katowicach jego żona.
Adwokat, senator, poseł
Leszek Piotrowski urodził się 16 lipca 1938 roku w Rybniku. Studia prawnicze ukończył na Uniwersytecie Wrocławskim. Był sędzią, później adwokatem. W czasach PRL sprzyjał opozycjonistom, bronił między innymi Adama Słomki. W 1982 roku został internowany. Przebywał najpierw w Katowicach, później w Strzelcach Opolskich, Uhercach i Rzeszowie Załężu. Uczestniczył w obradach Okrągłego Stołu.
W wyborach w 1989 roku uzyskał mandat senatora. Obowiązki te pełnił w Senacie I i II kadencji, do 1993 roku. W 1997 roku został wybrany na posła Sejmu III kadencji. Startował z listy Akcji Wyborczej Solidarność. W tym samym roku został sekretarzem stanu w ministerstwie sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka (z rekomendacji Porozumienia Centrum).
Ze stanowiska odwołano go w kwietniu 1999 roku. Bezpośrednim powodem był list, który Piotrowski wysłał do premiera. Skrytykował w nim minister Hannę Suchocką, między innymi za - jego zdaniem - nieudolny nadzór nad prokuraturą i brak efektów śledztwa w sprawie inwigilacji prawicy.
W 2005 roku ponownie wziął udział w wyborach do Senatu. Startował jako kandydat Partii Centrum, do której należał. Bez powodzenia. W 2006 został radnym sejmiku śląskiego z listy Polskiego Stronnictwa Ludowego z okręgu rybnickiego. W przedterminowych wyborach parlamentarnych w 2007 znów bezskutecznie kandydował do Sejmu jako bezpartyjny z listy PSL w okręgu katowickim. Po wyborach wstąpił do tej partii i z jej list kandydował w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego. Mandatu nie uzyskał.
Mecenas Piotrowski był pełnomocnikiem oskarżycieli posiłkowych w procesie przeciwko osobom związanym z pacyfikacją Kopalni "Wujek" i "Manifest Lipcowy". Od kwietnia 2007 roku był też pełnomocnikiem męża Barbary Blidy w sprawie jej śmierci.
"Wprawiał sędziów w zakłopotanie"
Koledzy z palestry podkreślają, że swoją odwagą i bezkompromisowością mógł stanowić wzór dla młodszych prawników. - Powinniśmy sięgnąć głęboko do lat, kiedy stawał w obronie wolności słowa, praw i swobód obywatelskich - do lat 70. i 80., kiedy bronił pięknie wartości, które dzisiaj są dla nas powszechne - zaznacza dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Katowicach Roman Kusz.
- Zapamiętamy go, jako tego, który był aresztowany, internowany, katowany w stanie wojennym, który nie bał się z wielką odwagą bronić robotników wtedy, kiedy stawiano im czasami absurdalne zarzuty. Był niepokorny i taki pozostał na całe życie. Roman Kusz, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Katowicach
- Zapamiętamy go, jako tego, który był aresztowany, internowany, katowany w stanie wojennym, który nie bał się z wielką odwagą bronić robotników wtedy, kiedy stawiano im czasami absurdalne zarzuty. Był niepokorny i taki pozostał na całe życie. Zawsze miał swoje poglądy i nigdy nie bał się ich przedstawiać - dodaje mecenas Kusz.
Szef Społecznego Komitetu Pamięci Górników KWK "Wujek" Krzysztof Pluszczyk podkreśla, że przez kilkanaście lat procesu w sprawie pacyfikacji śląskich kopalń mec. Piotrowski wspomagał pokrzywdzonych, nie pobierając żadnego wynagrodzenia. - Mimo że często jego wystąpienia były odbierane jako polityczne, to jednak były bardzo potrzebne, bo ten proces - nie ukrywajmy - był trochę polityczny (...) Wielokrotnie sprowadzał sędziów i oskarżonych na właściwą drogę - wspomina.
Jego zdaniem to właśnie "bardzo mocne, czasem wprawiające sędziów w zakłopotanie wystąpienia" mecenasa Piotrowskiego "pozwoliły doprowadzić ten proces do końca".
Źródło: tvn24.pl