- Odszedł artysta bardzo znaczący dla polskiej kultury, którego twórczość przekraczała granice tradycyjnego kina - mówi o Andrzeju Żuławskim reżyser Feliks Falk. - Był reżyserem odważnym bez granic - dodaje Dariusz Jabłoński, reżyser i prezydent Polskiej Akademii Filmowej. Jacek Bromski, prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich podkreśla, że "reżyser był bardzo uroczym człowiekiem w bezpośrednim kontakcie, ujmującym, szalenie sympatycznym, przyjacielskim", a krytyk filmowy Łukasz Maciejewski określa zmarłego jako "enfant terrible kina".
Andrzej Żuławski, jeden z najwybitniejszych polskich twórców filmowych, autor "Opętania", "Szamanki" i nagrodzonego w 2015 r. w Locarno "Kosmosu", zmarł w nocy z wtorku na środę. Walczył z chorobą nowotworową. Miał 75 lat. - To bardzo przygnębiająca wiadomość. Smutny dzień dla polskiego kina. Andrzej Żuławski był jedną z osobnych postaci, niezwykle oryginalnych, idących własną drogą - mówi o wybitnym polskim filmowcu Dariusz Jabłoński.
Prezydent Polskiej Akademii Filmowej wspomina Żuławskiego jako artystę o nowatorskim myśleniu i "odważnego bez granic". - Był twórcą światowym. Wszystkie jego filmy były bardzo nowatorskie w formie i treści. To był rodzaj intelektu, który był zawsze w awangardzie kina - mówi Jabłoński.
"Nie był grzecznym chłopcem"
- Bardzo szanowałem jego twórczość. I jego odwagę. A także - jego szaleństwo. Większość jego filmów przekraczała granice tradycyjnego myślenia o kinie - wspomina o Andrzeju Żuławskim reżyser Feliks Falk. Mówiąc o przekraczaniu przez Żuławskiego granic tradycyjnego kina, Falk podkreśla, że Żuławski "starał się opowiadać kino po swojemu i to nie było klasyczne kino".
- Zawsze było to kino opowiadane z wielką energią, emocją i działające na emocje. Żuławskiemu na tym najbardziej zależało - na swego rodzaju krzyku. Może czasem przesadnym - dodaje Falk.
Pytany, jaki Żuławski był prywatnie, Falk odpowiada: - Był skandalistą. Nie chodził na kompromisy. Nie był grzecznym chłopcem.
Żuławskiemu najbardziej zależało na swego rodzaju krzyku. Może czasem przesadnym Feliks Falk
"Ostatnie słowo" Żuławskiego
- Jedyne, co mnie dzisiaj pociesza, to że zdążył przed śmiercią zrobić jeszcze jeden swój film - mówi Jabłoński. Prezydent Polskiej Akademii Filmowej dodał jednak, że żałuje, iż Polska nie znalazła się w gronie tych, którzy wsparli twórcę przy realizacji tego filmu, i musiał on szukać pomocy zagranicą. Ekranizacja powieści Witolda Gombrowicza była pierwszym filmem polskiego reżysera po blisko 15 latach. W sierpniu 2015 r. Żuławski otrzymał za "Kosmos" nagrodę dla najlepszego reżysera na 68. Festiwalu Filmowym w Locarno. - "Kosmosem" zamknął swoją księgę twórczości. Ten film jest taką ostatnią wypowiedzią artystyczną, ostatnim słowem Andrzeja Żuławskiego - dodaje Jabłoński.
Jeden z kilku polskich reżyserów o światowej sławie
Zmarłego reżysera wspominał także Jacek Bromski, prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich. - Andrzej Żuławski to jeden z kilku polskich reżyserów, którzy zdobyli światową sławę. Większość swoich filmów nakręcił we Francji, która była jego drugą ojczyzną - tam się wychował, tam chodził na studia - wspominał prezes SFP. Jak przypomniał Bromski, we Francji Żuławski został też po tym, jak w PRL przerwano produkcję jego filmu "Na srebrnym globie" - "i w jakimś sensie wręczono mu wilczy bilet, jeśli chodzi o jego przyszłą twórczość w Polsce. Musiał wyjechać i kręcić filmy we Francji". - Nawet kiedy był we Francji, czynnie włączał się jednak w sprawy w Polsce. Był członkiem Stowarzyszenia Filmowców Polskich, często polskim delegatem na międzynarodowe spotkania reżyserów - opowiadał Bromski.
Bromski dodał, że do Polski Żuławski wrócił po rozwodzie z Sophie Marceau. Przypomniał, że małżeństwo z Marceau, "szalenie popularną aktorką, w jakimś stopniu też przyczyniło się do sławy Żuławskiego we Francji".
"Artysta bardzo awangardowy"
Zdaniem Bromskiego Żuławski był artystą bardzo awangardowym, filmom starał się zawsze nadawać oryginalną formę twórczych poszukiwań. - Lubił pokazywać ekstremalne sytuacje psychologiczne, ekstremalne cechy w człowieku, epatować drapieżną formą" - powiedział o Żuławskim prezes SFP. - Był bardzo ciekawym człowiekiem o szerokim wachlarzu zainteresowań. Miał bardzo dużą wiedzę, był erudytą. Oprócz kina studiował filozofię na Sorbonie - odpowiadał Bromski pytany, jaki Żuławski był prywatnie. - Znaliśmy się ponad 40 lat. Był bardzo uroczym człowiekiem w bezpośrednim kontakcie, ujmującym, szalenie sympatycznym, przyjacielskim. Bardzo inteligentny. Bardzo przystojny. Był bon vivantem, fantastycznym towarzyszem od wszystkiego - od podróży, zwiedzania, wspólnego spędzania czasu. Dobrze gotował. Robiliśmy sobie współzawodnictwo kulinarne, kto lepiej coś ugotuje - wspominał.
"Enfant terrible kina"
- Patrząc na wielkich twórców powojennego polskiego kina: Andrzeja Wajdę, Wojciecha Jerzego Hasa, Kazimierza Kutza, Jerzego Kawalerowicza, widzimy, że byli oni mocno zakorzenieni w literaturze polskiej i w wielkim polskim micie romantycznym. Przyglądając się twórczości Żuławskiego, widzimy natomiast, że on kompletnie inaczej przepracowywał ten temat niż na przykład wprowadzający go do zawodu Andrzej Wajda - zaznaczył Łukasz Maciejewski. Według Maciejewskiego Żuławski był twórcą pozostającym w nieustannej polemice z tamtymi wielkimi artystami, z romantyczną wizją czy nawet romantycznymi polskimi mrzonkami. - Był enfant terrible kina. Bardzo go za tę postawę szanowałem - podkreślił krytyk.
"W kulturze francuskojęzycznej ma bardzo wysoką pozycję"
Maciejewski przypomniał, że Żuławski, mieszkając w Polsce, robił filmy we Francji i że we francuskojęzycznej kulturze ma bardzo wysoką pozycję. - Wszyscy tam wiedzą, kto to jest Żuławski. Jest tam wydawany, celebrowany, hołubiony. Najlepszy dowód, że od wielu lat we Francji przede wszystkim realizował swoje filmy. Jego ostatnim filmem zrealizowanym w kraju była "Szamanka" - zauważył.
- Jako krytyk filmowy często z jego utworami polemizowałem, choć bardzo cenię jego filmy francuskie, przede wszystkim "Opętanie" z Isabelle Adjani, ale również "Najważniejsze to kochać" z Romy Schneider - dodał. Maciejewski podzielił się też osobistym wspomnieniem. - Nie zapomnę mojego spotkania z tym twórcą, kiedy jeszcze jako licealista znalazłem się w jury tarnowskiego festiwalu filmowego, a przewodniczącym tego gremium był właśnie Andrzej Żuławski. To była dla mnie lekcja na całe życie, zetknięcie się z kimś, kto jest absolutnie bezkompromisowy, a jednocześnie uważnie słucha, co druga osoba ma do powiedzenia, nawet jeśli ma odmienne zdanie, nawet jeśli tą osobą był siedemnastoletni uczeń, chłopak z prowincji, z Tarnowa - wspominał.
Autor: jaz, tmw\mtom / Źródło: PAP