- To nie jest tak, że wyskoczyłem z kapelusza, że wzięto mnie z ulicy. W strukturach partii, Prawa i Sprawiedliwości działam już od trzech lat - mówi reporterce TVN24 Jan Paweł Ziobro - najmłodszy przyszły poseł w polskim Sejmie. Przyznał jednak, że zdaje sobie sprawę z tego, że uwagę wyborców przyciągnęło jego imię i nazwisko.
- Wcześniej w PiS zajmowałem się organizowaniem różnych spotkań, plakatowaniem. Otrzymałem szansę od pana senatora Macieja Klimy, który promował moją osobę i pomógł mi znaleźć się na tej liście - powiedział Ziobro.
Co działa na wyobraźnię wyborców?
Poparcie 9 tys. osób jest tym bardziej wartościowe, że 22-latek nie wydał wiele na kampanię. - Były tylko ulotki i spotkania z wyborcami - mówi Jan Paweł Ziobro i przyznaje, że "magia nazwiska działa na wyborców i ich wyobraźnię". Zaznaczył jednak, że nie jest spokrewniony z innym znanym Ziobrą - Zbigniewem.
Gdy dowiedział się, że dostał się do Sejmu, był kompletnie zaskoczony - startował z 17, przedostatniego miejsca na tarnowskiej liście PiS.
- Teraz zaczyna to wszystko do mnie docierać. Aklimatyzuję się z tą myślą. Wszystko przebiega prawidłowo - zapewnia przyszły poseł. Przyznaje jednak, że teraz będzie musiał umieć pogodzić zaoczne studia z finansów i rachunkowości z sesjami parlamentarnymi. Dotychczasową pracę w jednym z krakowskich banków będzie musiał odłożyć na najbliższe cztery lata.
Woli żeby mówiono mu "Janku"
Pytany, czym będzie chciał się zajmować w Sejmie powiedział, że przede wszystkim problemem bezrobocia wśród młodych ludzi i rozwojem infrastruktury wiejskiej. Dodał, że mogą to nie być łatwe zadania biorąc pod uwagę "zbliżającą się drugą falę kryzysu". - Będzie ciężko, ale będę się starał - zapewnił.
Na pytanie czy przyjaciele mówią już do niego per "panie pośle" powiedział, że zawsze będzie dla nich "Jankiem" i woli żeby tak się do niego zwracali. - Nie chcę być uważany za osobę nie wiadomo jak wysoko postawioną - stwierdził 22-latek.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24