- Nie widzę, że Biuro Ochrony Rządu generalnie zawaliło tą operację - broni pracy funkcjonariuszy BOR podczas przygotowania wizyt w Smoleńsku 7 i 10 kwietnia były szef instytucji gen. Mirosław Gawor. Jego zdaniem, mogło dojść jedynie do "minimalnych uchybień".
Jak ujawniliśmy w poniedziałek, najprawdopodobniej już na początku lutego Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga skieruje do sądu akt oskarżenia wobec funkcjonariuszy BOR. Ma to związek z opinią biegłych, którzy wskazali, że w czasie planowania i organizacji wizyt Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska w Smoleńsku i Katyniu doszło do licznych nieprawidłowości. Jak powiedziała Renata Mazur, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa–Praga, miały one wpływ na obniżenie bezpieczeństwa premiera i prezydenta.
"O stanie lotniska wiedzieli wszyscy politycy"
O stanie technicznym tego lotniska wiedzieli wszyscy politycy w naszym kraju od 10 czy 20 lat. To czemu chcieli, czy decydowali się, że tam lecimy? gen. Mirosław Gawor
Funkcjonariuszy BOR broni ich były szef gen. Mirosław Gawor. - Ja nie sądzę, że (BOR) sobie nie poradził. To jest kwestia oceny różnej grupy ekspertów - mówił na antenie TVN24.
I tłumaczył: - Metody i sposoby pracy BOR nie zmieniły się od lat. Oczywiście, że one z czasem ewoluują, są udoskonalane, modyfikowane poprzez wprowadzanie nowego sprzętu, współpracę z zachodnimi służbami, a pewne generalne zasady były, są i będą stosowane, bo tutaj nie da się nic innego wymyślić.
Gawor uważa, że lotnisko w Smoleńsku było zabezpieczone. Ale podkreślał, że powszechnie było wiadomo, jaki jest jego stan. - O stanie technicznym tego lotniska wiedzieli wszyscy politycy w naszym kraju od 10 czy 20 lat. To czemu chcieli, czy decydowali się, że tam lecimy? Czemu nie zakładali od razu przy planie organizacji tego typu lotów, że polecimy do Moskwy albo w inne miejsce? - pytał.
Szef BOR: Minimalne uchybienia
Były szef BOR podkreślał też, że za transport najwyższych osób w państwie odpowiadał 36. pułk, a nie BOR. - I to nie dlatego, żebyśmy próbowali przenosić na nich odpowiedzialność. Tylko BOR nie miało, nie ma i prawdopodobnie nie będzie miało w swoim składzie osobowym specjalistów od technicznego wyposażenia lotniska - przekonywał.
- My jesteśmy po to, żeby zabezpieczyć to lotnisko pod względem pirotechnicznym, żeby nie dostały się tam osoby niepożądane, żeby ktoś nie próbował zrobić czegoś złego - dodał.
Według Gawora, jeśli prokuratura "czegoś się doszukuje" w pracy funkcjonariuszy BOR, to mogą to być "minimalne uchybienia". - Nie widzę, że BOR generalnie zawaliło tą operację - podsumował.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24