- To, co zrobił Donald Tusk, doprowadziło do tego, że powstała Nowoczesna. On zdradził swój bazowy elektorat - stwierdził w "Piaskiem po oczach" Ryszard Petru. Przewodniczący Nowoczesnej zadeklarował, że nie popełni błędu Tuska.
Petru zaznaczył, że on sam dopiero co zaczął karierę polityczną i ma inną przeszłość niż ludzie, którzy w polityce byli od zawsze. Stwierdził, że dla nich "bycie w polityce jest sensem życia" i dlatego "kombinują, by utrzymać elektorat". On sam z kolei przedkłada trzymanie się programu nad poszerzanie elektoratu.
- Nie można zdradzić swojej bazy - uważa Petru. - Trzeba być bardzo konsekwentnym. Lepiej jest utrzymywać swój program, tracąc w sondażach, niż dostosowywać się do tego, czego ludzie oczekują. Tak naprawdę najważniejsze jest to, żeby realizować to, co się obiecało i w co się wierzy - podkreślił.
I dodał: - Ważne jest to, żeby codziennie rano, wychodząc z domu, można było sobie spojrzeć w twarz i mówić to, co się uważa.
"Mam świadomość, że będzie wściekły atak ze strony PiS"
Petru powiedział, że poparcie dla Nowoczesnej sukcesywnie rośnie. Podkreślił jednak, że do wyborów zostało 3,5 roku, dlatego też ma świadomość, iż "to jest bardzo długa droga".
- Jedno, co wiem, to jak rosną sondaże, to od razu jest wściekły atak ze strony tzw. prawicy, która jest tak naprawdę socjalną prawicą - powiedział Petru. - Mogę powiedzieć tylko tyle: takie są koszty prowadzenia polityki - dodał.
Petru powiedział, że w codziennej pracy nie spotyka się z niechęcią. Za to w sieci jest ostro atakowany. - Większość tego hejtu jest opłacana - przekonywał.
Kto odchodzi z Nowoczesnej?
Ryszard Petru odniósł się do doniesień jednego z dzienników, że jego partię zamierza opuścić 200 osób. Stwierdził, że nie ma mowy o "opuszczaniu" Nowoczesnej, gdyż te osoby nigdy nie zostały do partii przyjęte. - Osoby, które są na tym koncie facebookowym [o zamiarze odejścia poinformowali na Facebooku - red.], nie mają się z czego wypisać, bo nie są w partii. Trudno się wypisywać z czegoś, w czym się nie jest - podkreślił.
Petru wyjaśnił, że kilka miesięcy temu do jego ugrupowania zgłosiło się bardzo dużo osób, ale "nie wszyscy zostali zaakceptowani w pierwszym podejściu".
- Zgłaszają się do nas ludzie od Korwina, od Kukiza, od Palikota, z SLD. Ja wszystkich muszę sprawdzić. Nie chcemy przyjmować za dużo (...). Teraz, żeby zostać przyjętym do partii, trzeba mieć rekomendację trzech osób - zaznaczył.
Autor: pk/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24