Nie będzie ugody w procesie cywilnym wytoczonym Aleksandrowi Kwaśniewskiemu za nazwanie tygodnika "Wprost" "ubecką gazetą".
Proces będzie się toczył przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Wcześniej adwokaci obu stron zapowiadali, negocjacje w celu zawarcia ugody. Sąd dał im czas do czwartku na ostateczne jej sprecyzowanie - nie udało się.
Pracownicy i wydawca "Wprost" pozwali Kwaśniewskiego, domagając się przeprosin i zadośćuczynienia za nazwanie ich tygodnika "ubecką gazetą" .
W marcu 2005 r. ówczesny prezydent powiedział w TVP, że decyzję o niestawieniu się przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen podjął, gdy przeczytał we "Wprost" artykuł pt. "Aleksander K. Z czego prezydent będzie się tłumaczył przed sejmową komisją śledczą ds. Orlenu". Były tam zdjęcia, na których wśród osób towarzyszących prezydentowi i jego żonie, jest lobbysta Marek Dochnal. Fotografie te - pisano w artykule - dowodzą, że prezydent kłamał, mówiąc, że nie miał kontaktów z Dochnalem.
- Niech żadna mutacja Urzędu Bezpieczeństwa nie stara się kierować losami Polski - komentował wówczas prezydent. Dodał, że "ubecka gazeta po raz kolejny uczestniczy w rozrabianiu czołowego polityka Polski". Przypomniał, że w 1989 r., kiedy PZPR "kończyła swój żywot", ówczesny I sekretarz partii Mieczysław Rakowski zaproponował mu stanowisko sekretarza Komitetu Centralnego - on odmówił, a sekretarzem tym został Marek Król (wieloletni naczelny "Wprost", dziś jego wydawca).
ŁOs
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24