Polska nie ma czasu na bratobójcze wojny o Mariuszów Kamińskich - powiedział szef PSL Janusz Piechociński po tym, gdy Sejm nie zgodził się na uchylenie immunitetu b. szefowi CBA, obecnie posłowi PiS. Piechociński poinformował, że był na sali, ale nie głosował.
Piechociński podkreślił, że w Sejmie było widać "chęć kolejnej konfrontacji o przeszłość" i dyskusji "o tym, kto broni złodziei, a kto praworządnego państwa". - Wielu racjonalnych ludzi nie chciało ulegać emocjom - zaznaczył.
Szkodliwe spory
Szef ludowców przekonywał, że w dyskusji "na tym poziomie wzajemnej niechęci i nienawiści" nie powstaje "żadna wartość".
- Z moim Stronnictwem, jako ludzie środka i racjonalności, mamy świadomość, że Polska nie ma w tej chwili czasu na bratobójcze wojny o Mariuszów Kamińskich, stare, obecne i przyszłe historie CBA - argumentował. - Szukamy innych przestrzeni, w których można być ze sobą, a nie przeciwko sobie w starym i irytującym znaczną część opinii publicznej sporze - dodał.
Zabrakło głosów
Piechociński podkreślił, że sam był na sali plenarnej, ale nie wziął udziału w głosowaniu, bo nie było możliwości weryfikacji osadzonej w "głębszym materiale źródłowym".
Zdaniem polityka fakt, że Mariusz Kamiński "chowa się za immunitetem, nie jest budujący". - Szybkie wyjaśnienie sprawy to byłoby poddanie wniosku prokuratury pod procedury sądowe - mówił Piechociński.
Szef PSL zaznaczył, że z jednej strony "nie ma powodów, aby zaprzeczyć wnioskowi prokuratury", jednak z drugiej nie chciałby, by "ten spór zdemolował debatę publiczną przez najbliższe miesiące".
Kamiński z immunitetem
O uchylenie immunitetu Kamińskiego wnioskowała Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, która chciała mu postawić zarzut przekroczenia uprawnień podczas czynności operacyjnych CBA w czasach, kiedy nim kierował.
Za uchyleniem immunitetu Mariuszowi Kamińskiemu głosowało 216 posłów, przeciw 160, a 46 wstrzymało się od głosu. Do uchylenia immunitetu konieczne było 231 głosów.
Autor: dln / Źródło: PAP