- Mniejszość niemiecka cieszy się w Polsce dużymi przywilejami. Chcemy im je odebrać, bo Polacy w Niemczech takich przywilejów nie mają - tłumaczyła w "24 Godzinach" szefowa Powiernictwa Polskiego, senator PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk.
Powiernictwo Polskie w swoim liście zaapelowało do premiera, by zrobił co może, by odebrać przywileje mniejszości niemieckiej w Polsce. Przedstawiciele Powiernictwa uznali, że ruch taki byłby zgodny ze znaną w dyplomacji zasadą wzajemności.
Żeby Polonia dostała "miliony"
- Zasada wzajemności powinna obowiązywać w UE gdzie ważne są prawa człowieka, solidarność. Poza tym mija właśnie 70 lat od II Wojny Światowej, a to właśnie ona była przyczyną odebrania polskiej mniejszości praw w Niemczech. Zadecydowało o tym rozporządzenie Hitlera, podpisane przez Goeringa. Nastąpiło zagrabienie majątku Polaków w Niemczech - mówiła Arciszewska-Mielewczyk w TVN24. Jak dodała, "gdyby Polacy byli mniejszością, dostawaliby takie miliony jak Polacy łożą na mniejszość niemiecką".
Z Arciszewską-Mielewczyk nie zgodził się Andrzej Halicki z PO. - Ten list jest mieszaniną ignorancji z kompleksami. Pani senator tkwi w okopach II WŚ - zaatakował.
Jak podkreślił, funkcjonowanie mniejszości niemieckiej w Polsce jest zapisane w ustawie o mniejszościach. - Niemcy mają identyczną ustawę i tam są wpisane wszystkie mniejszości etniczne: m.in. Duńczycy czy mieszkańcy Fryzji. Natomiast Polacy nie są w Niemczech mniejszością etniczną. Podobnie jak nie są nią np. Turcy - podsumował.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24