Policja nie może karać kierowców, jeśli zdjęcie z fotoradaru jest niewyraźne - twierdzi "Dziennik Gazeta Prawna", powołując się na orzeczenia sądów rejonowych w Kościerzynie, Zamościu i Tczewie.
Do tej pory - jak pisze gazeta - układ był bardzo dziwaczny. Policjant pokazywał właścicielowi auta zamazane zdjęcie z fotoradaru i pytał: kto to? Kierowca mówił, że nie wie.
Policjant wlepiał mu mandat bez punktów karnych. Teoretycznie wszyscy byli zadowoleni. Władza dostawała 500 zł, a kierowca miał czyste konto.
Nie musiała płacić za męża
Przeciwko takiej praktyce zaprotestowała Adriana W. z Kościerzyny. Kobieta odwołała się od decyzji straży miejskiej do sądu. Zarzuciła funkcjonariuszom, że nie może być ukarana tylko za to, że nie wiedziała, kto prowadzi jej samochód.
Z auta korzystał jej mąż i pracownik firmy. Po rozpoznaniu sprawy sąd w Kościerzynie uchylił mandat.
Uznał bowiem - podobnie jak sądy w Zamościu i Tczewie, że nie można w takim przypadku mówić o odpowiedzialności właściciela pojazdu za wykroczenie drogowe. Prowadzi to bowiem do niedopuszczalnego samoobwinienia i naruszenia wszelkich uprawnień służących samoobronie.
Sąd zarzucił też funkcjonariuszom, że nie tylko ukarali kierowców za czyn, który nie jest wykroczeniem, lecz także nie mieli do tego podstawy prawnej.
Odwołaj się do sądu
Policja się jednak broni. Komisarz Adam Jasiński z Komendy Głównej Policji twierdzi, że właściciel samochodu powinien pamiętać, komu go powierza. Powinien też wskazać kierującego na żądanie policji. Powinien, ale sąd nie widzi w tym podstawy do ukarania.
Właściciele samochodów nie będą już odpowiadać za wykroczenia popełnione ich samochodem. Każdy, kto otrzymał mandat w ostatnim czasie, może złożyć odwołanie do sądu w ciągu 7 dni. Najprawdopodobniej sąd go uchyli, a policja lub straż miejska zwróci pieniądze.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: TVN24