Sąd nie uwzględnił wniosku komisji do spraw Pegasusa o tymczasowy areszt dla byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Według mecenas Elizy Kuny to "racjonalna" decyzja, a jej głównym powodem była dokumentacja, która "minuta po minucie wskazywała, w jaki sposób były przekazywane informacje".
Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro kilkukrotnie nie stawił się przed komisją śledczą do spraw Pegasusa, a 31 stycznia, mimo przymusowego doprowadzenia przez policję do Sejmu, przybył na posiedzenie, gdy komisja już zakończyła obrady. Wcześniej udzielał wywiadu w partyjnej telewizji Republika i to po wyjściu z tego budynku zatrzymała go policja.
Komisja śledcza, za pośrednictwem prokuratora generalnego Adama Bodnara, skierowała wniosek o zastosowanie aresztu do 30 dni wobec byłego ministra sprawiedliwości, by doprowadzić do jego przesłuchania.
Sąd Okręgowy w Warszawie nie uwzględnił wniosku sejmowej komisji śledczej do spraw Pegasusa o tymczasowy areszt dla Zbigniewa Ziobry. Przewodnicząca komisji Magdalena Sroka zapowiedziała apelację.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
We wtorek adwokatka Eliza Kuna mówiła w TVN24, że gdyby porównać sytuację z komisji śledczej do sytuacji sądowej, to "w momencie, w którym sąd ma informację, że policja wiezie świadka, to sąd zarządza przerwę i po prostu czeka na tego świadka".
Przyznała, że pełnomocnik, który bronił Ziobry, zastosował "rozsądną taktykę procesową". - Pełnomocnik zwrócił się do sądu, aby ten wystąpił o pełną dokumentację ze straży marszałkowskiej i policji. Ta dokumentacja - niestety dla komisji - rozwiała wszelkie wątpliwości. Minuta po minucie wskazywała, w jaki sposób były przekazywane informacje do komisji i w jaki sposób były przeprowadzone czynności. Wydaje się, że to był przeważający dowód, który zadecydował, że jesteśmy w takim, a nie innym punkcie tego postanowienia - tłumaczyła mecenas Kuna.
Mecenas Kuna: nierozsądną decyzją byłoby zamknięcie posiedzenia, żeby świadek pocałował klamkę
- Postawa świadka, który doprowadza w ogóle do tego, że trzeba zastosować środek w postaci zatrzymania i doprowadzenia, jest rażąco naganna i co do tego nie ma wątpliwości. Ale jeśli już został zaangażowany cały aparat państwowy, a tutaj mieliśmy do czynienia z wieloma policjantami, (...) to nierozsądną decyzją sądu byłoby zamknięcie posiedzenia czy rozprawy po to, żeby ten świadek pocałował klamkę - uważa gościni TVN24.
Dodała, że jedynie w wyjątkowych sytuacjach dochodzi do przeorganizowania posiedzenia. - Na przykład, gdy na wokandzie jest kilkanaście spraw, czekają inni podsądni, to sąd może przeorganizować posiedzenie. Tu mieliśmy jednak posiedzenie komisji śledczej, gdzie przeprowadzona miała być tylko jedna czynność - przesłuchanie tego konkretnego świadka - mówiła.
"Uzasadnienie sądu jest dość racjonalne"
Zdaniem prawniczki "sąd bardzo dobrze zrobił, że nie podjął decyzji pochopnie, pod wpływem presji medialnej z każdej strony". Przewodnicząca komisji zapowiedziała zażalenie od decyzji sądu. - Jako prawnik nie wyrokuję powodzenia komisji, bo wydaje mi się, że to uzasadnienie sądu okręgowego jest dość racjonalne - uważa mecenas Kuna.
- Wydaje mi się, że postanowienie sądu drugiej instancji utrzyma to postanowienie (sądu okręgowego - red.) w mocy i przynajmniej w tej rundzie próby przesłuchania pana Zbigniewa Ziobry aresztowania nie będzie - dodała.