Obrazek, w którym buduje się poczucie zagrożenia dla pacjentów niecovidowych, jest obrazem fałszywym – powiedział minister zdrowia Adam Niedzielski. Na konferencji pytany był o rekomendację NFZ, według której do odwołania ograniczone lub czasowo wstrzymane są zabiegi planowe. - Decyzja jest po to, aby uwolnić miejsca intensywnej terapii, ale też uwolnić specjalistów – tłumaczył minister. Dodał, że przewiduje czas jej obowiązywania na dwa lub trzy tygodnie.
W związku z rozwojem epidemii COVID-19 Narodowy Fundusz Zdrowia, na polecenie ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, zalecił ograniczenie do niezbędnego minimum lub czasowe zawieszenie udzielania świadczeń wykonywanych planowo. Wyjaśniono, że taka decyzja ma pomóc zapewnić dodatkowe łóżka szpitalne dla pacjentów wymagających pilnego przyjęcia do szpitala.
Niedzielski: mamy nadzieję na perspektywę dwóch, trzech tygodni
Minister zdrowia na konferencji zwołanej w Radomiu w środę pytany był przez dziennikarzy o zalecenie NFZ. Tłumaczył, że było to odpowiedzią na zapotrzebowanie w obszarze personelu medycznego. Jak wskazał, brak medyków jest głównym problemem przy uruchamianiu szpitali tymczasowych.
- Podjąłem wczoraj bardzo trudną decyzję dotyczącą wstrzymania czy ograniczenia, przynajmniej w pewnym zakresie, zabiegów planowych po to właśnie, aby ten personel, który zajmuje się intensywną terapią, bo mówię tutaj o zabiegach endoprotezy, które wymagają pracy specjalistów czy też pobytu na intensywnej terapii – wyjaśniał.
Niedzielski wyraził "nadzieję, że perspektywa tej decyzji będzie trwała tylko dwa, trzy tygodnie". - Ona jest po to, aby uwolnić miejsca intensywnej terapii, ale też uwolnić specjalistów, którzy będą mogli w szpitalach tymczasowych, w tym krytycznym momencie szczytu fali [epidemii – przyp. red.] pracować – mówił.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Każda tego typu decyzja niesie za sobą negatywne skutki. Ciągle pogłębiamy tak zwany dług zdrowotny" >>>
"Obrazek, w którym buduje się poczucie zagrożenia dla pacjentów niecovidowych, jest obrazem fałszywym"
Szef resortu zdrowia na pytanie, czy wobec tej decyzji można ocenić, że pacjenci covidowi są priorytetowi, odpowiedział, że "absolutnie tak nie jest".
- Mamy mniej więcej 26 tysięcy łóżek przeznaczonych na walkę z covidem. W całym systemie opieki zdrowotnej, w szpitalnictwie, mamy blisko 180 tysięcy łóżek, więc obrazek, w którym buduje się poczucie zagrożenia dla pacjentów niecovidowych, jest obrazem fałszywym – oświadczył. - Zastrzegam: wszystko, co robimy, robimy na dwa tygodnie – dodał.
Niedzielski zwrócił uwagę na fakt, że sprawa czasowego zawieszenia lub przesunięcia planowanych zabiegów to "indywidualna ocena lekarza". - Nie mówimy o wstrzymywaniu wszystkich zabiegów – powiedział.
CZYTAJ WIĘCEJ: Rzecznik resortu zdrowia: jest realne zagrożenie, że w przypadku trzeciej fali może brakować lekarzy w Polsce >>>
"Mówimy o zabiegach planowych, a nie nagłych"
Na uwagę, że zalecenie NFZ obowiązuje do odwołania, Niedzielski powtórzył, że to odwołanie - według przewidywań - "będzie w perspektywie dwóch, trzech tygodni". - Bo tak przewidujemy, że będzie apogeum trzeciej fali. Potem oczywiście czym prędzej przywracamy [zabiegi planowe - red.] – dodał.
- Wszystkie zakresy onkologiczne, krytyczne łóżka w kardiologii czy gdzie indziej, one są cały czas dostępne dla pacjentów. Wstrzymanie ma charakter przejściowy, w ograniczonym zakresie i dotyczy zawsze indywidualnej oceny sytuacji, bo mówimy o zabiegach planowych, a nie nagłych – podsumował.
Źródło: TVN24