Mówiłam o tym, co może się rozpętać, jeśli politycy się rozpędzą (...) do czego może dojść, jeśli politycy nadal będą w swojej kampanii w sposób populistyczny grać na emocjach - tłumaczy w tvn24.pl Natalia Panczenko. Aktywistka odniosła się do swojej wypowiedzi dla ukraińskiej telewizji, która wywołała burzę w sieci. W jej obronie wystosowano list otwarty i apel o "odpowiedzialność w debacie publicznej".
Natalia Panczenko była na początku lutego gościnią 5 Kanał, ukraińskiej telewizji informacyjnej. Związana z inicjatywą Euromajdan Warszawa aktywistka mówiła tam m.in. o sytuacji uchodźców w Polsce, trwającej w Polsce kampanii wyborczej i towarzyszącemu jej wzrostowi antyukraińskiej retoryki. Mówiąc o wykorzystywaniu napięć między obywatelami Polski a Ukrainy do celów politycznych przestrzegła przed potencjalnymi tego konsekwencjami. - Dziś co dziesiąty mieszkaniec Polski to Ukrainiec. Rozdmuchiwanie nieprzyjaźni między Ukraińcami a Polakami jest bardzo niebezpieczne, zwłaszcza dla Polski. Bo to na terytorium Polski zaczną się bójki, to na terytorium Polski zaczną się podpalenia jakichś sklepów, budynków i tak dalej - stwierdziła.
Burza po wypowiedzi Panczenko
Choć - jak podkreśla Natalia Panczenko - jej wypowiedź miała charakter hipotetyczny i mówiła o obawach, po kilku dniach wybuchła burza w mediach społecznościowych. Grzegorz Braun, europoseł i kandydat na urząd prezydenta przedstawił wypowiedź Panczenko jako "bezczelne grożenie nam terrorem i prowokacją ze strony Ukraińców", a swój wpis opatrzył hashtagiem "#StopUkrainizacjiPolski". Krzysztof Szymański (Konfederacja) z mównicy sejmowej wzywał do "natychmiastowego i przymusowego wydalenia Natalii Panczenko z terytorium Polski".
Do komentarza odniósł się też Leszek Miller. - Jestem zdumiony, że tego rodzaju sformułowania ze strony ukraińskich aktywistów padają. Pani Panczenko powinna dziś już być w ABW i być przesłuchana, czy ma informacje, które mogą wskazywać na przygotowywanie jakichś zamachów, czy jest powiązana ze środowiskami, które chciałyby zakłócić w Polsce proces wyborczy. Powinna być deportowana - ocenił na antenie Radia Zet były premier.
Natalia Panczenko wyjaśnia
Zdaniem samej Panczenko zamieszanie wokół jej słów jest przykładem tego, "jak działają rosyjskie służby w Polsce". "Przekręcają moje słowa" - napisała w mediach społecznościowych w ubiegłym tygodniu.
W rozmowie z tvn24.pl podkreśla, że jej wypowiedź miała charakter hipotetyczny. - Mówiłam o tym, do czego może dojść, jeśli politycy nadal będą w swojej kampanii w sposób populistyczny grać na emocjach; będą sięgać do tematów, które dzielą ludzi i nastawiają ich przeciwko sobie. Mówiłam o tym, do czego może doprowadzić podsycanie nastrojów ksenofobicznych w Polsce - powiedziała. - Mówiłam o tym, co może się rozpętać, jeśli politycy się rozpędzą. Chodziło mi o bezpieczeństwo Polski i bezpieczeństwo mniejszości w Polsce - dodała aktywistka. Podkreśliła też, że "mówiła o tym nie bez powodu", wskazując m.in. na pożar w budynku centrum informacyjnego Ukraiński Świat, do jakiego doszło w 2015 roku.
Ambasada w obronie aktywistki
Ambasada Ukrainy w Polsce wydała apel w obronie aktywistki. Stwierdziła w nim, że "Natalia Panczenko jest jednym z najaktywniejszych liderów społeczności ukraińskiej w Polsce". "Organizuje pomoc dla walczącej Ukrainy i nieustannie działa na rzecz rozwoju przyjaznych stosunków ukraińsko-polskich", ze względu na co już "wielokrotnie była celem rosyjskich kłamstw i kampanii dezinformacyjnych" - dodano.
List otwarty w obronie Panczenko
W sprawie Panczenko wystosowany został też list otwarty. Widnieją pod nim nazwy 30 organizacji społecznych i nazwiska ponad 70 osób prywatnych, w tym Agnieszki Holland, Janiny Ochojskiej czy Jerzego Owsiaka.
Sygnatariusze listu sprzeciwili się wymierzonym w aktywistkę "niesprawiedliwym atakom i kampanii dezinformacyjnej" i zaapelowali do wszystkich uczestników i uczestniczek życia publicznego o "zaprzestanie rozpowszechniania fałszywych informacji" na temat Panczenko oraz o "odpowiedzialność w debacie publicznej". "Nie możemy pozwolić, by kampanie wyborcze były budowane na podziałach i antagonizowaniu społeczności ukraińskiej w Polsce" - czytamy w liście.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA