W związku z kontrolą dotyczącą zakupu respiratorów w 2020 roku Najwyższa Izba Kontroli skierowała do prokuratury dwa zawiadomienia o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez wysokich urzędników państwowych - przekazał w piątek na Twitterze wydział prasowy NIK. Dodano, że jednym z nich jest Janusz Cieszyński.
W kwietniu 2020 roku Ministerstwo Zdrowia, kierowane wówczas przez Łukasza Szumowskiego, podpisało umowę na dostawę respiratorów z firmą E&K, reprezentowaną przez byłego handlarza bronią. Rząd krótko po zawarciu umowy na 200 milionów złotych wypłacił 154 miliony złotych zaliczki - czyli ponad trzy czwarte z 200 milionów złotych, które miała dostać lubelska firma. E&K nie wywiązała się ze zobowiązań. Z 1241 zamówionych respiratorów dostarczono jedynie dwieście - z opóźnieniem, a w dodatku niekompletnych, bez gwarancji, serwisu i części zamiennych.
W ubiegłym roku prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez Szumowskiego i ówczesnego wiceministra zdrowia Janusza Cieszyńskiego w sprawie zakupu respiratorów.
NIK składa zawiadomienia do prokuratury
Wydział prasowy Najwyższej Izby Kontroli poinformował w piątek po południu na Twitterze, że "w związku z kontrolą dotyczącą zakupu respiratorów w 2020 r. NIK skierowała do Prokuratury dwa zawiadomienia o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez wysokich urzędników państwowych".
"Jednym z nich jest Janusz Cieszyński. Sprawa jest rozwojowa" - czytamy we wpisie.
Cieszyński nie ma odwagi się przyznać, że zaufał służbom, które robiły swoje interesiki"
Paweł Poncyljusz (Koalicja Obywatelska), mówiąc o sprawie, stwierdził, że "ma pełną świadomość, że pan minister Cieszyński prawdopodobnie podejmował decyzje o respiratorach na podstawie jakiejś tam sugestii ze strony służb specjalnych". - Stąd jest taka zmowa milczenia pomiędzy różnymi instytucjami państwowymi i czołowymi politykami, którzy prawdopodobnie też pośredniczyli w przekazywaniu odpowiednich instrukcji ministrowi Cieszyńskiemu - mówił.
- On dzisiaj nie ma odwagi się przyznać, że zaufał służbom, które po prostu robiły swoje interesiki - ocenił.
Europoseł Robert Biedroń (Lewica) pytany z kolei, jakie będą działania prokuratury wobec tego zawiadomienia, zaśmiał się. - Jest pierwszy kwietnia? - zapytał ironicznie.
- Prokuratura dzisiaj w Polsce nie funkcjonuje, ona jest na zlecenia polityczne. Jak będzie zlecenie polityczne na kogoś, to się tym zajmie. Jak nie będzie zlecenia, to się tym nie zajmie - ocenił. - Tak upolitycznionej prokuratury w Polsce się nie pamięta. Podobne numery, jeśli chodzi o prokuraturę, można robić na Białorusi czy w Rosji - dodał.
Senator niezrzeszony Jan Maria Jackowski - pytany czy ma pełne zaufanie do kontrolerów NIK-u - przypomniał, że "to nie pan Marian Banaś dokonywał kontroli tylko ludzie, którzy mają bardzo duże wieloletnie doświadczenie w przeprowadzaniu kontroli państwowych". - Nikt nie ma podstaw, aby podważać ich merytoryczność i przygotowanie do tych zadań - skwitował.
Cieszyński: kolejna odsłona wciągania NIK w osobistą vendettę prezesa Izby
Decyzję NIK komentował Cieszyński na Twitterze. "Marian Banaś składa zawiadomienie do prokuratury w związku z odkupieniem przez Ministerstwo Zdrowia od KGHM zakupionych na zlecenie rządu w szczycie pierwszej fali pandemii respiratorów. Kolejna odsłona wciągania NIK w osobistą vendettę prezesa Izby - napisał obecny pełnomocnik rządu ds. cyfryzacji.
Posłowie KO: wylicytowano siedzibę firmy z Lublina, która miała dostarczyć respiratory
W związku z niedotrzymaniem terminu dostaw sprzętu, który miał trafić do Ministerstwa Zdrowia w kwietniu i w maju 2020 roku, resort odstąpił od umowy. Na firmę nałożono kary umowne w wysokości 10 procent wartości niezrealizowanego zamówienia, a za opóźnienie w dostawie w wysokości 0,2 proc. wartości dostawy za każdy dzień zwłoki.
Sprawę wciąż bada prokuratura. Prokurator krajowy Dariusz Barski informował w kwietniu w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że śledczy sporządzili postanowienie o przedstawieniu zarzutów właścicielowi firmy E&K, Andrzejowi I. Mężczyzna ukrywa się przed organami ścigania, dlatego - jak dodał - wystawiono za nim list gończy.
Posłowie Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński i Michał Szczerba poinformowali w piątek na konferencji prasowej przed Sądem Rejonowym Lublin-Zachód, że 91-metrowa siedziba spółki E&K przy ul. Radziwiłłowskiej w Lublinie została wylicytowana za blisko 605 tysięcy złotych.
- Handlarz bronią uciekł z Polski. Nie dostarczył respiratorów. Na dzisiaj jest winien 40 milionów złotych, ale część majątku na szczęście została zachowana. Za 605 tysięcy złotych wylicytowano siedzibę, z której robił słynne interesy przez ostatnie lata. Jest to o tyle ważne - choć symboliczne oczywiście - bo pokazuje, że jeśli ktoś chce, to może ściągać ten dług i może szukać jego środków, które pochował w różnych miejscach, mówię również o jego majątku. Pomimo tego, że uciekł z Polski, na pewno nie może czuć się bezpiecznie - powiedział Joński.
Dodał, że w najbliższym czasie odbędzie się prawdopodobnie kolejna licytacja dotycząca majątku firmy E&K. - Ku naszemu zdziwieniu, udało się odnaleźć jeszcze 46 respiratorów u obywatela Meksyku, który przebywał w Polsce - uzupełnił poseł.
Szczerba o odpowiedzialności politycznej
Szczerba przypomniał, że na wspomniane 40 milionów złotych składają się przedpłaty, które nie zostały zwrócone, kary umowne oraz odsetki. Dodał, że ta kwota zostanie teraz pomniejszona o 605 tysięcy złotych.
- Ważnym aspektem jest również odpowiedzialność polityczna i karna tych urzędników państwowych Łukasza Szumowskiego i jego zastępcy Janusza Cieszyńskiego, którzy podjęli te niekorzystne działania związane z umową bez opiniowania Prokuratorii Generalnej, ale co najważniejsze dali czas handlarzowi bronią na wyczyszczenie kont, majątku, przyjmując jego oświadczenie w sierpniu 2020 roku - mówił Szczerba.
Przypomniał, że wcześniej prokuratura umorzyła postępowanie dotyczące przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez Szumowskiego i Cieszyńskiego.
- Złożyliśmy w tej sprawie zażalenie do sądu. Nasz status został potwierdzony. W związku z powyższym będziemy na drodze sądowej dochodzić również sprawiedliwości i odpowiedzialności urzędników, polityków PiS, którzy nigdy nie powinni mieć więcej dostępu do środków publicznych - ocenił Szczerba.
Na konferencji poseł przypomniał ponadto, że przez prokuraturę w Lublinie prowadzone jest postępowanie dotyczące sprawy faktur, które firma E&K wystawiła resortowi zdrowia, a które nie uwzględniały 8-proc. VAT. - Lubelska Izba Administracji Skarbowej potwierdziła, że ten VAT powinien wynosić 8 procent w związku z tym prowadzone jest postępowanie prokuratorskie, w ramach którego handlarz bronią ma mieć postawione zarzuty. Niestety, informacje które do nas dotarły, świadczą o tym, że handlarz bronią się ukrywa przed prokuraturą - przekazał Szczerba.
- Z tego miejsca chcemy zaapelować do prokuratura Generalnego Zbigniewa Ziobry, żeby nie był "miękiszonem", żeby ścigał handlarza bronią. Nie może być tak, że od dwóch lat nie są zwracane pieniądze to jest 40 milionów złotych, ale również nie został zwrócony VAT, który powinien zostać naliczony. Według naszych obliczeń jest to kwota około 13 milionów złotych - powiedział Szczerba.
Co z pieniędzmi wydanymi na respiratory?
Premier Mateusz Morawiecki pytany 14 kwietnia na konferencji prasowej o sprawę respiratorów, odparł, że "lwia część zasobów, które zostały skierowane do zakupu respiratorów od tego konkretnego dostawcy, wróciła do Skarbu Państwa". - Pozostała część też myślę, że wróci - stwierdził.
Z kolei rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz mówił wówczas, że "większość środków, bo w granicach 65 procent, już odzyskaliśmy". Dodał, że "podejmowane są kolejne działania związane zarówno z majątkiem firmy, jak i samej osoby naszego kontrahenta".
Decyzji o zakupie respiratorów od firmy E&K wielokrotnie bronili politycy Prawa i Sprawiedliwości. Szef rządu podkreślał w czerwcu 2020 roku, że zapadła ona na początku pandemii COVID-19, kiedy tego typu sprzętu brakowało w wielu krajach.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: konkret24