Dane dotyczące frekwencji na sobotnim marszu Komitetu Obrony Demokracji podawane przez policję są nieprawdziwe, w manifestacji udział brało naprawdę ok. 40-50 tys. osób - mówił w "Jeden na jeden" Mateusz Kijowski, lider KOD.
Spór o frekwencję
Lider KOD był pytany o to, czy jest zadowolony z frekwencji na sobotniej manifestacji. Zdaniem policji udział w marszu wzięło 12 tys. osób (według wyliczeń Ratusza liczba ta to ok. 25-30 tys. osób - red.).
- To mówi Komendant Główny Policji, dawno odkryliśmy ten kod. Minister chyba zalecił stosowanie takiego przelicznika, że na jednego prawdziwego Polaka przypada pięciu gorszego sortu - mówił Kijowski. - I tak się to zazwyczaj układa od wielu miesięcy, że to, co podaje KGP we współpracy z ministerstwem, to są nieprawdziwe dane - dodał.
Dopytywany, czy dane zostały zmanipulowane, powtórzył: "z całą pewnością są to nieprawdziwe dane". Powiedział też, że według wyliczeń Komitetu w marszu udział wzięło ok. 40-50 tys. uczestników. Jak mówił, sobotnia manifestacja była porównywalna do tych z 12 grudnia ubiegłego roku, 4 czerwca i 12 marca tego roku.
Święto Niepodległości
Kijowski został zapytany, czy KOD ma w planach organizację marszu 11 listopada.
- Nie podjęliśmy jeszcze decyzji, jak będziemy świętować 11 listopada, ale z całą pewnością będziemy go świętować - powiedział. - Na pewno nie będziemy urządzali ustawki, nie chcemy wchodzić w jakieś kolizje czy interakcje uliczne - zaznaczył. - Zawsze się trochę boimy prowokacji. Zawsze się zdarzają osoby, które próbują wciągnąć naszych demonstrantów w jakieś no, nazwijmy to, zabawy, rozgrywki, jakoś to zawsze się udaje, że nasi ludzie nie dają się wciągać w to - powiedział pytany, czy nie obawia się prowokacji.
Rekonstrukcja rządu
Kijowski mówił w TVN24 o zapowiedzianej przez premier rekonstrukcji rządu.
- To są takie fasadowe zmiany osoby, która będzie udawała, że podejmuje decyzje, to nie jest chyba aż tak istotne - powiedział.
Podkreślił, że czeka, żeby ten, "kto rzeczywiście podejmuje decyzje", wziął za nie odpowiedzialność.
- Życzeniem KOD jest to, aby odpowiedzialni byli ludzie, którzy rzeczywiście podejmują decyzje - powiedział. Pytany, czy jego zdaniem premier Beata Szydło nie ma realnej władzy, odpowiedział: "chyba nikt nie ma wątpliwości, że to nie ona decyduje o składzie rządu". - Odpowiada przed Sejmem, ale to nie ona podejmuje decyzje - ocenił.
- Nigdy celem KOD-u nie było obalenie rządu - zapewnił Kijowski. - Jeżeli przy okazji działalności KOD okaże się, że nie ma innej metody, żeby osiągnąć cele, zrealizować wartości, które są dla nas ważne, to być może rząd będzie musiał się zmienić - ocenił.
Równocześnie lider KOD zaznaczył, że jest chętny, by podjąć z prezydentem Andrzejem Dudą współpracę dla przywrócenia praworządności w Polsce.
- Gdyby był temat, gdyby pan prezydent był gotowy rozmawiać o tym, jak Polska może wrócić na ścieżkę praworządności, jestem gotowy natychmiast się spotkać i rozmawiać, w jaki sposób możemy współpracować w tej sprawie. To jest niezwykle ważne, żeby Polska była znów państwem rządzonym prawem - podkreślił.
Kto na prezydenta?
Na koniec Kijowski został zapytany, kogo poparłby w wyborach prezydenckich, gdyby do wyboru miał Donalda Tuska i prezesa TK prof. Andrzeja Rzeplińskiego.
- Nic mi nie wiadomo o tym, by jeden albo drugi zamierzał głosować na prezydenta - odpowiedział. - Nie sądzę, by prezes Rzepliński zamierzał kandydować gdziekolwiek - zaznaczył. Dodał, że gdyby Donald Tusk był popierany przez szeroki blok demokratyczny, to prawdopodobnie zyskałby jego poparcie.
Autor: mw/tr / Źródło: tvn24