- Jeśli rosyjski konwój humanitarny, mimo braku zgody rządu w Kijowie, wjedzie na terytorium Ukrainy, to będziemy mieli do czynienia z jawnym naruszeniem fundamentalnych zasad prawa międzynarodowego - ocenił wiceszef MSZ ds. prawnych i traktatowych Artur Nowak-Far.
- A to, w świetle prawa ukraińskiego, oznacza popełnienie przestępstwa, co daje możliwość ścigania osób za nie odpowiedzialnych. W świetle prawa międzynarodowego jest złamaniem fundamentalnej zasady nienaruszalności granic i suwerenności państw we własnym zakresie - powiedział Nowak-Far.
Jak podkreślił, Ukraina w myśl prawa międzynarodowego jest w pełni suwerennym państwem i "nie ma możliwości podjęcia jakiejkolwiek akcji humanitarnej bez porozumienia i bez zgody Ukraińców".
"Próba podważenia suwerenności"
- W przypadku rosyjskiego konwoju mamy do czynienia próbą podważenia tej suwerenności w taki sposób, aby wykazać, że we wschodniej Ukrainie dochodzi do dużego nadużycia w zakresie prawa humanitarnego i potrzebna jest interwencja stron trzecich. Jeżeli intencje rosyjskie są szczere, to władze w Moskwie powinny zaakceptować bardzo precyzyjne warunki, jakie postawił rząd ukraiński, na jakich konwój może przekroczyć granicę - zaznaczył wiceszef MSZ. Zdaniem Nowaka-Fara nie można wykluczyć, że za jednym konwojem, w którym może znajdować się pomoc humanitarna, jedzie kolejny, wiozący już broń, która ma wesprzeć separatystów. Jak podkreślił, wpuszczenie przez Kijów rosyjskiego transportu na swoje terytorium może oznaczać bardzo groźny precedens.
- Jeżeli Ukraina pozwoli na swobodne dysponowanie swoim terytorium przez podmioty trzecie, w tym przypadku Rosję, świadczące pomoc humanitarną, to proszę sobie wyobrazić, że teraz każdy na całym świecie mógłby sobie z jakimiś konwojami humanitarnymi swobodnie lub mniej swobodnie wjeżdżać na cudze terytorium. Nie wyobrażam sobie takiej możliwości, tym bardziej w przypadku Ukrainy - państwa dobrze zorganizowanego. A kazus krymski wyraźnie wskazuje, że intencji szczerych w przypadku Rosji nie ma - powiedział Nowak-Far.
"Prowokacja cynicznego agresora"
Minister spraw wewnętrznych Ukrainy Arsen Awakow oświadczył, że rosyjski konwój humanitarny nie zostanie przepuszczony przez teren obwodu charkowskiego. - Żaden putinowski "konwój humanitarny" nie będzie przepuszczony przez terytorium obwodu charkowskiego. Prowokacja cynicznego agresora na naszym terytorium jest niedopuszczalna - napisał szef MSW na swoim profilu na Facebooku.
Konwój liczący 280 pomalowanych na biało ciężarówek wyjechał w środę rano z Woroneża do Biełgorodu. Na granicy rosyjsko-ukraińskiej ma być wieczorem. Rosjanie twierdzili, że zgodnie z ustaleniami ze stroną ukraińską ładunek ma trafić na przejście graniczne Szebiekino-Pleteniowka, na granicy między obwodem biełgorodzkim (Rosja) a obwodem charkowskim (Ukraina). Według wcześniejszych planów pomoc humanitarna miała tam zostać przejęta przez Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża (MKCK). Przedstawiciel misji Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża na Ukrainie Andre Loersch powiedział w środę, że wciąż brakuje pełnej informacji o rosyjskim konwoju. Wśród kwestii technicznych, które wymagają uzgodnień, jest i pytanie, czy te ciężarówki będą mogły przejechać przez granicę rosyjsko-ukraińską i, gdzie to się stanie - powiedział Loersch. Zaznaczył, że sprawy te są uzgadniane na szczeblu międzypaństwowym.
MSZ obserwuje
Rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski powiedział w środę dziennikarzom, że strona polska z uwagą obserwuje "przemieszczanie się konwoju z pomocą humanitarną, który wyjechał z okolic Moskwy w stronę granicy z Ukrainą". Zaznaczył, że Polska od początku konfliktu na Ukrainie bierze udział w dostarczaniu pomocy eksperckiej oraz w planowaniu reform państwa ukraińskiego. - Nasi przedstawiciele będą także obecni na konferencji, która spotyka się w tym tygodniu w Kijowie i która będzie rozpatrywała rozmaite aspekty zaangażowania pomocowego, w tym również pomoc humanitarną - powiedział rzecznik MSZ.
Autor: bieru/kwoj / Źródło: PAP