Premier stanął po stronie ministra środowiska, odpowiadając we wtorek późnym wieczorem na pytania poselskie w Sejmie. - Jan Szyszko stara się Puszczę Białowieską ocalić, a nie zniszczyć - przekonywał Mateusz Morawiecki. Jego zdaniem niesprawiedliwe są zarzuty, że minister środowiska chce wycinać lasy.
- Uważam, że pan minister Szyszko stara się tę Puszczę ocalić, a nie zniszczyć. A najlepszy dowód na to mam w polityce Lasów Państwowych - podkreślił premier Morawiecki.
"Niesprawiedliwe zarzuty"
- Odwrotnie niż to jest w większości krajów Unii Europejskiej, my z corocznego przyrostu lasów wycinamy tylko około 60-65 procent, nie 90-100 procent, czyli co roku przyrasta substancja leśna. I możemy być dumni, (...) że jest ona dostępna dla wszystkich Polaków - zaznaczał szef rządu.
Jak podkreślił, kilka razy pod adresem ministra Szyszko "padły niesprawiedliwe zarzuty, że on chce wycinać lasy". - To jest kwestia podejścia, czy chcemy zwalczyć kornika drukarza i poprzez to pewne połacie lasu oczyścić z niego, czy nie. Zostawmy to specjalistom - przekonywał Morawiecki.
Premier powtórzył, że jego rząd będzie respektować wyroki Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. - Będziemy spierać się o nasze racje - powiedział.
Wyrok prawdopodobnie za kilka miesięcy
Ostatecznego rozwiązania sporu między Komisją Europejską a Polską o sposób ochrony Puszczy można spodziewać się w ciągu kilku miesięcy.
Podczas wtorkowej rozprawy przed Trybunałem Sprawiedliwości UE w Luksemburgu Polska i Komisja Europejska podtrzymały swoje wcześniejsze stanowiska. Trybunał zdecydował, że opinia rzecznika generalnego TSUE w sprawie dotyczącej Puszczy Białowieskiej ma zostać wydana 20 lutego. Następnie Trybunał ma ją przeanalizować i wydać ostateczny wyrok, który może zapaść za kilka miesięcy.
Wtorkowa rozprawa dotyczyła istoty sporu między Polską a Komisją Europejską. Komisja zarzuca ministerstwu środowiska, że pozwalając na zwiększoną wycinkę w Puszczy Białowieskiej, naruszył artykuł 6 i 12 dyrektywy siedliskowej oraz artykuł 5 dyrektywy ptasiej. Obie te dyrektywy stanowią podstawę Natury 2000. Chodzi między innymi o to, że zgodnie z artykułem 6 dyrektywy siedliskowej polskie władze chcąc zgodzić się na większą wycinkę, powinny dokonać odpowiedniej oceny skutków takich działań na środowisko.
Według Komisji Europejskiej i ekologów Polska tego nie zrobiła.
Spór o kornika drukarza
W trakcie wtorkowej rozprawy w Luksemburgu pełnomocniczka Komisji Europejskiej Katarzyna Hermann przekonywała, że Puszcza nie jest obszarem gospodarczym, lecz dziedzictwem naturalnym. Powiedziała, że zwiększone występowanie kornika jest naturalnym zjawiskiem, które w Puszczy Białowieskiej obserwuje się cyklicznie w ciągu ostatnich 100 lat. Wskazywała, że według naukowców występowanie korników nie jest zagrożeniem dla lasów naturalnych.
Z kolei strona polska podtrzymała stanowisko, że Puszcza Białowieska wymaga działań ochronnych, chodzi między innymi o usuwanie zaatakowanych przez korników drzew, bo w przeciwnym razie mogą z niej zniknąć niektóre gatunki. Minister środowiska podał wykaz gatunków, które Polska jest zobowiązana chronić, podkreślając, że Puszcza jest unikatem pod względem bioróżnorodności.
Szyszko zwrócił się też do Trybunału, aby ten oddalił pozew Komisji Europejskiej.
"Polska w 100 procentach reprezentuje prawo EU"
Tuż po rozprawie w Luksemburgu minister środowiska ocenił, że "Polska w 100 procent reprezentuje prawo Unii Europejskiej, (...) równocześnie to prawo [dyrektywę siedliskową i ptasią - przyp. red.] implementuje".
Z kolei szef Lasów Państwowych Konrad Tomaszewski, odnosząc się do przeprowadzenie oceny oddziaływania wycinki na środowisko, zapewniał we wrześniu, że "z całą pewnością PUL [plan urządzenia lasu] dla Nadleśnictwa Białowieża był poddany ocenie oddziaływania na środowisko".
Spór o sposób ochrony Puszczy Białowieskiej rozgorzał dwa lata temu, kiedy pod koniec 2015 roku leśnicy zaproponowali zmianę dotychczasowego planu urządzenia lasu dla Nadleśnictwa Białowieża. W aneksie zaproponowano pięciokrotnie większe pozyskanie drewna, niż zakładał wcześniejszy plan na lata 2012-2021 z limitem ponad 60 tysięcy metrów sześciennych na 10 lat.
Po nowym roku zaproponowano nowy limit, tym razem trzykrotnie większy od pierwotnego, a ewentualna wycinka miała się ograniczać do cięć sanitarnych.
Pod koniec marca 2016 roku minister środowiska Jan Szyszko zaakceptował większy limit cięć dla Nadleśnictwa Białowieża. Umożliwił on pozyskanie - do 2021 roku - maksymalnie do około 125 tysięcy metrów sześciennych drewna.
Ministerstwo tłumaczyło, że cięcia są niezbędne ze względu na gradację kornika drukarza, który atakując świerki doprowadził do ich zamierania. To z kolei - zdaniem resortu - spowodowało zanikanie cennych siedlisk i obszarów Natura 2000.
Kary w wysokości nawet 100 tysięcy euro dziennie
Nie trzeba było długo czekać na reakcję ekologów. Aktywiści z Greenpeace protestowali na dachu siedziby resortu, następnie wraz z sześcioma innymi organizacjami, między innymi ClientEarth, złożyli skargę do Komisji Europejskiej na działania resortu w Puszczy Białowieskiej. Ekolodzy domagają się między innymi rozszerzenia parku narodowego na całą puszczę (Białowieski Park Narodowy zajmuje około 1/6 puszczy po polskiej stronie).
Ostatecznie Komisja Europejska wszczęła przeciw Polsce procedurę naruszenia prawa europejskiego, chodzi o nieprzestrzeganie dyrektyw ptasiej i siedliskowej.
Przed Trybunałem Sprawiedliwości UE już dwukrotnie odbyło się wysłuchanie stron, czyli Polski i Komisji Europejskiej w sprawie Puszczy Białowieskiej. Dotyczyły one jednak zastosowania tak zwanego środka tymczasowego (na wniosek KE) o zaprzestanie wycinki w puszczy, dopuszczając jedynie niezbędne cięcia wynikające z zachowania bezpieczeństwa publicznego. Dwa tygodnie temu TSUE zagroził, że jeżeli Polska nie zaprzestanie wycinki, będą mogły nam grozić kary finansowe w wysokości 100 tysięcy euro dziennie.
Tomaszewski: leśnicy wycofali harvestery
Po tej decyzji szef Lasów Państwowych Konrad Tomaszewski poinformował na konferencji prasowej, że z Puszczy Białowieskiej wycofano ciężki sprzęt używany do wycinki. Przez kilka miesięcy obozujący w puszczy ekolodzy starali się blokować ich pracę, dochodziło do starć ze strażnikami leśnymi.
We wtorek po rozprawie w Luksemburgu Tomaszewski zapewniał, że leśnicy wycofali harwestery już wcześniej i nie chodziło o uniknięcie ewentualnych kar.
Autor: mnd//now / Źródło: PAP