Zakup średnich samolotów do przewozu osób na najwyższych stanowiskach w państwie z wolnej ręki pozwolił kupić je taniej niż w poprzednim przetargu, a cena wynika ze specjalnego wyposażenia - mówił w czwartek w Sejmie wiceszef MON Wojciech Fałkowski.
- W przekonaniu ministerstwa nic nie podważa uczciwości działania. Pytania o uczciwość tego przetargu uważam za nadużycie i twierdzę, że nie ma podstaw, żeby tego typu sugestie formułować - powiedział wiceminister, odpowiadając w Sejmie na pytania posłów PO i Nowoczesnej, dotyczące m.in. zakupu z wolnej ręki konkretnego typu samolotu jednego producenta - specjalnej wersji boeinga 737-800.
Pytanie o uczciwość
- Nikt z nas nie będzie kwestionował zasadności tego zakupu, ale to, co się dzieje wokół procedury, każe stawiać pytanie o transparentność, uczciwość i przejrzystość tej procedury - powiedział Marcin Kierwiński (PO).
Jak zaznaczył Falkowski, informacja o przetargu została opublikowana w dzienniku urzędowym Unii Europejskiej. - A zatem postępowanie było prowadzone w jednym z najbardziej konkurencyjnych trybów przewidzianych w ustawie prawo zamówień publicznych, negocjacji z ogłoszeniem - przekonywał. Mówił, że do postępowania - "otwartego na cały rynek lotniczy" - zgłosiły się cztery podmioty: konsorcjum Glomex-Lufthansa, Megmar Logistics & Consulting, Boeing Company i Aerospace International Group z podmiotem polskim. Pytania składały także inne podmioty, w tym Embraer, a o przedłużenie terminu składania ofert wystąpił Airbus.
Do dalszego etapu zakwalifikowano oferty złożone przez firmy Glomex i Boeing, pozostali uczestnicy zostali wykluczeni: jeden nie złożył wymaganych dokumentów, a wobec innego (konsorcjum z Aerospace International Group) SKW uznała, że nie ma wiarygodności niezbędnej z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa. Krajowa Izba Odwoławcza odrzuciła jego odwołanie. Gdy okazało się, że oferty obu zakwalifikowanych firm zawierają błędy, przetarg unieważniono.
Wiceminister tłumaczy
Fałkowski zapewnił, że "przebieg negocjacji uprawdopodabniał w bardzo wysokim stopniu" złożenie prawidłowych ofert przez wszystkich uczestników, toteż MON nie mogło przewidywać, że przetarg się nie powiedzie. - Zamawiający dołożył należytej staranności, aby umożliwić podmiotom biorącym udział w postępowaniu złożenie prawidłowych ofert. Przyczyny zaistniałej sytuacji nie leżą po stronie MON, czyli zamawiającego, które miało prawo spodziewać się złożenia prawidłowych ofert. Fakt, iż postępowanie w trybie konkurencyjnym zostało unieważnione, wynikał tylko i wyłącznie z winy wykonawców - mówił Fałkowski.
Ponieważ - argumentował - niezawarcie umowy groziłoby zaburzeniem finansowania całego programu, brakiem dostaw w założonych terminach, bo odsunęłoby je o kilka lat, oraz "niespójnością działań w odbudowie floty VIP" - MON zdecydowało się na postępowanie z wolnej ręki. - To właśnie pilność zamówienia, a nie specyfikacja techniczna samolotu B737, były główną przesłanką wyboru trybu udzielenia zamówienia - stwierdził.
Przypomniał, że 10 marca wszczęto nowe postępowanie w trybie zamówienia z wolnej ręki, a krótko później trzy firmy, które chciały uczestniczyć w nowym postępowaniu odwołały się do KIO. Kontrakt podpisano 31 marca, gdy Izba udzieliła na to zgody przed rozstrzygnięciem odwołania.
Dzierżawa od Lot "niezwykle kosztowna"
Fałkowski powiedział, że MON odniesie się do postanowienia Krajowej Izby Odwoławczej, gdy otrzyma jego pisemne uzasadnienie.
Jak powiedział, efektem drugiego postępowania było uzyskanie ceny o 100 mln zł niższej od najtańszej oferty z poprzedniego postępowania przy spełnieniu przez oferenta tych samych warunków technicznych, uzyskano też szybszą dostawę jednego używanego samolotu i korzystniejsze warunki gwarancji.
Pytany, czy nie korzystniej byłoby przedłużyć korzystanie z samolotów Embraer czarterowanych od PLL Lot, Fałkowski odparł, że korzystanie z nich w drodze dzierżawy "jest niezwykle kosztowne" i każda władza stara się kupić samoloty dyspozycyjne, bo pozwala to nie tylko obniżyć koszty, ale i wyposażyć samoloty w urządzenia tajnej łączności oraz systemy ochrony i obrony. Z tego powodu - dodał - każde zamówienie jest wyjątkowe i indywidualnie negocjowane. - Ceny tak wyposażonych samolotów nie mogą być porównywane z cenami rynkowymi samolotów biznesowych czy pasażerskich - podkreślił.
Posłowie Nowoczesnej pytali, dlaczego MON "skroiło kryteria zamówienia w taki sposób, że koncentrowały się na jednym modelu", nie biorąc pod uwagę innych samolotów, i ile mogą szacunkowo kosztować Polskę koszty pozwów ze strony odrzuconych firm, a także czy na wybór Boeinga mógł mieć wpływ lobbysta Alfonse D’Amato. Fałkowski uznał te sugestie za insynuację. Dodał, że odszkodowania mogą być brane pod uwagę, kiedy odwołujące się firmy udowodnią, że utraciły korzyści.
MON kupuje boeingi
31 marca MON i amerykański koncern Boeing podpisały wartą ok. 523 mln dolarów (ok. 2,065 mld zł) netto umowę na dostawę trzech samolotów średniej wielkości - dwóch nowych i jednego używanego - Boeing 737-800NG. Używany samolot w wersji pasażerskiej ma być dostarczony do połowy listopada br., dwa nowe, w konfiguracji VIP, oznaczone jako BBJ2, od Boeing Business Jet2, w roku 2020 r.
Tego dnia Krajowa Izba Odwoławcza pozwoliła MON na zawarcie umowy jeszcze przed ostatecznym rozstrzygnięciem odwołania.
3 kwietnia KIO uznała, że negocjując umowę tylko z jedną firmą Inspektorat Uzbrojenia MON naruszyło przepisy. Orzekła zarazem, że kontrakt jest ważny, bo na jego zawarcie KIO zgodziła się wcześniej.
"Dłużej trwa przetarg na wodę mineralną"
Sprawę zakupu samolotów dla VIP-ów komentował w TVN24 w poniedziałek były minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak (PO).
- Nie można takiej sprawy załatwić w trzy tygodnie. Dłużej trwa przetarg na wodę mineralną w urzędzie gminy, niż Macierewicz z Kownackim za dwa miliardy kupowali samoloty - mówił w "Jeden na jeden" Siemoniak.
Autor: mw//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Boeing