|

Mitologia Wołynia. Skąd bierze się problem z ekshumacjami szczątków ofiar?

Inscenizacja rzezi wołyńskiej w Radymnie na Podkarpaciu (2013 rok)
Inscenizacja rzezi wołyńskiej w Radymnie na Podkarpaciu (2013 rok)
Źródło: PAP/Darek Delmanowicz
"Przełom" - tak o ogłoszonym 26 listopada porozumieniu w sprawie ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej mówią zgodnie Radosław Sikorski i Andrij Sybiha, ministrowie spraw zagranicznych Polski i Ukrainy. - Słowa polityków przyjmuję z nadzieją, ale tylko z nadzieją. Chciałbym wierzyć, że za tymi słowami pójdą czyny, ale dopóki tak się nie stanie, proszę mi pozwolić zachować zdrowy sceptycyzm - mówi tvn24.pl historyk prof. Grzegorz Motyka.Artykuł dostępny w subskrypcji
  • Politycy przekonują, że nic już nie stoi na przeszkodzie, by rozpocząć ekshumacje szczątków ofiar rzezi wołyńskiej.
  • Od 2017 roku proces jest wstrzymany - na przeszkodzie stanęły spory o pamięć historyczną.
  • Dwie polityki historyczne - polska i ukraińska - są budowane na mitach; zdaniem historyków to one uniemożliwiają rzetelną debatę publiczną na temat morderstw na Wołyniu.
  • - Żeby zrozumieć, co stało się na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, trzeba mieć minimum empatii i przynajmniej starać się zrozumieć motywy, emocje, pamięć czy wrażliwość drugiej strony - mówi historyk prof. Igor Hałagida.
  • Czy tym razem uda się przełamać impas?

Rzeź wołyńska to jedna z czarnych kart II wojny światowej. Chodzi o masowe zabójstwa, których nacjonaliści ukraińscy wraz z mieszkańcami dokonali na mniejszości polskiej zamieszkującej Wołyń i Wschodnią Galicję; potem nastąpiły działania odwetowe polskiego podziemia polegające na pacyfikacji ukraińskich wsi. Tereny te znajdowały się wówczas pod okupacją niemieckiej III Rzeszy, a do kulminacji mordów doszło latem 1943 r. Dokładna liczba ofiar nie jest znana. Polscy historycy szacują, że zginęło między 80 a 100 tys. Polaków i - w odwecie - ok. 10-20 tys. Ukraińców.

Czytaj także: