- Politycy przekonują, że nic już nie stoi na przeszkodzie, by rozpocząć ekshumacje szczątków ofiar rzezi wołyńskiej.
- Od 2017 roku proces jest wstrzymany - na przeszkodzie stanęły spory o pamięć historyczną.
- Dwie polityki historyczne - polska i ukraińska - są budowane na mitach; zdaniem historyków to one uniemożliwiają rzetelną debatę publiczną na temat morderstw na Wołyniu.
- - Żeby zrozumieć, co stało się na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, trzeba mieć minimum empatii i przynajmniej starać się zrozumieć motywy, emocje, pamięć czy wrażliwość drugiej strony - mówi historyk prof. Igor Hałagida.
- Czy tym razem uda się przełamać impas?
Rzeź wołyńska to jedna z czarnych kart II wojny światowej. Chodzi o masowe zabójstwa, których nacjonaliści ukraińscy wraz z mieszkańcami dokonali na mniejszości polskiej zamieszkującej Wołyń i Wschodnią Galicję; potem nastąpiły działania odwetowe polskiego podziemia polegające na pacyfikacji ukraińskich wsi. Tereny te znajdowały się wówczas pod okupacją niemieckiej III Rzeszy, a do kulminacji mordów doszło latem 1943 r. Dokładna liczba ofiar nie jest znana. Polscy historycy szacują, że zginęło między 80 a 100 tys. Polaków i - w odwecie - ok. 10-20 tys. Ukraińców.