Najważniejsi współpracownicy ministra Mariusza Błaszczaka dopuszczali się kradzieży cennych przedmiotów, które miały być oficjalnie wręczane najważniejszym ministrom obcych państw - powiedział wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk. To jedno z ustaleń audytu w MON.
Wnioski z trwającego w MON audytu przedstawił dziś po południu wiceminister Cezary Tomczyk. Jak mówił, "po przegranych wyborach minister Błaszczak rozdysponował sześć milionów złotych na nagrody dla swoich współpracowników". - Jednak wśród osób, które życzyły sobie nagrody, znalazły się również takie, które nie były już pracownikami Ministerstwa Obrony Narodowej i siłą rzeczy nie mogli takiej nagrody dostać. Wtedy pojawił się pomysł stworzenia pewnego procederu - zakupu drogich przedmiotów i przekazywania ich tym osobom - stwierdził.
- W wyniku działań Służby Kontrwywiadu Wojskowego został zidentyfikowany proceder, który miał polegać na tym, że najważniejsi współpracownicy ministra obrony narodowej dopuszczali się nielegalnego pozyskiwania - mówiąc wprost - kradzieży cennych przedmiotów, które miały być oficjalnie wręczane najważniejszym ministrom obcych państw - powiedział Tomczyk.
Te przedmioty - wskazywał - "nigdy nie trafiły w ręce ministrów". - Trafiały do kieszeni najbliższych współpracowników ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka. W wyniku wewnętrznego postępowania zidentyfikowano szereg takich przedmiotów - przekazał wiceminister.
- Służba Kontrwywiadu Wojskowego skierowała sprawę do Żandarmerii Wojskowej, a ta zwróciła się do prokuratury z zawiadomieniem o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa - poinformował.
"Taki sobie wybrałam"
Tomczyk na konferencji pokazał na slajdach kilka wiadomości e-mail dotyczących zegarka wartego około 6 tysięcy złotych.
Agnieszka Glapiak, do września 2022 roku kierowniczka Centrum Operacyjnego MON, a później, aż do dziś, członkini KRRiT, w listopadzie 2023 roku, czyli już po ostatnich wyborach parlamentarnych, napisała do dyrektor generalnej MON wiadomość o temacie "zegarek". W treści dodała: "taki sobie wybrałam" i link do sklepu z zegarkiem marki Longines.
Następnie Tomczyk pokazał szereg slajdów, które dowodzą, że zegarek został zakupiony przez MON jako prezent dla delegacji z Korei Południowej, ale ostatecznie - co też wynika z przedstawionych dokumentów - jej przedstawiciele otrzymali zupełnie inne przedmioty. Zegarek trafił do Agnieszki Glapiak.
- Afera zegarkowa, bo tak to trzeba nazwać, jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. Służba Kontrwywiadu Wojskowego ma uzasadnione podejrzenie, że było wiele takich przypadków. Tym zajmuje się teraz prokuratura. Żandarmeria Wojskowa na polecenie prokuratora udała się do pani Agnieszki Glapiak w celu dokonania przeszukania. Ten przedmiot został znaleziony, odzyskany i jest dzisiaj w posiadaniu prokuratury - poinformował wiceminister.
Zapowiedział, że "ta sprawa będzie miała charakter rozwojowy".
Tomczyk wzywa do dymisji Glapiak
W mediach społecznościowych Tomczyk zamieścił część dokumentów, które pokazywał na konferencji i wezwał do dymisji Agnieszki Glapiak.
Kaczyński "głęboko przekonany, że to po prostu jest fejk"
O tę sprawę podczas konferencji prasowej został zapytany prezes PiS Jarosław Kaczyński. - Ja nie znam tej sprawy, ale jestem głęboko przekonany, że to po prostu jest fejk - stwierdził. - Ja przez wiele lat, mieszkając przy rodzicach i mając za cały majątek trochę książek, chodziłem po Polsce jako człowiek, który się ogromnie wzbogacił na polityce. Właściwie w każdym województwie, a było ich wtedy 49, byłem pytany o jakąś fabrykę, czy jakiś zakład usługowy, który miał być moją własnością - dodał.
Prezes PiS twierdził, że "w Polsce od początku lat 90., od powstania Porozumienia Centrum (poprzedniczki PiS - red.), a szczególnie konferencji antykorupcyjnej z początku lipca 1991 roku, pewni ludzie są atakowani w sposób całkowicie bezwzględny i bez żadnego związku z faktami".
Źródło: TVN24