"Sąsiada nawet nie widać". Ekrany w prokuraturze, szukanie winnego

Ekrany ciągną się kilomatrami po całym kraju
Ekrany ciągną się kilomatrami po całym kraju
Źródło: tvn24

Ekranów przy drogach jest zbyt dużo - uważa minister środowiska Jan Szyszko i kieruje sprawę do prokuratury. Paradoks polega na tym, że sam 9 lat temu stworzył prawo, które umożliwiło ich stawianie na potęgę. Materiał magazynu "Polska i Świat".

Ekrany akustyczne kilometrami ciągną się po całym kraju. Są m.in. we wsi Tłuste. Trudno tam otworzyć bramę. W gąszczu płotów ciężko też zorientować się czy to jeszcze teren zabudowany.

- Sąsiada nawet nie widać - mówi pani Bożena, mieszkanka wsi.

Minister środowiska Jan Szyszko zapowiedział skierowanie sprawy do prokuratury. W jego ocenie przy budowie ekranów akustycznych wzdłuż dróg w latach 2008-2012 mogło dojść do przestępstw. - Według raportu NIK-u, budowa tych ekranów była nieuzasadniona z punktu widzenia prawnego, jak również budzi wątpliwości z punktu widzenia racjonalności - powiedział.

Sam zaostrzył przepisy

W latach 2008-2012 - jak przekazał Łukasz Jóźwiak z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad - drogi budowane były według obowiązujących wówczas przepisów i norm. W 2007 roku te dotyczące norm hałasu zaostrzył sam Jan Szyszko, kiedy pełnił funkcję ministra środowiska w latach 2005-2007.

Dziś minister tłumaczy, że zaostrzając normy hałasu nie miał na myśli budowania ekranów na lewo i prawo. Drogowcy jednak wzięli sobie do serca wymogi ministra i drogi utonęły między płotami.

- Nie wiem, czy projektantom było tak łatwo, że wszędzie wpisywali ekrany, czy może było jakieś lobby, które nie chciało dopuścić do tego, żeby zaczęli na tych ekranach mniej zarabiać - zwraca uwagę Adrian Furgalski, wiceprezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie potwierdziła TVN24, że dostała już zawiadomienie od ministra środowiska.

Autor: js//gak / Źródło: tvn24

Czytaj także: