- Dziewięć lat rządzi prawica i wszystkie pretensje dotyczące złego wydatkowania środków proszę kierować do polskiej prawicy - podsumował w "Faktach po Faktach" dziesięciolecie Polski w UE szef SLD Leszek Miller. Były premier odniósł się do spotu, który rząd z tej okazji zamówił. - Jak się dowiedziałem ile kosztował, to do dzisiaj mam dreszcze - powiedział.
Leszek Miller wskazał, że przez ostatnie 10 lat polski PKB wzrósł o ponad 20 proc. Jego zdaniem, jest to jednak wynik niesatysfakcjonujący. - Wyprzedają nas Łotwa, Węgry, Bułgaria i Rumunia - wyliczył. - Dlaczego inni potrafili zapewnić swoim krajom lepsze warunki? - pytał Miller.
Cieszymy się, ale...
- Na 20 najbiedniejszych regionów w Europie, 5 jest w Polsce. Musi tak być? Cieszymy się, że jesteśmy w UE, ale smucimy się, że nie wszystkie decyzje były trafne, że nie wszystkie pieniądze były dobrze wydane, że można zrobić wielką listę marnotrawstwa tych środków - stwierdził polityk SLD.
"Polska bieda ma twarz dziecka"
Leszek Miller jest bezlitosny w ocenie 10 lat rządów opozycyjnych do SLD ugrupowań. - Otrzymaliśmy olbrzymią kwotę na czysto - ponad 250 mld zł - mówił o środkach unijnych, które trafiły do Polski. - Mamy 2 mln bezrobotnych, drugie 2 mln (ludzi - red.) wyjechało za granicę, mamy kolejki pod gabinetami lekarskimi, problemy z dożywianiem dzieci i najgorsze, że polska bieda ma twarz dziecka. Co by było, gdyby tych pieniędzy nie było? - pytał ostro.
"Kampania rządzi się swoimi prawami"
Pytany, czy spot PO, przygotowany na rocznicę 10-lecia Polski w UE, przyprawił go o dreszcze, żartował: - Jak się dowiedziałem ile kosztował, to do dzisiaj mam dreszcze.
Leszek Miller, który był premierem w 2004 roku, gdy Polska wchodziła do UE, ocenił także, że w dobrym tonie ze strony szefa rządu byłoby zaproszenie na uroczystość z okazji rocznicy wszystkich premierów, którzy brali udział w budowaniu pozycji Polski w Unii Europejskiej. - 5 lat temu miałem zaproszenie, oczywiście nie bez awantur, ale wtedy nie było kampanii wyborczej. Na 10-lecie Polski w UE nakłada się kampania, która rządzi się jednak swoimi prawami - ironizował.
Turystyka premiera - "treści nie ma żadnej"
Szef SLD mówił także o tournée energetycznym szefa polskiego rządu i pomyśle utworzenia europejskiej unii energetycznej. - To jest turystyka polityczna - podsumował. - To zawsze politykom "dobrze robi": ściskanie dłoni na tle Pałacu Elizejskiego czy Urzędu Kanclerskiego. Treści tam nie ma żadnej.
Zaznaczył również, że w 2006 r. na mocy traktatu podpisanego w Atenach ustanowiono już Wspólnotę Energetyczną. - To jest dokument pusty, bo on jest niewykonalny. Intencje są właściwe - chodzi np. o to, żeby wspólnie podejmować decyzje co do zakupów gazu. Ale problem pojawia się, bo to nie rządy kupują gaz, tylko firmy. I zawsze kupią ten, który jest tańszy i który jest lepszy - zaznaczył.
Dodał, że przywódcy europejscy - Angela Merkel czy Francois Hollande - będą się kierować zawsze interesem koncernów energetycznych swoich krajów.
Polityka w cieniu kanonizacji
Ubolewał również nad tym, że w kampanii wyborczej politycy wykorzystywali element kanonizacji Jana Pawła II. - PSL postanowił - szamocząc się na granicy 5 proc.(poparcia - red.) - użyć postaci Jana Pawła II do celów politycznych - stwierdził odnosząc się do sejmowej uchwały ws. kanonizacji Ojca Świętego projektu właśnie PSL. - Ona upamiętnia wewnętrzną decyzję Kościoła katolickiego. Parlament nie jest od tego, żeby komentował religijne decyzje - wskazał. Przekonywał, że projekt uchwały autorstwa SLD był bardziej odpowiedni. - On był oddaniem naszego szacunku dla zasług papieża w kwestii: polskiej transformacji, wprowadzenia Polski do UE, wrażliwości JPII na problemy ludzi biednych. Taki wniosek został odrzucony przez polską prawicę. Jestem tym zdumiony - tłumaczył.
Autor: AP/kka,tr / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24