- Majestat śmierci został podeptany - komentował w Magazynie 24 Godziny trudności z komunikacją między ministerstwem obrony a BBN były premier Leszek Miller. Dodał, że trwająca dyskusja i szukanie winnych obchodzi jedynie wąską grupę specjalistów.
A Polacy oczekują innej dyskusji, uważa Miller - na temat pomocy dla rodzin i dzieci zmarłych pilotów: - Czuję się głęboko zawstydzony, że zamiast debatować w spokoju i ciszy, jak pomóc rodzinom i dzieciom poległych żołnierzy, trwa dyskusja, kto do kogo nie zadzwonił - mówił ostro były premier, który sam przeżył lotniczą katastrofę. - Największe emocje dotyczą dziś spraw trzeciorzędnych - dodał.
Nie zgadzał się z nim Marek Siwiec, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego oraz Rafał Grupiński, sekretarz stanu w Kancelarii Premiera. Według obu polityków, problemem jest niedrożność kanałów komunikacji między rządem a prezydentem: - Ja nie mówię o technice, ale o pragmatyce funkcjonowania państwa - bronił się Siwiec przed zarzutami, że sprawa interesuje wąską grupę specjalistów.
Prezydenccy urzędnicy nie oglądali TVN24
Obaj politycy byli również zgodni co do winowajcy zaistniałej sytuacji. - Jeżeli są procedury, to takich procedur się przestrzega - mówił Grupiński, odrzucając zarzut, że minister obrony narodowej nie zadzwonił bezpośrednio do prezydenta. - Jeśli szef MON zlecił swoim urzędnikom skontaktowanie się z BBN, to wypełnił obowiązek. A jeśli w BBN nikt nie odebrał telefonu, to nie ma wątpliwości po czyjej stronie jest wina - dodawał Siwiec.
Nawet Leszek Miller, generalnie krytykujący całą dyskusję, dodał, że nie byłoby problemu, "gdyby ktoś z setek urzędników prezydenta oglądał TVN24". - Każdy dobrze urzędujący urząd czerpie informacje skąd się da - dodał były szef rządu. Siwiec dodał, że wypowiedź gen. Romano Polko, zastępcy szefa BBN, który oświadczył, że jego urząd nie pracuje całą dobę, rozśmieszyła go. - To żenujące - dodał.
Kto zbija kapitał?
Stroniący od dyskusji Joachim Brudziński z Prawa i Sprawiedliwości nie chciał wskazywać winnych całej sytuacji. - Daleki jestem od tego, by mówić, że ktoś w rządzie świadomie zwlekał z przekazaniem informacji o katastrofie - mówił poseł opozycji, podkreślając, że i politycy, i media "sztucznie utrzymują aferę". - Nie ma żadnej afery. Nie bijmy piany - apelował Brudziński.
Marek Siwiec uznał jednak, że ktoś na tej sprawie próbuje "drapać kapitał polityczny". Brudziński odpowiedział, że na pewno nie jest to prezydent, a Rafał Grupiński stwierdził jedynie, że strona rządowa "nie stwarzałaby takich sytuacji", ale musiała odpowiedzieć na oskarżenia ze strony Kancelarii Prezydenta: - Powstała ogromna niestosowność, jeśli chodzi o informowanie opinii publicznej ze strony prezydenta - powiedział sekretarz stanu.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24