- Były szef SLD, były premier, to jest na tyle istotna postać, że powinien być liderem listy okręgowej - powiedział w TVN24 Leszek Miller. Zaznaczył, że nie musi startować z pierwszego miejsca w swojej rodzinnej Łodzi, co mogła sugerować jego poranna wypowiedź. Szef SLD Grzegorz Napieralski mówi, że "jedynki" w Łodzi Miller na pewno nie dostanie.
Z porannej wypowiedzi Millera w TOK FM mogło wynikać, że nie dopuszcza on innego rozwiązania niż startowanie z pierwszego miejsca w Łodzi.
Po południu w "Tak jest" w TVN24 tłumaczył, co dokładnie miał na myśli. - Powiedziałem, że trudno by mi było zgodzić się na startowanie w okręgu nie będąc liderem listy okręgowej. Były szef SLD, były premier, to jest na tyle istotna postać, że powinien być liderem listy okręgowej. Natomiast jaki to będzie okręg, to wynikać musi z ogólnej strategii, jak będzie przyjęta na czas wyborów - powiedział. - Jedynka w okręgu powinna być przyporządkowana ludziom, którzy coś wnieśli i mogą przyczynić się do sukcesu - dodał.
Co powiedział, a czego nie
Odnosząc się do swojej porannej wypowiedzi o "jedynce w Łodzi" powiedział: Może zostałem źle zrozumiany, albo nieprecyzyjnie się wyraziłem.
W TOK FM Miller faktycznie nie powiedział wprost, że chce kandydować z pierwszego miejsca swojego rodzinnego miasta.
Rozmowa przebiegała następująco:
- Gościem jest Leszek Miller, kandydat SLD na posła w Łodzi z pierwszego miejsca. Prawda, czy nie prawda? - zapytała prowadząca.
- To się okaże. Będę startował do Sejmu. W czerwcu Grzegorz Napieralski zamknie listy, więc trochę jeszcze trzeba cierpliwości - odpowiedział Miller
- Ale z pierwszego miejsca, czy nie? - dopytywała dziennikarka.
- Trudno było by mi sobie wyobrazić kandydowanie z innego miejsca - odparł były premier.
Źródło: TVN24, TOK FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN24