Mika Brzezinski, amerykańska dziennikarka telewizji MSNBC, mówiąc w "Faktach po Faktach" w TVN24 o nominacji swojego brata Marka Brzezinskiego na nowego ambasadora USA w Polsce, stwierdziła, że on "jest skrojony do tej roboty". W rozmowie z Anitą Werner mówiła też o wyzwaniach dla demokracji, trudnej sytuacji na Ukrainie, prawach kobiet oraz wolności mediów.
Mika Brzezinski, amerykańska dziennikarka i prowadząca programy informacyjne, gospodyni programu "Morning Joe" w telewizji MSNBC, przebywa czasowo w Polsce. Pomaga w przeprowadzce swojemu bratu Markowi Brzezinskiemu, nowemu ambasadorowi w Warszawie.
W rozmowie z Anitą Werner w "Faktach po Faktach" dziennikarka mówiła o tym, że tymczasowo prowadzi swój program z Warszawy.
- Prowadzę mój program "Morning Joe", który w Stanach nadawany jest od 6 do 9 rano, co tu oznacza, od południa do 15. Więc teraz mogę pospać trochę dłużej. W Stanach zwykle muszę wstawać o 4 rano, żeby zdążyć z makijażem i przygotować się do pracy przez trzy godziny na żywo. A teraz mogę spać rano! Chyba się tu przeprowadzę - powiedziała. Dodała, że jej widzowie "bardzo pozytywnie" reagują na to, że program nadawany jest z polskiej stolicy. - W Europie Wschodniej bardzo dużo się teraz dzieje, zwłaszcza w kontekście Rosji i ewentualnej inwazji na Ukrainę. To dobry powód, żeby tu teraz być. Druga rzecz to to, że towarzyszę obecnie mojemu bratu, który właśnie został mianowany ambasadorem USA w Polsce, pomagam mu w tych przenosinach, na przykład w kwestiach rodzinnych. Pełnię więc niejako podwójną rolę - tłumaczyła.
- Mam nadzieję, że obecność mojego brata tu, koncepcja powrotu Brzezinskiego do Polski, będzie równie ważna z punktu widzenia symboliki, jak i pod względem skuteczności. Bo są wyzwania, wspólne wyzwania, przed którymi stoją zarówno Stany Zjednoczone, jak i Polska - podkreśliła Mika Brzezinski.
Dodała także, że z nominacji syna na polskiego ambasadora bardzo dumny byłby Zbigniew Brzezinski, doradca prezydenta USA Jimmy'ego Cartera, gospodarza Białego Domu w latach 1977-1981. - Mojemu ojcu nie mieściło się w głowie, że będzie to możliwe. Jego historia pełna jest niemożliwych przypadków. Nasza rodzina musiała uciekać z Polski ponad 80 lat temu, a jego życie zostało, podobnie jak w wielu innych przypadkach, wyrwane z korzeniami. Wszyscy musieli zaczynać od zera. W końcu Zbigniew trafił do Stanów, na stypendium do Harvardu. Miał 200 dolarów, jedną parę skarpetek i stypendium, według którego dobre wyniki w jednym semestrze oznaczały kolejny semestr nauki - wspominała.
- Przez cztery lata stypendium było przedłużane z semestru na semestr, pod warunkiem dobrych wyników. Zaczął pracować jak tylko mógł. Uczył się, jak pracować na rzecz nie tylko wartości amerykańskich, ale wartości amerykańskich na całym świecie, i tych wartości, które miał nadzieję, że zawitają kiedyś do Polski. Polska zawsze była dla niego domem. Kiedy zostali zmuszeni do wyjazdu, pomysł, że Brzezinski może kiedyś wrócić i tu mieszkać - nie do pomyślenia - mówiła dalej rozmówczyni Anity Werner. - Stany Zjednoczone mają dla Polski ważne przesłanie na temat tego, co jest istotne i co jest do zrobienia. W kontekście wyzwań stojących przed nami - dodała.
O Marku Brzezinskim: jest skrojony do tej roboty
Odnosząc się do nominacji jej brata na ambasadora, Mika Brzezinski stwierdziła, że "jest skrojony do tej roboty". Zwracała tu uwagę na jego życiowe doświadczenia, które mogą być pomocne dla sprawowanej funkcji. - Przyjechał do Polski po magisterce z prawa na stypendium Fulbrighta, mieszkał tu, napisał książkę o polskiej konstytucji. Rozumie wyzwania, i od ponad 30 lat żyje tymi problemami. Moim zdaniem to stanowisko pasuje dla niego idealnie. Patrzę na jego interakcje z ludźmi, jak płynnie przechodzi między polskim i angielskim, ale zawsze dogłębnie rozumie, z globalnego punktu widzenia, wyzwania nie tylko tu, i podziały nie tylko tu, ale także te rosnące w Stanach Zjednoczonych - powiedziała.
- Myślę, że jego podejście do pracy będzie bardzo innowacyjne, chce próbować nowych sposobów pracy z ludźmi, próbując znaleźć lepszą przyszłość dla obu krajów. Była amerykańska sekretarz stanu Madeleine Albright, która jest bliską przyjaciółką rodziny, i która przez lata pracowała dla mojego ojca, gdy tylko usłyszała o jego nominacji, powiedziała: "urodził się do tego". Faktycznie tak jest. Jak się patrzy na niego w akcji - pewnie w którymś momencie przeprowadzisz z nim wywiad - to naprawdę widać, że jest do tego stworzony. Bardzo się cieszę z jego powodu - zwróciła się do Anity Werner.
Mika Brzezinski: wszyscy dbamy o wartości demokratyczne
Mika Brzezinski została zapytana, czy dostrzega powody do zmartwień w kontekście obecnego kryzysu demokracji w Polsce.
Przyznała, że "to jest wyzwanie". - To coś, z czym mój brat będzie musiał się zmierzyć. Musi uważnie podchodzić do tutejszych wyzwań, do tego, które bitwy będzie chciał stoczyć najpierw. Potrzeba trochę czasu, żeby wszystkich wyczuć, żeby poznać ich poglądy. Wtedy może działać strategicznie i hojnie, w stosunku do wszystkich, i próbować promować dobro. Wszyscy dbamy o wartości demokratyczne, kochamy nasze ojczyzny, ja kocham swoją ojczyznę Amerykę, i kochamy Polskę, (...). Życzymy Polsce tego samego, co Stanom Zjednoczonym - powiedziała.
Mika Brzezinski: demokrację należy pielęgnować
W tym kontekście Mika Brzezinski odniosła się także do wyzwań stojących przed amerykańską demokracją. Zapytana, czy objawem kryzysu za oceanem mógł być atak na Kapitol z 6 stycznia 2021 roku, odparła: - Zdecydowanie tak.
I po raz kolejny odniosła się do doświadczeń swojego ojca.
- Mój ojciec, mój tata i jego historia przybycia do Ameryki, fakt, że został doradcą do spraw bezpieczeństwa narodowego prezydenta Cartera, był taki podekscytowany, gdy Polska została członkiem NATO… Był tak podekscytowany, że świat w końcu ma szansę poznać i zrozumieć wartości, które są w Polsce tak ważne, i dlaczego jest to ważne dla stabilizacji globalnej. Dostrzegał to nadchodzące niebezpieczeństwo, zanim od nas odszedł. A my przez ostatnie cztery lata się z tym niebezpieczeństwem zmagaliśmy - mówiła.
- Moim zdaniem, jak się jest, tak jak mój ojciec, z Europy Wschodniej, to łatwiej jest zrozumieć niebezpieczeństwo, że wszystko może się nagle zawalić. W Stanach jednym z problemów, z którymi musimy się mierzyć to fakt - i tu mam nadzieję, że uda mi się to dobrze wyrazić - że byliśmy trochę rozpieszczeni przez naszą piękną demokrację, przez nasze amerykańskie wartości. Wiele osób w Stanach musi zdać sobie sprawę, że demokrację należy pielęgnować, że może ona po prostu zniknąć. Obecnie usiłujemy zrozumieć, że jeśli coś wpływa na naszą demokrację, coś jak wypadki z 6 stycznia, to trzeba do tego podejść niezwykle poważnie. Jest to realne i może realnie podkopać wszystko to, co wspólnie zbudowaliśmy - zauważyła.
Mika Brzezinski: konsekwencje ataku Rosji będą najsurowsze
W dalszej części rozmowy z Anitą Werner Mika Brzezinski odniosła się do sytuacji międzynarodowej, między innymi do zaogniającej się sytuacji przy granicy Rosji i Ukrainy i groźby inwazji na jej terytorium.
Została zapytana, czy Stany Zjednoczone są obecnie wystarczająco silne, aby wspierać sojuszników, między innymi Polskę, biorąc pod uwagę sytuację na Ukrainie.
- Nie mogę wypowiadać się w imieniu Joe Bidena czy Marka, ale można by powiedzieć, że jest to czas, by tego dowieść. Żeby pokazać, że możemy temu sprostać. Że nie może się to wydarzyć, a jeśli jednak nastąpi, to konsekwencje tego będą najsurowsze. Myślę, że amerykańska administracja jasno to powiedziała, ale interesujące będzie to, jak sytuacja się rozwinie, bo można odnieść wrażenie, że Putina negocjacje nie interesują. Chce Europy. Chce na nowo nakreślić granicę, nową strefę wpływów. Będzie to prawdziwy problem - powiedziała.
- Wiem, że są tacy wśród byłych specjalistów od bezpieczeństwa narodowego, którzy mówią, jak bardzo Ameryka osłabła po czterech latach administracji Trumpa. Ważne jest zatem, żeby wszystko, co robimy, służyło potwierdzaniu naszej siły, ale w sposób promujący wartości demokratyczne. Nie chcemy potwierdzać naszej siły, aby po prostu być silni. Nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby reprezentować mocne, amerykańskie wartości i aby inne kraje miały również ku temu sposobność - mówiła dalej.
Była też pytana, czy Ukrainie i Rosji jest obecnie potrzebny przełom w ich relacjach, czegoś na wzór porozumienia między Izraelem i Egiptem z Camp David z 1978 roku.
Odparła, że "problemem obecnie jest to, że każdy jest w swoim narożniku". - Mogą pojawiać się jakieś wysiłki dyplomatyczne, ale mówimy tu o Putinie. Mówimy o człowieku, który być może wykorzystał okazję za czasów Trumpa, a gdy rozmawiał z nim Joe Biden, miał wrażenie, że jest poddawany próbie. Tak mówi prezydent. Nie widzę tu możliwości na powtórkę porozumienia z Camp David dla USA, Rosji i Ukrainy. Myślę, że sprawy zaszły za daleko - oceniła.
Do kobiet: znajcie swoją wartość i zacznijcie o niej mówić
Mika Brzezinski odniosła się także do obecnej sytuacji kobiet, między innymi w związku z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku, który zdecydował o niemal całkowitym zakazie aborcji, co doprowadziło do masowych protestów.
Mówiła o tym, dlaczego kobiety muszą nadal walczyć o swoje prawa. Przyznała, że ona sama "robi to codziennie".
- Mam platformę w Stanach nazywającą się "Know your value" - "Znaj swoją wartość". Ona uczy kobiety, na czym polega ich wartość, jak ją oceniać i jak ją efektywnie komunikować. Choć jest wiele czynników zewnętrznych wpływających na naszą możliwość otrzymywania równej płacy czy na prawo do naszego własnego ciała, są również elementy tego równania, które możemy kontrolować - dodała.
- Na mojej platformie skupiam się na tym, żeby pokazać kobietom, jak same mogą się efektywnie komunikować. Te umiejętności, które mamy ty czy ja, dla większości kobiet są trudne. Nie otrzymują takiej samej płacy jak ich koledzy, mężczyźni. Nie czują się równie ważne jak mężczyźni. Nie czują się włączone w tym samym stopniu. Ale częścią równania, na którą mogą wpływać, jest nauczenie się efektywnej komunikacji, aby zaczęto je doceniać. Mogą dostawać większe pensje. Pracuję na rzecz uczenia kobiet takich umiejętności i technik, aby więcej kobiet dochodziło na sam szczyt we wszystkich branżach - kontynuowała.
- Gdy więcej kobiet będzie startowało w wyborach na różne stanowiska (to w Stanach już się dzieje, padają rekordy), więcej kobiet będzie w zarządach, więcej kobiet będzie u steru, moim zdaniem to zmieni to równanie - stwierdziła rozmówczyni TVN24.
- Znajcie swoją wartość i zacznijcie o niej mówić. Każdego dnia. Angażujcie się w politykę, angażujcie się w pracę. Macie na to dużo czasu - zaapelowała do kobiet w Polsce.
- Mam takie wydarzenie w Abu Zabi z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet we współpracy z "Forbesem", w którym celebrujemy kobiety powyżej 50-tki, 60-tki, 70-tki, 80-tki, 90-tki, które właśnie w tym wieku osiągają szczyt swojej kariery. Więc macie czas - na pracę, na wywarcie jakiegoś wpływu na świat. Nie trzeba się spinać, nie trzeba się spieszyć, trzeba się skupić, a z czasem znajdziecie swój moment, dzięki któremu będziecie mogły zaistnieć. Ale macie na to o wiele więcej czasu, niż wam się wydaje - powiedziała.
Mika Brzezinski: gdy wolne media przestają funkcjonować, wszystko zaczyna się sypać
Na koniec rozmowy Mika Brzezinski mówiła o roli wolnych i niezależnych mediów. Została zapytana o to w kontekście jej dziennikarskich doświadczeń, między innymi z byłym prezydentem USA Donaldem Trumpem.
Powiedziała, że "trudno jest prowadzić debatę, jak nie ma w niej prawdy i faktów". - Media to powinno być prawdziwe, wolne dziennikarstwo. Nie Facebook, nie media społecznościowe, nie może być ono kontrolowane przez rząd, bo nie jest wtedy obiektywne. Jest to podstawowy wyznacznik dobrze funkcjonującego społeczeństwa. Modlę się, żeby Polska nie zeszła z tej drogi. Wiem, że jest to wyzwanie, wiem, że to coś, nad czym będzie pracował mój brat, w sumie to nie do mnie należy mówienie o tym. Ale mogę powiedzieć, że głęboko w to wierzę, bo gdy wolne media przestają funkcjonować, wszystko zaczyna się sypać - dodała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24