Destabilizacja granic. Paweł Łatuszka: Łukaszenkę i jego reżim należy uznać za międzynarodowy terroryzm

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO

W ostatnim czasie znacznie zwiększyła się liczba migrantów, którzy próbują nielegalnie dostać się z Białorusi do Polski oraz na Litwę. Białoruski dziennikarz opozycyjnego kanału Nexta Tadeusz Giczan zauważa, że to efekt zorganizowanych działań Mińska, prowadzonych pod kryptonimem "Śluza". Jak pisze na swoim blogu, Białoruś już 10 lat temu opracowała realizowaną obecnie akcję sprowadzania migrantów na granice z państwami Unii Europejskiej. 

M.in. o operacji "Śluza" rozmawiali w "Faktach po Faktach" w TVN24 Agnieszka Romaszewska-Guzy, dyrektorka TV Biełsat oraz Paweł Łatuszka, białoruski opozycjonista, były minister kultury Białorusi, a także były ambasador Białorusi w Polsce.  

- Nie jestem w stanie powiedzieć, jak ta operacja wygląda dzisiaj, bo nie mamy na ten temat informacji. Ale wiemy o tym, jak była zaplanowana. Jej pierwszym etapem było zaprzestanie zatrzymywania nielegalnych migrantów, którzy zmierzali już wcześniej w kierunku granicy litewskiej, polskiej i łotewskiej - mówiła Romaszewska-Guzy. - Następnie administracja prezydenta (Łukaszenki - red.) zajmowała się organizacją przemytu, turystyki migracyjnej, zachęcaniem ludzi, żeby przyjeżdżali, a "my wam pomożemy" - mówiła dalej.

Paweł Łatuszka powiedział z kolei, że z informacji, jaką ma od wysoko postawionych oficerów służb specjalnych Białorusi, wynika, że prowadzona jest operacja specjalna, która ma na celu zemstę się na UE za wprowadzone na ten kraj sankcje.

Mówił, że operacja została zorganizowana przez Alaksandra Łukaszenkę, a koordynował ją jego syn Wiktor. - Organizowane było przerzucanie potencjalnych nielegalnych migrantów na terytorium Białorusi, a później przerzucenie ich do granicy - opisywał. Mówił, że w operacji brało udział "KGB, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Białorusi i specjalny pododdział białoruskiej Straży Granicznej".

- Cel jest osiągnięty. Tak naprawdę (Łukaszenka - red.) chciał wywołać kryzys na granicach UE. Widoczny jest na Litwie, na Łotwie i teraz na granicy z Polską - kontynuował.

Jak mówił dalej Łatuszka, prezydent Białorusi poprzez tę operację "chciał również wywołać kryzys wewnętrzny w Unii Europejskiej".

Goście "Faktów po Faktach" dyskutowali również o tym, w jaki sposób można powstrzymać reżim w realizacji jego celów i rozwiązać kryzys migracyjny.

- Jeżeli Łukaszenka osiąga swoje cele, to w jaki sposób powinna zareagować Unia Europejska i kraje, których to dotyczy? - pytał Łatuszka.

Zdaniem białoruskiego opozycjonisty "trzeba uznać Łukaszenkę i jego reżim za międzynarodowy terroryzm". - To leży w gestii Polski, Litwy, Łotwy, jak i również innych krajów Unii Europejskiej, które mogłyby wszcząć procedury narodowe, a później postawić to pytanie w Brukseli - mówił dalej.

Wyliczał, że liczne działania białoruskiego reżimu, jak represje, przetrzymywania więźniów politycznych, a nawet morderstwa, to "przestępstwa przeciwko człowieczeństwu".

O tym, jak na działania reżimu Łukaszenki powinna odpowiedzieć społeczność międzynarodowa, mówiła także Agnieszka Romaszewska-Guzy. Powiedziała, że "teraz zaczęły być rozpatrywane kolejne transze sankcji". - Powinny zostać wprowadzone jak najszybciej. Nie ma co się patyczkować - zwróciła uwagę. Dodała, że "nacisk międzynarodowy jest tutaj bardzo istotny".