64. miesięcznica katastrofy smoleńskiej odbyła się kilka dni po objęciu urzędu prezydenta przez Andrzeja Dudy. Tym razem nie było egzorcyzmów ani wypędzania zła z Pałacu Prezydenckiego. Było natomiast wezwanie do mobilizacji przed nadchodzącymi wyborami parlamentarnymi. ("Fakty" TVN)
Jarosław Kaczyński dziesiątego dnia miesiąca pojawił się przed Pałacem Prezydenckim, by uczcić tzw. miesięcznicę katastrofy smoleńskiej. Tym razem jednak - co sam podkreślał w swoim przemówieniu - pałac miał już nowego lokatora, Andrzeja Dudę.
- Cieszymy się, mamy dzisiaj dni radości - skomentował tę zmianę prezes PiS. Tym razem nie było egzorcyzmów i wyganiania zła z Pałacu Prezydenckiego. W tej intencji zdarzało się wcześniej modlić ks. Stanisławowi Małkowskiemu.
Kaczyński skupił się na mobilizacji zwolenników przed październikowymi wyborami parlamentarnymi.
- Oczywiście, będziemy głosować na Prawo i Sprawiedliwość, ponieważ jest to głos za zmianą - zapewniał w rozmowie z "Faktami" TVN jeden z uczestników miesięcznicy.
- Ponad 2 mln ludzi wyjechało z Polski. To efekt identyczny jakby na Warszawę spadła dwukrotnie bomba atomowa, zniszczone zostało totalnie całe miasto. Taki jest efekt ekonomiczny rządów Tuska. Dopuszczanie tej ekipy do dalszych rządów byłoby doprowadzeniem Polski do rozbiorów - wyjaśniał inny.
W czasie miesięcznicy tradycyjnie odśpiewano "Boże, coś Polskę" w wersji z czasów okupacji i PRL: z wersem "Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie".
"Absurdalna sytuacja"
Mobilizowanie wyborców przy okazji obchodzenia kolejnych miesięcznic krytykują przedstawiciele innych partii politycznych.
- Wykorzystywanie katastrofy smoleńskiej to jest ciągły serial, trwający od wielu lat - ocenia w rozmowie z "Faktami" TVN Jakub Rutnicki (PO).
- Absurdalna sytuacja, rodzaj pewnej religii smoleńskiej, z którą mamy do czynienia. Ani prezydent jako głowa państwa, ani żaden inny poważny polityk nie powinien się z takimi pseudoreligijnymi ruchami identyfikować - dodaje Janusz Palikot (Twój Ruch).
Autor: kg\mtom / Źródło: "Fakty" TVN