Prezydencki samolot nie miał prawa lecieć z zamiarem lądowania w Smoleńsku, bo brakowało jasnych procedur, a tych istniejących nie przestrzegano - wynikało z raportu Najwyższej Izby Kontroli opublikowanego dwa lata po katastrofie. Kontrolerzy zalecili wtedy opracowanie koncepcji bezpiecznego transportu najważniejszych osób w państwie i uchwalenia jej założeń w formie ustawy. Do tej pory dokument jednak nie powstał.
NIK w raporcie stwierdził, że wyjazdy najważniejszych osób w państwie, korzystających z lotnictwa transportowego Sił Zbrojnych RP były organizowane w latach 2005-2010 w sposób, który nie gwarantował należytego poziomu bezpieczeństwa. Stwierdzono, że w Polsce nie istniał spójny system procedur dotyczący wyjazdów VIP-ów.
Według NIK, instytucje nie miały precyzyjnie wyznaczonych zadań, zasad współpracy, ani zakresów odpowiedzialności. "W praktyce prowadziło to do stosowania różnych rozwiązań w oparciu o uznaniowość, improwizację i odmienne interpretowanie niespójnych i nieprecyzyjnych przepisów" - zaznaczono.
Stwierdzono także, że lot 10 kwietnia w ogóle nie powinien się odbyć, bo lotnisko Siewiernyj nie istniało w rejestrze lotnisk, w związku z czym traktowane było jako nieczynne.
Są wnioski, ale bez reakcji
W pokontrolnych wnioskach zalecono opracowanie docelowej koncepcji sprawnego i bezpiecznego transportu dla VIP i w oparciu o nią uchwalenie ustawy z precyzyjnym wskazaniem zadań i zakresów odpowiedzialności, wskazanie podmiotu odpowiedzialnego za organizację takich wizyt i opisanie zasad ochrony VIP.
Ani koncepcja, ani ustawa nigdy nie powstała.
Jak podaje RMF FM, koncepcję próbował stworzyć szef BBN Stanisław Koziej, była ona nawet prezentowana na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, ale słuch o niej zaginął.
Sprawą zajmował się także w sejmowej komisji spraw wewnętrznych i administracji Marek Biernacki, ale został ministrem i prace nad dokumentem porzucił. Co najmniej od kilkunastu miesięcy w obecnej komisji nikt nie słyszał o żadnym nowym projekcie - informuje RMF FM.
Transport VIP-ów
Po katastrofie smoleńskiej i rozformowaniu pułku specjalnego, który przewoził VIP-y, w gestii wojska pozostaje transport osób na najwyższych stanowiskach w państwie śmigłowcami. Należą one do 1. Bazy Lotnictwa Transportowego, utworzonej w miejsce 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego.
Transport na większe odległości odbywa się dwoma samolotami Embraer czarterowanymi od PLL LOT. Tam, gdzie niemożliwe jest użycie transportu cywilnego (np. w rejonie działań wojennych, jak w Afganistanie), wojsko przewozi oficjalne delegacje swoimi samolotami transportowymi.
Docelowo potrzeby transportu powietrznego najwyższych władz mają zaspokajać samoloty będące własnością wojska i mogące służyć – dzięki specjalnym systemom łączności – jako latające centra kierowania państwem w razie kryzysu. Zdaniem prezydenta Bronisława Komorowskiego decyzja o zakupie powinna zapaść po najbliższych wyborach parlamentarnych i prezydenckich.
Autor: pk//tka / Źródło: RMF FM, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia CC BY SA | Foma