Na gruzach zawalonego budynku fabryk odzieżowych Rana Plaza w Bangladeszu odnaleziono metki polskiej marki odzieżowej Cropp, należącej do spółki LPP. W katastrofie, do której doszło miesiąc temu, zginęło ponad tysiąc pracowników szyjących ubrania znanych marek.
O odnalezieniu metek w ruinach poinformowała Clean Clothes Polska, koalicja organizacji działających na rzecz poprawy warunków pracy w globalnym przemyśle odzieżowym. Zdjęcia metek Cropp w gruzowisku zamieścił czeski portal idnes.cz.
LPP, które jest producentem takich marek jak Cropp, Reserved, House, Mohito i Sinsay, w komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej przyznaje, że część odzieży marki Cropp była produkowana w fabryce, której siedziba mieściła się w budynku Rana Plaza.
"Odnalezione na miejscu katastrofy przywieszki Cropp, (...) prawdopodobnie były przygotowane dla mającej nastąpić w maju produkcji kolejnej partii towaru" - wyjaśnia LPP.
Jednocześnie podkreśla, że w Rana Plaza produkowano jedynie ułamek - 0,6 proc. całości zamówień na 2013 r. złożonych przez LPP w Bangladeszu. Firma zaznacza też, że produkcję w budynku ulokował jeden ze współpracujących z LPP agentów.
LPP informuje, że nie posiada własnych zakładów produkcyjnych i wytwarzanie odzieży zleca niezależnym producentom. Według komunikatu firmy, w Bangladeszu powstaje ok. 19 procent oferty. "Współpraca z producentami odbywa się poprzez agentów lokujących produkcję w różnych fabrykach" - wyjaśnia firma.
Porozumienie ws. poprawy bezpieczeństwa
W połowie maja 31 zachodnich marek produkujących w Bangladeszu podpisało porozumienie ws. bezpieczeństwa w fabrykach odzieży. Wśród sygnatariuszy porozumienia są: włoska firma Benetton, hiszpańska Inditex (Zara), brytyjski Marks and Spencer, szwedzki H&M i francuski Carrefour. Na liście są też m.in. podpisy przedstawicieli amerykańskiej PVH (Tommy Hilfiger i Calvin Klein), C&A, niemieckiej Tchibo, a także Tesco, Mango, Aldiego, New Look, Mothercare, Sainsbury's, Esprit, Next, Lidla.
Clean Clothes Polska zarzuca LPP, że w przeciwieństwie do zachodnich konkurentów nie podejmuje widocznych działań na rzecz społecznej odpowiedzialności za warunki pracy w swoich łańcuchach dostaw. - Ta straszna katastrofa powinna stanowić ostateczny impuls dla LPP S.A., aby w końcu wziąć odpowiedzialność za zdrowie i życie pracowników w krajach takich jak Bangladesz. Fakt, że LPP S.A. nie wie albo nie chce wiedzieć, jakim fabrykom zleca produkcję może świadczyć o braku odpowiedzialności i transparentności tej firmy – mówi Maria Huma, koordynatorka Clean Clothes Polska.
LPP w swoim oświadczeniu podkreśla, że kontrola warunków funkcjonowania fabryk w Bangladeszu jest bardzo trudna. "Od kilku miesięcy nasilają się w tym kraju zamieszki. Z powodu obaw o bezpieczeństwo pracowników, LPP nie wysyła swoich kupców do tego kraju. W tej sytuacji bardzo ważna jest inicjatywa największych światowych firm branży odzieżowej, które zawarły porozumienie dotyczące ochrony przeciwpożarowej oraz bezpieczeństwa budynków w Bangladeszu. Pomimo tego, że firmy te są wielokrotnie większe od LPP, badamy możliwość przystąpienia do tego porozumienia, które mamy nadzieję da szanse na unikanie tragedii podobnych do tej, która miała miejsce w budynku Rana Plaza" - wyjaśnia zarząd firmy.
Budynek złożył sie jak domek z kart
24 kwietnia na przedmieściach Dhaki zawalił się ośmiokondygnacyjny budynek Rana Plaza, gdzie mieściły się zakłady odzieżowe i centrum handlowe. Zanim doszło do katastrofy, robotnicy na próżno sygnalizowali, że w starzejącym się budynku widać pęknięcia. Według świadków, katastrofa nastąpiła błyskawicznie, a gmach złożył się jak domek z kart. Bangladesz jest jednym z największych światowych eksporterów odzieży. Eksport, głównie do USA i Europy, przyniósł krajowi w 2011 roku ok. 20 miliardów dolarów.
Autor: nsz/jk//bgr/k / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Zbyněk Hrbata