Prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie utrudniania przez Elżbietę Witek kontroli w sprawie rządowego programu Polskie Szwalnie. Najwyższa Izba Kontroli złożyła zażalenie na tę decyzję - przekazał tvn24.pl rzecznik NIK Łukasz Pawelski. Marszałek Sejmu trzykrotnie nie stawiła się na wezwanie.
Najwyższa Izba Kontroli wzywała trzykrotnie Elżbietę Witek w związku z prowadzoną przez delegaturę w Szczecinie kontrolą, dotyczącą programu Polskie Szwalnie, który miał zapewnić dostępność maseczek ochronnych podczas pandemii.
Jak przekazał tvn24.pl rzecznik NIK Łukasz Pawelski, marszałek nie stawiła się na żadne wezwanie na posiedzenia, ani 19 stycznia, ani 16 lutego, ani 25 lutego "pomimo skuteczności doręczenia wezwań". "Na skutek niestawiennictwa i braku usprawiedliwienia nieobecności" na marszałek Witek została nałożona trzykrotna kara finansowa (za każde niestawiennictwo) w wysokości 3010 złotych.
Pawelski poinformował, że od wszystkich trzech postanowień o nałożeniu kary wniesione zostały zażalenia i "po ich rozpoznaniu postanowienia o nałożeniu kary finansowej zostały utrzymane w mocy". "Dwie sprawy zostały zaskarżone do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Najwyższa Izba Kontroli złożyła odpowiedź na skargi. Pani Marszałek złożyła także we wszystkich trzech przypadkach zażalenia do zespołu kontrolerskiego" - dodał.
Prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania, NIK złożyła zażalenie
Rzecznik NIK przekazał, że 15 kwietnia "zostało również złożone zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Panią Witek [ vide art. 98 ustawy o NIK w zw. z art. 12 kk] polegającego na utrudnieniu kontroli".
Kto osobie uprawnionej do kontroli, o której mowa w niniejszej ustawie, lub osobie przybranej jej do pomocy udaremnia lub utrudnia wykonanie czynności służbowej, w szczególności przez nieprzedstawienie do kontroli dokumentów lub materiałów, nie informuje bądź niezgodnie z prawdą informuje o wykonaniu wniosków pokontrolnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3.
"Prokuratura Okręgowa w Warszawie postanowieniem z dnia 18 maja br. odmówiła wszczęcia postępowania w odpowiedzi na co Najwyższa Izba Kontroli złożyła stosowne zażalenie" - dodał.
Pawelski oświadczył, że NIK "nie komentuje decyzji prokuratury oraz treści jej uzasadnienia". "Wszelkie pozostałe szczegóły dotyczące okoliczności objętych treścią zawiadomienia objęte są tajemnicą postępowania przygotowawczego (postanowienie prokuratury nie jest prawomocne)" - dodał.
Jako pierwsze o odmowie wszczęcia postępowania poinformowało we wtorek radio RMF FM. Stacja podała, że uzasadnienie jest "dość karkołomne".
Z pytaniem o uzasadnienie decyzji zwróciliśmy się we wtorek do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jej rzecznik Aleksandra Skrzyniarz następnego dnia krótko odpowiedziała, tłumacząc że na podstawie zgromadzonego materiału stwierdzono, że w sprawie "nie zostały wypełnione znamiona czynu zabronionego", a "to z kolei uniemożliwia zainicjowanie postępowania przygotowawczego w sprawie".
Elżbieta Witek nie stawiła się przed NIK
W drugiej połowie stycznia marszałek Sejmu Elżbieta Witek mówiła, że nie otrzymała zaproszenia do Najwyższej Izby Kontroli.
W związku z drugim wezwaniem Witek wydała oświadczenie. Jak napisała, "godząc się na wezwanie Marszałka Sejmu przez NIK naruszyłabym przepisy rangi ustawowej i konstytucyjnej, w tym konstytucyjną zasadę podległości NIK wobec Sejmu". "Stojąc na straży praw i godności Sejmu RP, nie mogę się na to zgodzić" - zaznaczyła marszałek Sejmu.
"Mając poważne wątpliwości co do prawidłowości działań NIK pod kierownictwem Mariana Banasia, zleciłam przygotowanie opinii prawnych przez Kancelarię Sejmu oraz cenionych ekspertów zewnętrznych. Podjęłam też decyzję o ich opublikowaniu. Wszystkie opinie wskazują na niedopuszczalność wezwania Marszałka Sejmu w charakterze świadka w postępowaniu toczącym się przed NIK" - oświadczyła wówczas Witek.
Nieprawidłowości w programie Polskie Szwalnie. Ustalenia "Superwizjera"
We wrześniu reporter "Superwizjera" TVN pokazał, że efektem programu Polskie Szwalnie było kilkadziesiąt milionów bezużytecznych maseczek zalegających w magazynach, nieczynna rządowa fabryka w Stalowej Woli, w której przeterminował się kupiony za 50 milionów złotych materiał medyczny, a także tajne i intratne kontrakty z dwiema firmami mającymi ratować rządową produkcję. Z działań Agencji Rozwoju Przemysłu (która realizowała program) wyłonił się obraz niekompetencji i marnotrawienia dziesiątek, jeśli nie setek milionów złotych z publicznych środków.
Praca nad reportażem "Jak rząd szył maseczki" trwała ponad rok głównie dlatego, że Agencja Rozwoju Przemysłu broniła dostępu do informacji, które z założenia powinny być jawne. Przedstawiciele ARP nie udostępnili bowiem dziennikarzom żadnej dokumentacji dotyczącej programu Polskie Szwalnie, nie chcieli też wypowiedzieć się przed kamerą. Przesłane pytania zostały w większości zignorowane, a otrzymane szczątkowe odpowiedzi pełne były niedopowiedzeń i rodziły jeszcze więcej wątpliwości.
Afera mailowa: marszałek Sejmu miała lobbować za firmą
Z informacji dziennikarzy wynika, że NIK chce zbadać program po wycieku maili z początku grudnia ubiegłego roku. Chodzi o korespondencję, która miała pochodzić z czasów początku epidemii COVID-19 w Polsce, czyli marca 2020 roku. Z ujawnionych maili wynika, że Dworczyk miał otrzymać numery telefonów do właścicielki firmy Modesta, która "chce być bezpośrednim dostawcą maseczek".
Markę miała polecić Elżbieta Witek - wynika z opublikowanych maili. Modesta znalazła się wśród siedmiu spółek w programie Polskie Szwalnie, w którym brały udział m.in takie duże firmy jak 4F i LPP.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP