Ulicami Warszawy przeszedł w czwartek marsz narodowców. W jego trakcie spalona została niemiecka flaga oraz zdjęcie byłego premiera Donalda Tuska. - Niezależnie od tej analizy prawnej, która będzie dokonana wspólnie z prokuraturą, takie czyny nie powinny mieć miejsca - ocenił w rozmowie z TVN24 rzecznik Komendanta Głównego Policji inspektor Mariusz Ciarka. Jego zdaniem incydenty takie są "moralnie naganne".
W czwartek przez Warszawę przeszedł marsz narodowców, który w tym roku miał charakter państwowy. - Ten marsz zaliczał się do najbezpieczniejszych, które odbywały się od lat - ocenił po zakończeniu zgromadzenia rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkomisarz Sylwester Marczak. - Nic nas praktycznie nie zaskoczyło, jeśli chodzi o wydarzenia, które budziły najwięcej emocji. Ciężko doszukiwać się przypadków negatywnych na całej trasie marszu - zaznaczył.
Rzecznik policji o marszu narodowców w Warszawie
Inspektor Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji, pytany był w TVN24 o przebieg czwartkowego marszu. - W naszej ocenie, a zabezpieczaliśmy wczoraj - nie tylko w Warszawie - kilkaset różnego rodzaju uroczystości, one przebiegły bezpiecznie, bez żadnych poważniejszych incydentów. Nie otrzymaliśmy ani jednego zgłoszenia czy nie wypatrzyliśmy takiego zdarzenia, które miałoby bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia czy życia, a to jest dla nas najważniejsze - powiedział.
Jak mówił, jeszcze przed początkiem marszu policja zatrzymała kilka osób "głównie za posiadanie narkotyków". - Nie było osób zatrzymanych w związku ze zbiorowym zakłóceniem porządku publicznego czy zniszczeniem mienia, czy innymi czynami o charakterze chuligańskim - zaznaczył.
Spalona flaga Niemiec i zdjęcie Donalda Tuska. Ciarka: moralnie naganne
Inspektor Ciarka pytany był także o zarejestrowane i opublikowane w mediach społecznościowych incydenty z marszu, jak podpalenie niemieckiej flagi oraz zdjęcia Donalda Tuska. - Takie incydenty są natychmiast przez nas analizowane, wdrażana jest procedura mająca na celu dokonanie oceny pod kątem naruszenia prawa i ewentualnego wyciągnięcia konsekwencji - wyjaśnił.
- Niezależnie od tej analizy prawnej, która będzie dokonana wspólnie z prokuraturą, takie czyny nie powinny mieć miejsca. Mimo iż całość uroczystości określam jako przebiegającą bezpiecznie (…), to można już je potępić, że nie powinny mieć miejsca - zwrócił uwagę.
- O ile mogę powiedzieć, że takie zdarzenia są moralnie naganne, to musimy opierać się na znamionach, czy to przestępstwa, czy wykroczenia - dodał. - Nie ulega wątpliwości, że w zakresie cywilno-prawnym, a więc naruszenie dóbr pana premiera Donalda Tuska, jak najbardziej miało miejsce i w tym zakresie może on podejmować kroki prawne, natomiast my dokonujemy jeszcze tej analizy prawno-karnej - zaznaczył rzecznik Komendy Głównej Policji.
"Tam zaczęła się robić sytuacja niebezpieczna"
Inspektor Ciarka był również pytany o usunięcie siłą przez policję kontrmanifestantów, którzy protestowali na trasie marszu narodowców. Przedstawiciel Obywateli RP Wojciech Kinasiewicz ocenił, że policjanci byli "wyjątkowo brutalni". - Tam były skierowane kamery, byli ludzie, którzy nagrywali to zdarzenie. Na chwilę obecną nie widziałem sytuacji, żeby ktoś kogoś poturbował. Nazwałbym te sytuację ewakuacją. Dla nas najważniejsze jest bezpieczeństwo, a jednym z pierwszych punktów określonych w naszych przepisach jest ochrona życia i zdrowia - tłumaczył.
- Tam zaczęła się robić sytuacja niebezpieczna. Osoby, które tam przebywały, wchodziły w tłum i próbowały zaczepiać inne osoby. W pewnym momencie mogłoby dojść do eskalacji nagannych zachowań, dlatego zdecydowaliśmy się - tylko ze względów bezpieczeństwa, by chronić życie i zdrowie tych ludzi - ewakuować ich w bezpieczne miejsce - powiedział w TVN24 rzecznik komendanta głównego policji.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Tita / Twitter