Sejm zakończył rozpatrywanie wniosku o uchylenie immunitetu posłowi PiS Mariuszowi Błaszczakowi, które odbyło się w trybie tajnym. Głosowanie w tej sprawie ma się odbyć po południu.
W środę poseł PiS i były szef MON Mariusz Błaszczak nie przyszedł na posiedzenie sejmowej komisji regulaminowej, która zarekomendowała uchylenie mu immunitetu. Błaszczak nieobecność na komisji regulaminowej wytłumaczył dziennikarzom "innymi zajęcia w klubie parlamentarnym". Dodał, że choć wniosek go dotyczy, to jego zdaniem "wyrok już został wydany", a "oni już zdecydowali".
Do sprawy posłowie wrócili w czwartek. Sejm wznowił obrady po godzinie 9. Izba zdecydowała o ich utajnieniu na czas rozpatrzenia wniosku o uchylenie immunitetu Błaszczakowi. O utajnienie obrad zawnioskowało Prezydium Sejmu.
Rozpatrzenie wniosku miało pierwotnie potrwać pół godziny - do 9.30, jednak punkt ten nieco się przedłużył i posłowie zaczęli opuszczać salę plenarną przed godziną 10. Kancelaria Sejmu poinformowała, że głosowanie w sprawie immunitetu Błaszczaka odbędzie się w bloku głosowań, który ma się zacząć o godzinie 15.30.
CZYTAJ WIĘCEJ: Błaszczak ujawnił plany wojskowe
Błaszczak: miałem prawo do tego, żeby odtajnić archiwalne materiały.
Były szef MON przed rozpoczęciem obrad zorganizował konferencję prasową przed gmachem Sejmu. Towarzyszyli mu liczni parlamentarzyści PiS. - Za chwilę będziemy świadkami hucpy w polskim Sejmie, polegającej na tym, że pod zasłoną tajemnicy będzie omawiana sprawa uchylenia mojego immunitetu - stwierdził Błaszczak. Jak dodał, do praktyki polskiej wracają procesy natury politycznej, związanej z zaangażowaniem wymiaru sprawiedliwości w walkę polityczną.
- Jako minister obrony narodowej miałem prawo do tego, żeby odtajnić archiwalne materiały. Wręcz powiem, że miałem obowiązek wobec mieszkańców Polski wschodniej - oświadczył. Jak dodał, jego decyzja nie wywołała żadnej szkody. - Wręcz przeciwnie, stało się to z pożytkiem dla bezpieczeństwa naszej ojczyzny, gdyż mieszkańcy Polski wschodniej mogą czuć się bezpieczniej, kiedy PiS rządząc zmieniło plany obronne, teraz gdy każdy skrawek polskiej ziemi jest broniony przez żołnierzy Wojska Polskiego - zaznaczył polityk. - Dlaczego zasłaniają się tajemnicą? - pytał polityk PiS odnosząc się do tego, że obrady są niejawne. - Po pierwsze dlatego, że to jest dla nich kompromitujące, co zrobili w 2011 roku, oddając prawie pół Polski pod okupację rosyjską, jeżeli doszłoby do ataku rosyjskiego na nasz kraj. Po drugie, trzeba rozważyć tezę, że być może oni chcą wrócić do tych planów, dlatego skrywają się za tą tajemnicą - powiedział szef klubu PiS. Dodał, że jego wniosek, aby obrady były jawne został odrzucony. - My nie składamy broni, będziemy pilnować Polski, każdy reżim kiedyś padnie. Ten, który dziś Polską rządzi padnie szybciej, niż później, bo źle rządzi - ocenił polityk, zwracając uwagę na sondażowe notowania rządu. Błaszczak dziękował też obecnym na konferencji parlamentarzystom PiS za wsparcie.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia wyjaśnił w środę rano, że decyzja o tajności obrad nie jest kwestią statusu dokumentu pokazanego przez Błaszczaka, a samego wniosku w sprawie zarzutów, który ma klauzulę tajne. - Nikt tej klauzuli nie zdjął, w związku z powyższym w trybie tajnym - jak rozumiem, bo to decyzja izby - będziemy się tym jutro zajmować - dodał.
Błaszczak ujawnił plany wojskowe
5 lutego prokurator generalny Adam Bodnar przekazał do Sejmu "wniosek o uchylenie immunitetu posłowi PiS i byłemu ministrowi obrony Mariuszowi Błaszczakowi w sprawie ujawnienia planów wojskowych podczas kampanii wyborczej jesienią 2023 roku".
Dokument szczegółowo opisywał sposób, w jaki przed ewentualnym atakiem Rosji miało nas bronić wojsko. Jesienią 2023 roku w czasie kampanii wyborczej do parlamentu część planu została odtajniona i wykorzystana do formułowania zarzutów wobec ówczesnej opozycji, że ta chciała oddać agresorowi część Polski na wschód od linii Wisły.
Podczas konferencji na początku lutego Błaszczak zapowiedział, że nie zrzeknie się immunitetu poselskiego. Tłumaczył wówczas, że będzie chciał przedstawić w Sejmie stanowisko ws. stawianych mu zarzutów. Przekonywał, że kiedy ujawnił on dokumenty, nie były już objęte tajemnicą i miały charakter historyczny. Dodał, że obowiązywały one w czasie rządów koalicji PO-PSL. Błaszczak przekonywał też, że przekazanie tych informacji "było z korzyścią dla Polaków mieszkających na wschód od Wisły". Zadeklarował, że podjąłby jeszcze raz taką samą decyzję ws. odtajnienia dokumentów.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Marcin Obara/PAP/EPA