Prokuratura chce postawić Marianowi Banasiowi, prezesowi Najwyższej Izby Kontroli, kilkanaście zarzutów, w tym podania nieprawdy w oświadczeniach majątkowych i deklaracjach podatkowych za lata 2015-2020. Choć w sierpniu 2019 roku Centralne Biuro Antykorupcyjne było w trakcie kontroli oświadczeń Banasia, został on wówczas, jako kandydat Prawa i Sprawiedliwości, powołany na stanowisko szefa NIK. O tym, że Banaś jest "uczciwy" i "kryształowy" politycy PiS zapewniali nawet po reportażu "Superwizjera", w którym podniesiono wątpliwości co do oświadczeń majątkowych i interesów prezesa NIK. Dopiero po kilku tygodniach zmienili narrację.
Prokuratura Krajowa poinformowała w piątek, że prokurator generalny wystąpił do marszałek Sejmu Elżbiety Witek o zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia. Przekazano, że prokuratura zamierza postawić mu "kilkanaście zarzutów, w tym podania nieprawdy w oświadczeniach majątkowych i deklaracjach podatkowych". Wśród ustaleń śledczych jest to, że Banaś "zaniżył wartość posiadanych zasobów finansowych w każdym z 10 oświadczeń majątkowych skontrolowanych przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, które składał w okresie od listopada 2015 r. do sierpnia 2019 r. jako szef Służby Celnej, szef Krajowej Administracji Skarbowej, minister finansów i prezes Najwyższej Izby Kontroli". Prokuratura zamierza postawić prezesowi NIK również zarzut przestępstwa skarbowego polegającego "na zaniżaniu w deklaracjach podatkowych za lata 2015-2020 przychodów z dzierżawy kamienicy w Krakowie".
Banaś powołany na szefa NIK już po wszczęciu kontroli CBA
Według informacji "Faktów" już w listopadzie 2018 roku w Ministerstwie Finansów zaczęły krążyć informacje o problemach z majątkiem Mariana Banasia. 7 grudnia 2018 roku była sekretarz stanu w Ministerstwie Finansów i posłanka PO Izabela Leszczyna zapytała w piśmie koordynatora służb specjalnych o "nieścisłości w oświadczeniach majątkowych szefa KAS" i czy CBA z tym cokolwiek robi. - Człowiek... no, o podejrzanej uczciwości - tak mówiła wówczas Leszczyna o Marianie Banasiu. Po miesiącu, 10 stycznia 2019 roku, posłanka PO dostała lakoniczną odpowiedź Mariusza Kamińskiego, że "CBA prowadzi analizę przedkontrolną".
Centralne Biuro Antykorupcyjne prowadziło kontrolę oświadczeń majątkowych Banasia od 16 kwietnia do października 2019 roku. Postępowanie obejmowało dokumenty złożone w latach 2015-2019, gdy Banaś był kolejno wiceministrem i ministrem finansów. Na początku czerwca, czyli już po wszczęciu kontroli, Banaś został awansowany z szefa Krajowej Izby Skarbowej na ministra finansów. Prowadzone dochodzenie nie przeszkodziło też Banasiowi, jako kandydatowi PiS, zostać w tym czasie wybranym przez Sejm na prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Stało się to 30 sierpnia 2019 roku.
Tego właśnie dnia, podczas debaty nad wyborem prezesa Najwyższej Izby Kontroli, marszałek Sejmu Elżbieta Witek odebrała głos posłowi Platformy Obywatelskiej Robertowi Kropiwnickiemu, gdy zapytał o wątpliwości w oświadczeniach majątkowych kandydata na szefa NIK. - Te wszystkie rzeczy powinny być naprawdę bardzo, bardzo głęboko wyjaśnione, żeby nie było żadnych wątpliwości, na kogo i w jakich okolicznościach będziemy głosować - ostrzegał wówczas Kropiwnicki.
Głosu w sprawie nie zabrał żaden z ministrów, lecz poseł PiS i ówczesny przewodniczący sejmowej Komisji do Spraw Kontroli Państwowej Wojciech Szarama. - Komisja założyła, podejmując taką, a nie inną opinię (rekomendującą wybór Mariana Banasia na szefa NIK - red.), że wszystkie czynności, które powinny przeprowadzić służby specjalne związane ze sprawdzaniem oświadczeń majątkowych kandydatów, zostały wykonane - oświadczył Szarama.
Marian Banaś siedział w czasie debaty w ławach rządowych.
Hotel z pokojami na godziny
Wątpliwości dotyczące majątku i interesów Banasia nasiliły się po emisji materiału reportera "Superwizjera" Bertolda Kittela "Pancerny Marian i pokoje na godziny" we wrześniu 2019 roku.
Dziennikarz ujawnił, że w kamienicy na krakowskim Podgórzu, należącej do Mariana Banasia, działał hotel z pokojami na godziny. Reporter "Superwizjera" spotkał tam przestępcę skazanego prawomocnym wyrokiem. Mężczyzna twierdził, że zna Mariana Banasia. Zadzwonił do niego i zwracał się na "ty".
Dopiero po emisji reportażu Banaś wydał oświadczenie w sprawie przedstawionej w reportażu kamienicy. Stwierdził, że nie jest już jej właścicielem, "nie zarządzał pokazanym w materiale hotelem", a wynajął go w przeszłości "na podstawie umowy zawartej zgodnie z prawem innej osobie". "Osoba ta prowadziła tam działalność hotelową. Obecnie nie jestem właścicielem tej nieruchomości" - mówił Banaś.
CZYTAJ: "Banaś ma świadomość, że walczy w jakimś sensie o życie". Komentuje autor reportażu o prezesie NIK
Politycy PiS twierdzili, że Banaś jest "kryształowy", potem zmienili narrację
Premier Mateusz Morawiecki pytany 24 września 2019 roku przez dziennikarzy, czy powołując w czerwcu Mariana Banasia na ministra finansów wiedział o trwającej kontroli jego oświadczeń majątkowych, odparł: - Powołując go na stanowisko ministra finansów, wiedziałem o tym, że od bodaj kwietnia, jeśli mnie pamięć nie myli, takie postępowanie jest prowadzone.
- W moim odczuciu wszystko odbyło się zgodnie z pewną procedurą, prawidłowo - dodał.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Co służby robiły w sprawie Banasia? Ziobro: reportaż ukazał się po powołaniu na prezesa NIK
Politycy PiS nawet po emisji reportażu początkowo bronili Banasia. 23 września Ryszard Czarnecki podkreślał, że Marian Banaś "jest człowiekiem uczciwym i co do tego nie ma żadnych wątpliwości". - Niczego nie ukradł, niczego złego nie zrobił, a to, co się działo w domu będącym jego własnością, było poza jego wiedzą - zapewnił eurodeputowany.
Dzień później marszałek Sejmu Elżbieta Witek oświadczyła, że zna Mariana Banasia "dosyć długo i może powiedzieć o nim w samych superlatywach", a 26 września wicepremier Jarosław Gowin zapewniał, że "Marian Banaś jest człowiekiem o takich standardach, że gdyby się pojawiły uzasadnione wątpliwości co do jego oświadczenia majątkowego, jest pewien, że poda się do dymisji".
- Nie wierzę, że Marian Banaś osobiście popełnił jakiekolwiek przestępstwo - komentował 9 października kolejny polityk obozu rządzącego, Bogdan Pęk z Prawa i Sprawiedliwości. - Być może nie dopilnował pewnych rzeczy. Znam Mariana Banasia od 30 lat i był to człowiek niezłomny - dodał.
Ówczesny marszałek Senatu Stanisław Karczewski 22 września także mówił, że zna świetnie Mariana Banasia. - Jest człowiekiem kryształowym, niezwykle uczciwym, bardzo solidnym, twardym politykiem - zapewniał.
Po kilku tygodniach politycy obozu rządzącego zaczęli się od prezesa NIK dystansować. Jan Żaryn mówił, że "sprawa prezesa NIK-u to jest sprawa wizerunkowa samego pana Banasia", a europoseł Joachim Brudziński stwierdził, że "prezes Najwyższej Izby Kontroli pracuje już na swój wizerunek". Powiedział również, że Banaś nie jest członkiem Prawa i Sprawiedliwości.
CBA zatrzymało syna Banasia
Wniosek o uchylenie immunitetu nie był jedynym działaniem służb państwowych wokół Mariana Banasia w piątek. Funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali tego dnia dyrektora Izby Administracji Skarbowej w Krakowie Tadeusza G. oraz Jakuba Banasia, syna prezesa NIK Mariana Banasia, który jest jego społecznym doradcą.
Prokuratura Regionalna w Białymstoku przekazała w piątek, że postępowanie w ramach którego dokonano zatrzymań, zostało zainicjowane przez zawiadomienia o przestępstwie złożone przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, Generalnego Inspektora Informacji Finansowej oraz grupę posłów na Sejm RP z Klubu Parlamentarnego Platforma Obywatelska – Koalicja Obywatelska.
"W początkowej fazie dotyczyło ono składania fałszywych oświadczeń majątkowych przez prezesa NIK Mariana Banasia oraz niewykazania przez niego przychodów osiąganych w związku z wynajmem krakowskiej kamienicy" - zaznaczyła prokuratura. Dodała jednocześnie, że "sukcesywnie gromadzony przez CBA i prokuraturę materiał dowodowy pozwolił na ujawnienie szeregu innych przestępstw".
Źródło: tvn24.pl, Fakty TVN, PAP