Były premier Kazimierz Marcinkiewicz uważa, że ostatnie wypowiedzi i kłótnie polityków koalicji wskazują, że "mamy do czynienia z degrengoladą, wojną i niesmacznymi atakami". - Jedynym wyjściem są wybory - stwierdza w TVN24.
Zdaniem b. premiera, w obecnej sytuacji politycy nie zajmują się tym, co najważniejsze. - Dlatego najlepszym rozwiązaniem są nowe wybory, po których część partii nie znajdzie się w Sejmie - powiedział w TVN24 Marcinkiewicz. Pytany, które partie ma na myśli, odpowiedział, że mówi o tych, które według sondaży mogą nie znaleźć się w Sejmie (m.in. są to Samoobrona i LPR-red.). - W Sejmie znalazłyby się trzy najbardziej wyraziste partie. Mogłaby wówczas powstać koalicja PO-PiS, jest na nią szansa - stwierdził.
Jego zdaniem, Platforma ma złe doświadczenia ze współrządzeniem z lewicą w Warszawie, dlatego też skieruje się w stronę koalicji z PiS. - Nie wyobrażam sobie by premierem był Tusk, a jego rzecznikiem Napieralski (sekretarz generalny SLD-red.) - mówił Marcinkiewicz.
Choć Marcinkiewicz ocenia, że obecnie nikt nie "zasypie rowu" między PiS a PO, to kampania wyborcza jeszcze zaostrzy te relacje. - Jednak po wyborach następuje chwila refleksji w jaki sposób skonsumować wynik wyborów i przełożyć go na następne cztery lata - ocenił.
Podkreślił, że jest wystarczająco dużo problemów do rozwiązania w Polsce (m.in. reforma finansów publicznych i służby zdrowia), by to ułatwiło wzajemne zapomnienie inwektyw.
Kazimierz Marcinkiewicz ma również nadzieję, że historia i Polacy ocenią rządy Jarosława Kaczyńskiego lepiej niż pokazują to obecne sondaże opinii publicznej. Według nich, są to najgorsze rządy od 18 lat.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24