Poseł PiS, były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski na pewno był już na Węgrzech przed decyzją sądu o tymczasowym areszcie - powiedział w "Jeden na jeden" w TVN24 komendant główny policji nadinspektor Marek Boroń. - Ja żadnych nacisków politycznych w tej sprawie nie miałem - zapewnił.
Obrońca Marcina Romanowskiego, mecenas Bartosz Lewandowski, przekazał w czwartek wieczorem, że rząd Węgier uwzględnił wniosek posła PiS, byłego wiceministra sprawiedliwości i "udzielił mu ochrony międzynarodowej". Informacja została potwierdzona przez szefa kancelarii premiera Węgier Viktora Orbana.
Boroń: Romanowski był już na Węgrzech przed decyzją sądu o areszcie
- Wystąpiliśmy do prokuratury, a prokuratura do sądu, o to, aby ten nakaz (ENA - red.) mógł wejść w życie, bo wiedzieliśmy, że pan poseł jest już poza granicami kraju - powiedział Agacie Adamek w "Jeden na jeden" komendant główny policji nadinspektor Marek Boroń.
Dopytywany, czy można było zrobić więcej przez ostatnie dni, by Marcin Romanowski nie zdążył wyjechać na Węgry, szef KGP odparł: - Zrobiliśmy wszystko, co do nas należało.
- W momencie, kiedy sąd podjął decyzję o zatrzymaniu i aresztowaniu (Romanowskiego - red.), policja mogła podjąć czynności. Jeżeli mówimy o państwie prawa, to realizujemy czynności w momencie, kiedy jest decyzja organu do tego uprawnionego. Takie było nasze działanie w tym przypadku - tłumaczył. Zaznaczył, że "wcześniejsze działania policji byłyby bezprawne".
Jak mówił nadinspektor, "nie wolno inwigilować osób przed decyzjami organów do tego uprawnionych". - My działamy w ramach prawa, nie przekraczamy tych granic. Każdy obywatel powinien być pewny tego, że policja jako organ ścigania nie będzie tego prawa przekraczała - powiedział Boroń.
Dodał, że przed decyzją sądu policja nie sprawdzała lokalizacji Romanowskiego, bo nie miała takiego polecenia. - My nie mogliśmy wiedzieć, jaka będzie decyzja sądu. W związku z tym nasze działania, jeżeli chodzi o zainteresowanie panem posłem, mogły być bezprawne. I wtedy wszyscy by nam zarzucali bezprawność tych działań. Policja działa w ramach prawa i tego będziemy się trzymali - powtórzył.
Dopytywany, od kiedy Marcin Romanowski był na Węgrzech, szef KGP odparł, że "na pewno był już na Węgrzech przed decyzją sądu" o aresztowaniu, która zapadła w poniedziałek 9 grudnia.
- Jesteśmy skuteczni. Wystąpiliśmy do prokuratury o wystawienie Europejskiego Nakazu Aresztowania z uwagi na to, że wiedzieliśmy podczas naszej pracy operacyjnej, że pan poseł jeździł poza granice kraju - powiedział Boroń.
Dopytywany, czy nie trzeba było wcześniej wystawić ENA, odparł, że "procedura jest taka, że na początku wystawia się list gończy i po ustaleniu, że obywatel nie przebywa na terenie kraju, można wystąpić o Europejski Nakaz Aresztowania". - Dowiedzieliśmy się, że wyjechał na Węgry przed posiedzeniem sądu - przyznał.
"Ja żadnych nacisków politycznych w tej sprawie nie miałem"
- My ustaliliśmy miejsce pobytu pana posła. Wszystkie informacje przekazujemy stronie węgierskiej, policji węgierskiej - powiedział Boroń. - Kontynuujemy nasze działania. Dalej idziemy w kierunku czerwonej noty Interpolu - poinformował.
Odnosząc sie do działań Węgier jako państwa stwierdził, że "to już są decyzje polityczne, prawne i to już nie jest rolą policji".
- Ja żadnych nacisków politycznych w tej sprawie nie miałem. Policja działa bez żadnych nacisków od momentu, kiedy zostałem komendantem głównym policji. Wszystko realizowane jest zgodnie z prawem i w granicach tego prawa - zapewnił.
Zarzuty wobec Romanowskiego
Sąd zgodził się w czwartek na wystawienie Europejskiego Nakazu Aresztowania Marcina Romanowskiego. Już wcześniej za posłem PiS i byłym wiceministrem sprawiedliwości wydany był list gończy w związku z decyzją sądu o zastosowaniu wobec niego trzymiesięcznego aresztu.
Pomimo poszukiwań służbom przez wiele dni nie udawało się ustalić, gdzie przebywa Romanowski. Prokuratura podawała, że według jej informacji Romanowski 6 grudnia wypisał się z placówki medycznej, w której przeszedł planowany zabieg lekarski. Dodatkowo od tamtego dnia poseł ma wyłączone telefony zarejestrowane na jego dane osobowe.
Prokuratura Krajowa zarzuca Romanowskiemu, który jako polityk Solidarnej Polski (a następnie Suwerennej Polski) był w latach 2019-2023 wiceszefem Ministerstwa Sprawiedliwości nadzorującym Fundusz Sprawiedliwości, popełnienie 11 przestępstw, między innymi udział w zorganizowanej grupie przestępczej i ustawianie konkursów na pieniądze z tego funduszu.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24