Jedno z pytań, które należałoby sobie postawić, brzmi: czy nie powinno być tak, że telefon z dostępem do internetu można posiadać od któregoś roku życia? - powiedziała w wywiadzie udzielonym Interii Małgorzata Wassermann, "jedynka" na liście Prawa i Sprawiedliwości w Krakowie w wyborach do Sejmu. - Pani Wassermann mówi o odbieraniu dzieciom komórek - tak Jan Grabiec z klubu PO-KO skomentował w środę słowa posłanki.
Małgorzata Wasserman oceniła w opublikowanym w poniedziałek wywiadzie, że "wolność słowa idzie u nas za daleko". "Proszę spojrzeć na [profil społecznościowy - red.] SokzBuraka. Nie mogę od Facebooka otrzymać informacji, kto jest użytkownikiem adresu, z którego napisano o mnie kłamstwo, bo Facebook nie chce tej informacji wydać" - powiedziała posłanka PiS.
Pytana, czy w tym obszarze powinny nastąpić jakieś zmiany, odpowiedziała: "Tak, jak najbardziej".
"Siła rażenia wpisu w internecie jest ogromna"
"Nie może być tak, że właściciel portalu odmawia udostępnienia danych. Jeżeli tak, to taki portal, według mnie, powinien być w jakiś sposób koncesjonowany. Wyobraźmy sobie, że ktoś napisze o innym kompletną nieprawdę. a ten zaatakowany nic nie może z tym zrobić. Przecież siła rażenia wpisu w internecie jest ogromna i może wyrządzić wiele krzywdy" - podkreśliła.
Wassermann dopytywana, czy Prawo i Sprawiedliwość zamierza zmienić prawo w tej kwestii, zaznaczyła, że "mówi jedynie o tym, co ona - jako Małgorzata Wassermann - by zrobiła".
"Na razie nie ma takich planów. Natomiast myślę, że jeśli mamy skończyć z językiem nienawiści, to pełna wolność słowa, ale bez rozpowszechniania kłamstw" - dodała.
"Jest realny problem, dotyczy coraz młodszych dzieci"
Dziennikarka Interii powołała się na artykuł tygodnika "Polityka", według którego na jednym ze spotkań wyborczych Wassermann miała zapowiedzieć, że "zajmie się tym, aby internet był dozwolony od 15. roku życia". Kandydatka PiS do Sejmu zaprzeczyła.
Dopytywana, czy nie ma takiego pomysłu, odpowiedziała: "Nie, to nie jest projekt czy pomysł. To jest rozpoczęcie dyskusji między rodzicami, dyrekcją szkoły, nauczycielami".
"Czy ktoś w Polsce zaprzeczy, że mamy dzisiaj problem z kompletnie uzależnionym od internetu pokoleniem?" - podkreśliła posłanka Prawa i Sprawiedliwości.
Zaznaczyła, że nie jest tak, że "wyskoczy Małgorzata Wassermann i powie, że zakazujemy internetu".
"Jest realny problem, dotyczy coraz młodszych dzieci, biją na alarm psychologowie, rehabilitanci. Jeżeli nie rozpoczniemy dyskusji, co z tym zrobić, to co będzie dalej? Nie mam gotowego projektu, ale chyba każdy się zgodzi, że nie należy udawać, że temat nie istnieje" - zauważyła.
"Chciałabym, żeby eksperci wypracowali odpowiedni stan prawny"
Pytana, czy chodzi o "koncepcję rozszerzonego nadzoru rodzicielskiego", Wassermann odpowiedziała: "Mówimy, że jest problem i że moglibyśmy z nim powalczyć".
"Jedno z pytań, które należałoby sobie postawić, brzmi: czy nie powinno być tak, że telefon z dostępem do internetu można posiadać od któregoś roku życia? Czy naprawdę jest konieczne, żeby 10-letnie dziecko miało internet w komórce?" - zwracała uwagę posłanka Prawa i Sprawiedliwości. "W innych krajach na ten temat już się rozmawia. Nie jestem ekspertem, powiedziałam o problemie i chciałabym, żeby eksperci wypracowali odpowiedni stan prawny" - podkreśliła.
Dodała, że mówiła o tym temacie "bardzo dużo w kampanii prezydenckiej [w Krakowie podczas wyborów samorządowych w 2018 r. - przyp. red.] i wówczas ludzie oczekiwali, że ktoś zacznie się tym zajmować i o tym mówić".
"Nie podnosiłam nigdy kwestii ograniczenia wolności słowa"
Posłanka w środę w rozmowie z TVN24 podkreśliła, że "nigdy nie podnosiła kwestii ograniczenia wolności słowa lub wolności w internecie". Wyjaśniła, że w wywiadzie jasno podkreśliła, że mówiła o swojej sprawie, w której ani ona, ani prokuratura nie są w stanie uzyskać informacji od Facebooka, kto stoi za wpisem, będącym w jej ocenie nieprawdziwym i bolesnym. Dodała, że chodzi o informację, że w wieku 18 lat miała rzekomo poddać się aborcji.
- Pytałam tylko, czy to jest wolność słowa, że można kogoś zniesławić, przypisać komuś czyny, które są dla niego paskudne, a ten ktoś nie ma szansy bronić swoich praw, bo nie może uzyskać pełnych danych osobowych - zaznaczyła.
- Jeżeli chodzi o dostęp dzieci do internetu, to jest to wywołane moimi dyskusjami, które rozpoczęły się w mojej kampanii prezydenckiej. Ten temat był poruszany przez rodziców, nauczycieli, dyrektorów szkół niemal na wszystkich spotkaniach. Z drugiej strony wiemy, że psychologowie alarmują, że to jest coraz większy problem, że coraz więcej młodszych dzieci jest uzależnionych. I teraz jest pytanie, czy mamy tylko poprzestać na rozmowie o rozszerzaniu liczby miejsc na oddziałach psychiatrycznych czy terapiach psychologicznych czy też będziemy rozmawiali o źródle - mówiła TVN24 Wassermann. Według Wassermann, powinno się rozpocząć dyskusję nad ewentualnym ograniczeniem dostępu dzieci do internetu. - Chciałabym, żeby wypowiedziały się na ten temat wszystkie strony, zarówno jeśli chodzi o rodziców, specjalistów, ale też oczywiście osoby, które choćby produkują aparaty telefoniczne - dodała. - To jest moja odpowiedź na ten alarm, który płynie ze strony właśnie tak jak mówię, choćby ze strony psychologów i psychiatrów - podkreśliła.
"Pani Wassermann i całemu PiS-owi marzy się wariant chiński"
Wywiad Małgorzaty Wasserman i jej słowa o Facebooku i ewentualnym ograniczeniu dostępu do internetu dla dzieci komentowali w środę Robert Kropiwnicki i Jan Grabiec, posłowie klubu Platformy Obywatelskiej - Koalicji Obywatelskiej.
- To jest niestety tak, że pani Wassermann i całemu PiS-owi marzy się wariant chiński, że stworzą swój Facebook, swój internet, że będą w państwie wszystko mieli pod kontrolą. Na szczęście wolne media są gwarancją wolności słowa i niezależności społeczeństwa. I tego będziemy bronić - powiedział Kropiwnicki.
- Naprawdę nie chcemy w Polsce wariantu chińskiego, gdzie władza będzie mówiła, co mają czytać ludzie - dodał.
Rzecznik PO: odczepcie się od polskich dzieci
- Znamy te wypowiedzi jednego z liderów PiS-u [Jana Szyszki - red.], że żłobki są niepotrzebne, należy je zlikwidować, teraz pani Wassermann mówi o odbieraniu dzieciom komórek - skomentował Grabiec.
- Pozwólcie Polakom decydować o swoim losie. Pozwólcie, że dzieci będą wychowywać rodzice, a nie politycy - powiedział rzecznik Platformy Obywatelskiej. - Tak powinno po prostu być i szkoła służy temu, by wspierać funkcje wychowawcze rodziny. Nie wiem, czy pani Wassermann o tym zapomniała? Może tak wsłuchała się w te wywody prezesa [Jarosława - przyp. red.] Kaczyńskiego, który na zebraniach partyjnych ogłasza, jak powinny wyglądać rodziny. To nie jest zadanie polityków - zaznaczył Grabiec.
- Odczepcie się od polskich dzieci, odczepcie się od polskich rodzin - zwrócił się do polityków PiS.
Autor: js//now / Źródło: interia.pl, TVN24