Antoni Macierewicz przedstawił w środę raport techniczny podkomisji badającej katastrofę smoleńską. Z podsumowującej ten dokument prezentacji filmowej ma wynikać, że na katastrofę Tu-154M złożył się szereg świadomych działań: w obszarze remontu samolotu, przygotowania wizyty w Katyniu, a także świadome i fałszywe sprowadzenie samolotu do lądowania przez rosyjskich kontrolerów oraz awarie i eksplozje. Szef podkomisji smoleńskiej podkreślał też, że "nie wypowiadał się na temat zamachu".
W środę w siedzibie Departamentu Wojskowych Spraw Zagranicznych MON odbyła się prezentacja raportu technicznego podkomisji badającej katastrofę smoleńską.
Niebadany dotąd materiał
- Na skutek decyzji rządu pana premiera Donalda Tuska postępowanie w sprawie wyjaśnienia tej tragedii zostało w pełni oddane w ręce strony rosyjskiej - mówił Antoni Macierewicz, który stoi na czele podkomisji. - Można by oczywiście powiedzieć, że obarczanie odpowiedzialnością wyłącznie pana premiera jest nie do końca fair, bo przecież większość ówczesna parlamentarna - oparta na posłach Platformy Obywatelskiej - zdecydowała w głosowaniu, że Polska nie będzie występowała o przejęcie ani całości, ani nawet części postępowania - mówił.
Ta decyzja, jak zaznaczył, pozostawiła "wszystkie badania i wszystkie dowody w rękach rosyjskich".
Były szef MON podkreślił, że podkomisja smoleńska "podejmowała wiele wysiłków, aby zarówno odzyskać polską własność, jak i aby móc na miejscu chociażby zbadać" szczątki samolotu, jednak bezskutecznie. - Liczymy, że do tego prędzej czy później dojdzie - oświadczył.
Macierewicz podkreślił, że przy braku dostępu do wraku, do miejsca katastrofy oraz urządzeń nawigacyjnych i oryginałów czarnych skrzynek podkomisja musiała podjąć działania, które miały umożliwić jej zastąpienie dostępu do tych dowodów.
- Głównym działaniem było zgromadzenie dziesiątków tysięcy zdjęć i filmów, które pozwoliły nam zrekonstruować wrak samolotu i dokonać zarówno identyfikacji poszczególnych partii tego samolotu, jak i dokonać symulacji - zaznaczył.
Macierewicz dodał, że komisja dysponuje materiałem dowodowym, który dotychczas nie był badany. Tym materiałem dowodowym ma być bliźniaczy samolot Tu-154 o numerze bocznym 102, "jedyny w historii badania wypadków lotniczych" - jak określił to szef podkomisji smoleńskiej - raport polskich archeologów, którzy pół roku po tej tragedii dokonali rzeczywistych badań archeologicznych, a także relacje świadków, które wcześniej jego zdaniem zlekceważono lub sfałszowano.
Następnie głos zabrał Frank Taylor, brytyjski ekspert z dziedziny badania wypadków lotniczych współpracujący z podkomisją. Jego zdaniem Rosjanie nie zajęli się zbadaniem szeregu istotnych aspektów katastrofy samolotu Tu-154M, w tym nie przeprowadzili rekonstrukcji modelu samolotu, "co jest konieczne".
Taylor ocenił również, że "nie był to klasyczny wypadek, klasyczna katastrofa", a z uwagi na okoliczności tej katastrofy konieczny jest międzynarodowy pogląd i wkład w ten raport.
Raport techniczny podkomisji
Następnie zaprezentowana zostały prezentacja filmowa oraz raport techniczny podkomisji, który - jak poinformował Macierewicz - w środę został wysłany do prokuratury. Wśród wniosków zapisano, że:
:: na katastrofę Tu-154 M złożył się szereg świadomych działań: w obszarze remontu samolotu, przygotowania wizyty w Katyniu, świadome, fałszywe sprowadzenie samolotu do lądowania przez rosyjskich kontrolerów, awarie i eksplozje;
:: samolot Tu-154M uległ destrukcji w powietrzu w wyniku eksplozji, a jak przekonywano w raporcie, najpierw nastąpiły eksplozje lewego skrzydła więcej niż 900 metrów przed progiem pasa lotniska Smoleńsk Siewiernyj, a według twierdzeń podkomisji eksplozja w kadłubie Tu-154M miałaby nastąpić jeszcze w powietrzu;
:: eksplozji w kadłubie Tu-154M zdaniem członków podkomisji nie kwestionują eksperci rosyjskiej prokuratury, przypisują to jednak nie eksplozji materiału wybuchowego, lecz wytworzenia się uderzenia ciśnienia hydraulicznego znajdującego się w baku paliwa;
:: raport tak zwanej komisji Jerzego Millera z 29 lipca 2011 roku w sprawie katastrofy smoleńskiej jest nieważny i zostaje anulowany, a jej ustalenia - jak przekonywali autorzy raportu technicznego - okazały się w świetle przeprowadzonych przez nich badań nieprawdziwe.
Antoni Macierewicz oświadczył, że po anulowaniu raportu komisji Millera nie ma oficjalnego stanowiska państwa polskiego w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej. Nie będzie go do czasu powstania ostatecznego raportu podkomisji - dodał były minister obrony narodowej.
"Na temat zamachu się nie wypowiadałem"
Szef podkomisji smoleńskiej przyznał, że szef MON Mariusz Błaszczak nie zatwierdzał raportu technicznego, bo nie wymaga tego prawo lotnicze. Zaznaczył natomiast, że wszyscy członkowie podkomisji smoleńskiej zaakceptowali tezy raportu technicznego, nikt nie głosował przeciw.
Pytany o termin publikacji ostatecznego, pełnego raportu na temat okoliczności katastrofy smoleńskiej, Macierewicz odparł, że raport takie będzie gotowy "mniej więcej" za rok.
- Jeżeli te wszystkie okoliczności i prace zespołu (...) zamkną się w przewidywanym terminie, to oznacza, że mniej więcej za rok będzie mógł być raport ostateczny - podkreślił.
Oświadczył również, że nie mówił o zamachu. - Ja na temat zamachu się nie wypowiadałem. Nie sądzę, żeby ktokolwiek z członków komisji wypowiadał się na temat zamachu, ani też w materiale filmowym (...) nie było ani słowa na temat zamachu - stwierdził.
Ponowne badanie katastrofy
Podkomisja powołana przez ówczesnego ministra obrony Antoniego Macierewicza zajmuje się ponownym badaniem przyczyn katastrofy smoleńskiej od lutego 2016 roku. Po odwołaniu Macierewicza z funkcji szefa MON został on przewodniczącym podkomisji.
W latach 2010-11 katastrofę smoleńską badała Komisja Badania Wypadków Lotniczych, której przewodniczył ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W opublikowanym w lipcu 2011 roku raporcie komisja Millera stwierdziła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny.
Polska komisja wskazała też na nieprawidłową pracę rosyjskich kontrolerów. Podkreślała, że rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.
Autor: mm//now / Źródło: TVN24, PAP