- Minister Waszczykowski skłócił się z wszystkimi. Nie jest szanowany, nie ma respektu u nikogo, także u mnie, a pan wiceminister Szymański ma. Ja wiem, że to jest człowiek, który jak widzi kotlet schabowy to nie bierze go w rękę i nie je, tylko stosuje nóż i widelec - powiedział w "Faktach po Faktach" były marszałek Sejmu i były szef MSWiA Ludwik Dorn. - Prezes Kaczyński to wie w związku z tym panu ministrowi Szymańskiemu nie ufa - dodał.
O te słowa został spytany w "Faktach po Faktach" były marszałek Sejmu i były szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Ludwik Dorn. - Sądzę, że naturalną reakcją byłoby w krótszym bądź nieco dłuższym, ale nie za długim terminie, uprzejme podziękowanie panu ministrowi, ale nie sądzę, aby tak się stało, bo kim go zastąpią? - pytał.
- Sądzę, że może ktokolwiek zawsze byłby lepszy, ale jeżeli będzie mniej zły to też będzie kłopot - dodał.
"Wszyscy się poodcinali"
Jak zauważył Ludwik Dorn, "wszyscy się od niego (od Witolda Waszczykowskiego - red.) już poodcinali, ale on nadal pozostaje ministrem spraw zagranicznych".
- Z kim mają na poważnie rozmawiać komisarze z Komisji Europejskiej i ministrowie rządów na radzie Unii Europejskiej do spraw ogólnych, która poprzedza Rady Europejskie? - pytał Dorn. - Mają kogoś, kto ich uważa za oszustów, od którego wszyscy się w obozie władzy odcięli - skomentował.
"Granica niekompetencji"
Pytany, gdzie jest granica niekompetencji szefa dyplomacji i kto ją wyznacza, odpowiedział, że "wyznacza ją prezes Jarosław Kaczyński". - Zobaczymy, co z tym zrobi. Granica niekompetencji jest ruchoma, bo sam pan prezes nie jest za bardzo kompetentny - ocenił.
Odniósł się także do wiceministra do spraw europejskich Konrada Szymańskiego, który stwierdził, że nie wie, co miał na myśli minister Waszczykowski. - On jest teraz w takiej sytuacji, że niby popiera linię rządu, ale z drugiej strony - jak mówił - pan minister Waszczykowski, pani premier - oni chodzą w takich siermiężnych sukmanach, "a ja mam taki europejski fraczek" - mówił.
Jego zdaniem, "to pozwala jakoś zaakceptować samego siebie w tej niewdzięcznej roli".
- Natomiast, jak się zostaje szefem MSZ, to albo się zakłada podobny mundurek albo się mówi "nie, ja tego mundurku nie założę, będę w tym swoim cywilizowanym ministerialnym surducie i albo godzicie się na to, albo szukacie sobie kogoś innego" - skomentował ewentualne zastępstwo Waszczykowskiego, ministrem Szymańskim.
- Pan prezes Kaczyński nie ma zaufania do pana ministra Szymańskiego - ocenił.
"Nie jest szanowany, nie ma respektu"
Jak dodał, minister Waszczykowski też późno do PiS-u przyszedł, ale skłócił się z wszystkimi. - Nie jest szanowany, nie ma respektu u nikogo, także u mnie. A pan wiceminister Szymański ma. Ja wiem, że to jest człowiek, który jak widzi kotlet schabowy to nie bierze go w rękę i nie je, tylko stosuje nóż i widelec - powiedział Ludwik Dorn.
Jego zdaniem, Jarosław Kaczyński "to wie w związku z tym ministrowi Szymańskiemu nie ufa". - A jak nie minister Szymański to kogo zrobią (szefem MSZ - red.)? Nie mają takiego zawodnika - skomentował.
Pytany, co PiS może zyskać na Witoldzie Waszczykowskim, odpowiedział, że "nic". - Moim zdaniem plan skierowany na wybory parlamentarne i prezydenckie jest taki, by doprowadzić do przemodelowania świadomości Polaków, zbudować nie tyle obóz wyjścia z Unii Europejskiej, ale wrogiego dystansu - powiedział.
- Ale jak się ma kogoś takiego jak minister Waszczykowski to znaczna część obywateli powie: "Chwileczkę, chwileczkę. To wy tak na tę Unię plujecie, to u was jest ktoś, kto obraża, kto nie gra wedle reguł, pozbądźcie się go i nie mówcie nam, że to Tuska wina. Bo wychodzi na to, że pana Waszczykowskiego i pani Szydło wina" - ocenił Dorn.
Zdaniem byłego marszałka Sejmu, "to nie jest tak, że nawet najbardziej zagorzali zwolennicy PiS-u są obrani z rozumu". - Oni też widzą, że coś jest nie tak - powiedział.
Spadek poparcia dla PiS-u
Ludwik Dorn odniósł się także do sondaży, które wskazują na spadek poparcia dla PiS-u. - Tutaj jest bardzo ciekawe zjawisko, bo obserwatorzy, komentatorzy na ogół ekscytują się pojedynczymi sondażami, a przecież tendencja zjazdu PiS-u jest wcześniejsza - wyjaśnił.
- To jest zjazd związany z otwarciem zbyt wielu frontów, nawet przed otwarciem frontu europejskiego - ocenił spadek poparcia dla PiS-u.
Jak tłumaczył, "już przed awanturą o wybór Tuska sondaże oscylowały wokół 32 procent, jeżeli chodzi o PiS". - Po tym ekscytującym wydarzeniu zaczęły oscylować wokół 30 procent, co mnie nie dziwi. Nawet dziwi mnie, że ten zjazd poeuropejski był dość ograniczony - podkreślił.
Dodał, że "PiS stracił, ale to był stały, łagodny zjazd". - Natomiast jeśli chodzi o Platformę Obywatelską to był skok. Pytanie na ile to jest trwałe. On może mieć także negatywne efekty bo Platforma to moim zdaniem takie leniuchy - powiedział.
Autor: kb/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24