Po tym, jak ze sklepu w Lublinie wyszedł klient, ekspedientki poczuły bardzo nieprzyjemny zapach. Okazało się, że 41-letni mężczyzna rozpylił tam substancję chemiczną. Został już zatrzymany przez policję. Straty oszacowano na 300 tysięcy złotych, lokal wymaga gruntownego remontu, a cały asortyment trzeba będzie zutylizować.
Wszystko działo się w Sylwestra w sklepie na lubelskich Tatarach.
- Po wizycie jednego z klientów ekspedientki sklepu zaczęły czuć odór. Pracownicy zmuszeni byli opuścić pomieszczenia i całkowicie zamknąć lokal. Na miejsce wezwano pracowników specjalistycznej firmy, którzy stwierdzili, że doszło tam do rozpylenia substancji chemicznej – mówi komisarz Kamil Gołębiowski z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.
Zarzuty uszkodzenia mienia znacznej wartości
Mundurowi dotarli do klienta, który jako ostatni był w sklepie.
- Okazało się, że to 41-letni mieszkaniec Lublina. Mężczyzna został zatrzymany i trafił do prokuratury. Tam usłyszał zarzuty uszkodzenia mienia znacznej wartości - informuje policjant.
41-latek jest pod dozorem policji
Jak się okazało, w sklepie konieczny będzie gruntowny remont oraz utylizacja całego asortymentu. Straty wstępnie oszacowano na blisko 300 tysięcy złotych.
41-latek został, decyzją prokuratora, oddany pod dozór policji. Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: DarSzach / Shutterstock.com